Wyzwolone z domowego piekła - spowiedź kobiet, ofiar przemocy
Do niedawna żyły pod jednym dachem z katem. Bite i poniewierane. Dziś z podniesioną głową opowiadają o traumatycznych przeżyciach. Chcą pokazać innym swoją walkę i wygrane życie.
W jednej z rzeszowskich kamienic, w niewielkiej salce siedziby Ośrodka Pomocy Osobom Pokrzywdzonym, na plastikowych krzesełkach usiadło kilka kobiet. Każda z nich innego wykształcenia, różnego wzrostu, w innym wieku. Łączy je jedno - piekło na ziemi, przez które przeszły.
Choć już dawno mają za sobą rodzinny dramat, siedzą skrępowane, mocno zaciskając dłonie. Nie jest im łatwo wracać do tego, co było. A bywało bardzo ciężko.
- Byłam bita, duszona, mój mąż wykorzystywał mnie seksualnie - zwierza się Iwona, lat 37. Im mocniej próbuje przywrócić stare wspomnienia, tym bardziej jej głos się załamuje, w oczy napływają łzy.
Jej dramat trwał 17 lat. Cierpiała nie tylko ona, ale i dwoje dzieci.
- Mąż nie interesował się nami. Nie obchodziło go, czy nasze pociechy mają się w co ubrać, czy mają wyprawkę szkolną, a nawet to, że dzieci trzeba odebrać z przedszkola - opowiada.
Kiedy ją bił? Wystarczyło, że nalegała, aby odpowiedział na zadane pytanie. Albo żeby kupił farbę i pomalował ściany w pokoju dziecięcym.
- Gdyby nie moje koleżanki, nie wiem, co by tera ze mną było. To one namówiły mnie do szukania pomocy. Znalazłam ją w Internecie. Moja 9-letnia córka do dziś dziękuje mi, że uratowałam ją - jak ona to nazywa - od zła - dodaje Iwona, która od trzech lat korzysta z pomocy ośrodka.
Znęcanie się nad nami mężowi sprawiało przyjemność
Gehenna Agnieszki, lat 41, zaczęła się niewinnie od zazdrości jej męża, który z czasem coraz bardziej ją kontrolował, decydował o tym, w co ma się ubrać, sprawdzał, czy spódnica, którą założyła, nie jest za krótka.
- Potrafił rozedrzeć na mnie bluzkę, następnie uderzyć w twarz, dusić, na końcu bić i kopać po głowie - zwierza się ze łzami w oczach. - Jestem nauczycielką, więc moim obowiązkiem jest wyglądać schludnie i odpowiednio, ale on i tak potrafił coś znaleźć. Gdy sprawdzał, jak wyglądam w danym ubraniu, czułam się jak małpa w cyrku.
Nie tylko ją bił i poniżał, ale również znęcał się nad nią psychicznie.
- Potrafił wyjść z domu i nie wracać przez tydzień - opowiada. - Wiedział, że się martwię. Dziś wiem, że sprawiało mu to przyjemność. Takie wzorce wyniósł z domu, gdzie jego ojciec zniszczył psychicznie matkę.
Wciąż żyła nadzieją, że mąż się zmieni, dlatego skrzętnie ukrywała siniaki, ślady po uderzeniach na szyi zakrywała golfem.
- Byłam świetną aktorką. Uśmiechałam się do sąsiadów przez łzy - wyznaje.
Zaczęłam o siebie walczyć
Punktem kulminacyjnym dla rodziny Agnieszki był rok 2012.
- Miałam wtedy próbę samobójczą, chciałam zejść z tego świata razem z moimi dziećmi. Po niej przyszłam tutaj do ośrodka i zaczęłam walczyć o siebie
- mówi o trudnych chwilach.
- W Ośrodku Pomocy Osobom Pokrzywdzonym każdy otrzyma pomoc - zapewnia Anna Magoń-Sikora, która jest osobą pierwszego kontaktu. - Mogą na nią liczyć ofiary wszystkich form przemocy, zwłaszcza przemocy domowej, jak również osoby, które padły ofiarą oszustw, mobbingu, wyzysku czy wyłudzeń. Dysponujemy świetnie wykwalifikowaną kadrą psychologów, prawników oraz mediatorów. Osobom pokrzywdzonym przestępstwem oferujemy kompleksowe wsparcie prawne i psychologiczne, grupę wsparcia oraz szeroki wachlarz innych form pomocy. Pokrzywdzeni, którzy znajdują się w trudnej sytuacji, mogą również liczyć na pomoc materialną w postaci bonów żywnościowych i towarowych, zwrotu kosztów dojazdu, dopłat czynszowych, dopłat do edukacji, remontów i innych.
Pokrzywdzeni po zgłoszeniu się do placówki to właśnie z Anną Magoń-Sikorą zaczynają rozmowę.
- Sama również byłam kiedyś ofiarą przemocy, dlatego doskonale rozumiem każdą osobę, która się do nas zgłasza. Wewnętrznie czuję, że muszę nieść pomoc - podkreśla.
Czuję się wygrana
Jedną z najważniejszych form pomocy oferowanych pokrzywdzonym przez ośrodek jest pomoc psychologiczna.
- Każda przemoc zawsze jest naruszeniem równowagi emocjonalnej, ale i pewnej filozofii życiowej - mówi Elżbieta Wisz, psycholog z rzeszowskiego Ośrodka Pomocy Osobom Pokrzywdzonym i działaczka Stowarzyszenia Nowy Horyzont. - Jeśli pokrzywdzenie dodatkowo dokonane jest przez osobę bliską, to pojawia się problem występowania pewnej blokady psychicznej. Takie osoby muszą poradzić sobie ze skrupułami dotyczącymi zgłoszenia bliskiej osoby, opowiedzenia komuś o relacji czy stosunkach bliskich z tą osobą. Chodzi też o przełamanie bariery wstydu lub poczucia winy, czy pewnej niewiadomej z tabu lojalności. Tu potrzebna jest pomoc psychologa, który trochę wprowadzi porządek do myślenia osoby pokrzywdzonej i trochę ugruntuje ją w myśleniu o sobie i o swoich potrzebach.
- Dziś czuję się wygrana! Pokonałem swoje lęki i uwolniłam się od zła. Namawiam inne kobiety, które cierpią w milczeniu, aby szukały pomocy - apeluje podopieczna rzeszowskiego ośrodka.