Wyżej, szybciej, dalej - w Bydgoszczy i Toruniu, na stadionie i w hali
Kusociński, Walasiewiczówna, Dunecki, potem Szewińska, Komar, Kozakiewicz, a dziś Collins, Kszczot czy Dibaba. Tych mistrzów na Kujawach i Pomorzu podziwiać mogliśmy na własne oczy.
Jeszcze w międzywojniu na ciężkiej żużlowej bieżni w Bydgoszczy lśnił talent olimpijczyka z Amsterdamu (1928), Klemensa Biniakowskiego, w Toruniu dojrzewał świetny sprinter Grzegorz Dunecki, niechybnie olimpijczyk z 1940 roku, gdyby nie wojna, a zaraz po niej błyszczała olimpijka z Londynu (1948) w rzucie dyskiem, Melania Sinoradzka z Pomorzanina. Mieliśmy w regionie mistrzostwa Polski, a także imprezy z udziałem wielu prawdziwych gwiazd tamtych czasów, głównie w Bydgoszczy, gdzie startowały takie sławy jak podwójnie złota z Los Angeles (1932) sprinterka Stanisława Walasiewiczówna, mistrzyni olimpijska z Amsterdamu w rzucie dyskiem Halina Konopacka, srebrna w Berlinie (1936) w dysku Jadwiga Wajsówna i brązowa oszczepniczka ze stolicy Niemiec, Maria Kwaśniewska. Wszystkie te panie przyćmiewało jednak jedno nazwisko: Janusz Kusociński. Mistrz na 10 kilometrów z Los Angeles - żywa legenda polskiej lekkiej atletyki, był w Bydgoszczy dwukrotnie i każdy jego pobyt ściągał na trybuny stadionu miejskiego (dziś to żużlowy obiekt Polonii) prawdziwe tłumy.
Tego mityngu nie zapomni nikt...
Po II wojnie te najlepsze tradycje kontynuowała Bydgoszcz jako siedziba Pomorskiego Okręgu Wojskowego i reprezentacyjnego wojskowego klubu Zawisza. Silna sekcja lekkoatletyczna była oczkiem w głowie dowództwa POW. Kiedy zbudowano w 1956 roku stadion Zawiszy z doskonałym zapleczem, pościągano do Bydgoszczy wielu świetnych lekkoatletów - Teresę Ciepły, Zdzisława Krzyszkowiaka, Witolda Barana, Mariana Jochmana z Torunia i innych. Rozgrywano tu mistrzostwa Polski, mecze międzypaństwowe, ale o imprezach rangi międzynarodowej nie można było nawet myśleć. Wówczas mistrzostwa Europy odbywały się raz na 4 lata, mistrzostw świata nie rozgrywano (pierwsze odbyły się w 1983 roku), imprezy juniorskie o wymiarze kontynentalnym czy globalnym były w powijakach. Pozostawały mityngi z udziałem krajowej czołówki jak np. ostatni sprawdzian przez igrzyskami w Rzymie w 1960 roku czy mistrzostwa armii zaprzyjaźnionych (1963).
W tym czasie Bydgoszcz starał się dogonić choć w części Toruń. Po zbudowaniu stadionu miejskiego na jego bieżni organizowano memoriały Duneckiego. Brali w nich udział czołowi polscy sprinterzy jak Marian Foik czy Wiesław Maniak.
Bydgoszcz miała jednak o wiele silniejsze przebicie. I szczęście. Kiedy na stadionie Zawiszy w 1974 roku położono tartan, akurat na stadionie warszawskiej Skry trwał remont. Dlatego memoriał Janusza Kusocińskiego, tradycyjnie rozgrywany w Warszawie, przeniesiono do Bydgoszczy i połączono go z Grand Prix Brdy. 22 czerwca 1976 roku stadion wypełnił się ledwie w połowie, ale kto był na tej imprezie, nie zapomni jej do końca życia. Był to prawdziwy koncert w wykonaniu polskich gwiazd szykujących formę na igrzyska w Montrealu. Irena Szewińska ustanowiła w biegu na 400 metrów rekord świata - 49,75 sek. Autorami rekordów Polski byli Piotr Bielczyk w rzucie oszczepem, Danuta Rosani i Stanisław Wołodko w rzucie dyskiem, Grażyna Rabsztyn na 100 m ppł i Jacek Wszoła w skoku wzwyż. Tylko Władysławowi Kozakiewiczowi atak na rekord Europy nie przyniósł powodzenia.
Przy pustych trybunach
Rok później, w dniach 18 i 19 czerwca 1977 roku, po raz pierwszy do Polski przyjechały największe gwiazdy światowej lekkiej atletyki. Do Bydgoszczy, na kolejne zawody memoriałowe. Cóż to były za nazwiska: medaliści z Montrealu Alberto Juan-torena i Silvio Leonard z Kuby, Ruth Fuchs (NRD), Greg Joy z Kanady, Al Fe-uerbach, Willie Banks, Earl Bell z USA, Ke-nijczyk Mike Boit, Filbert Bayi z Tanzanii. A do tego Polacy: Bronisław Malinowski, Tadeusz Ślusarski i Władysław Kozakiewicz, Władysław Komar, Jacek Wszoła…
Bydgoscy działacze poszli za ciosem. Dwa lata później zorganizowali V Mistrzostwa Europy juniorów, choć był to krok ekonomicznie nieuzasadniony. Wydano mnóstwo pieniędzy na remont obiektu, rozbudowę infrastruktury, a przez cztery dni trybuny świeciły pustkami.
Musiała minąć pełna dekada, nim w Bydgoszczy zaczęto rozważać organizację kolejnej światowej imprezy lekkoatletycznej. Tym razem znów niezbędna była kosztowna modernizacja obiektu, łącznie z instalacją sztucznego oświetlenia, ale okazało się, że było warto, bo… widownia dopisała. Ostatniego dnia na Zawiszę przyszło więcej ludzi niż na rozgrywany w tym samym czasie na Polonii derbowy mecz żużlowy z Apatorem…
Zawody w 1999 roku były niezwykle barwne, bowiem wzięło w nich udział 1100 zawodników ze 129 krajów z wszystkich kontynentów. To były pierwsze w historii młodzieżowe mistrzostwa świata do lat 17. Jedyne złoto dla Polski zdobyła niezapomniana Kamila Skolimowska.
Na powietrzu i pod dachem
Potem poszło już z górki. Bydgoszcz była dwukrotnie organizatorem Pucharu Europy, pucharu wieloboistów, europejskich festiwali lekkoatletycznych, festiwalu sztafet i młodzieżowych mistrzostw Europy do lat 23 w 2003 roku. Jelena Isinbajewa, Blanka Vlasić, Skolimowska - to tylko niektóre gwiazdy, które wzięły udział w tej imprezie. Rok później do hali „Łuczniczka” zawitał mityng „Pedros Cup”, który przez 12 lat gościł w Bydgoszczy światowe gwiazdy skoku wzwyż, tyczki i kuli, w 2008 roku i w 2016 na Zawiszy odbyły się mistrzostwa świata juniorów, a teraz znów młodzi Europejczycy do lat 23 walczą o prymat na Starym Kontynencie. Miasto nad Brdą i Wisłą to w ostatnich dekadach prawdziwa stolica polskiej lekkiej atletyki.
Inną drogą poszedł Toruń. Postawił na zawody halowe. Trzy już znakomicie zorganizowane mityngi Copernicus Cup pod dachem przyniosły mnóstwo wrażeń i emocji, a w świat poszedł przekaz, że na Kujawach i Pomorzu lekka atletyka jest ceniona w każdym wydaniu.