Wzruszająca historia ze Śródki. Cały Poznań pozna świnki pani Bogumiły
Bogumiła Rogalska mieszka na Śródce od 67 lat. Po zmianie właściciela znacząco wzrósł jej czynsz. Pojawiły się problemy. Pomóc postanowili studenci. Sama Śródka w ostatnich latach przeszła gwałtowną przemianę. Wielu zastanawia się, czy nie zbyt gwałtowną, bo przez rosnące ceny wyprowadzić musiała się większość dawnych mieszkańców. Nie wszyscy mieli się gdzie podziać.
- Wprowadziłam się tu z mężem w 1956 roku. Właściciele pozwolili nam zaadaptować strych. I tak mieszkam do teraz, ale w międzyczasie zmienił się właściciel kamienicy - tłumaczy Bogumiła Rogalska, którą odwiedziliśmy w kamienicy przy ul. Bydgoskiej. Wraz z nowym właścicielem pojawiły się też kłopoty. Podwyższył on znacząco czynsz. Przekraczał miesięczną emeryturę pani Bogumiły. Sprawa skończyła się w sądzie, który stwierdził, że seniorka nie musi opuszczać lokalu ze względu na wiek i zasiedzenie. Wtedy dużą część emerytury zajął komornik.
- Z dawnych mieszkańców zostałam tu tylko ja. Inni się wyprowadzili, wrócili do dzieci, niektórzy już umarli. Ale nie narzekam, bo nowi lokatorzy są bardzo uczynni
- mówi pani Bogumiła. W tym momencie do drzwi zapukał student, który wracając ze sklepu, przyniósł jej zakupy. Bogumiła Rogalska mówi, że wszyscy mieszkańcy Śródki bardzo jej pomagają.
Bo w tym miejscu „pani Bogusia” to instytucja. Na Śródce znają ją niemal wszyscy starzy lokatorzy. Udziela się w klubie seniora, chodzi na gimnastykę, a lata temu opiekowała się dziećmi.
- Wychowałam 13 wnucząt. Oczywiście nie wszystkie były z mojej rodziny, ale po przejściu na emeryturę pracowałam tu jako opiekunka
- wspomina Rogalska, która najpierw 40 lat przepracowała w zakładach Pometu. Choć na ulicy nie zawsze poznaje swoje „wnuki”, to te za każdym razem się z nią witają.
„Panią Bogusię” poznali też studenci, biorący udział w łączonych zajęciach UAM i UAP. - Socjologowie spotkali się z artystami. Wspólnie obserwowaliśmy zmiany, jakie zaszły na Śródce w ostatnich latach. Chodziliśmy i rozmawialiśmy - wyjaśnia Paulina Piórkowska, uczestniczka projektu. I tak dotarła do nich legenda o robionych na drutach świnkach, sprzedawanych w dawnym kiosku, obok kamienicy, na której jest dziś śródecki mural. Okazało się, że ich autorką jest pani Bogumiła.
- Poznaliśmy jej niełatwą historię i postanowiliśmy pomóc
- mówi Piórkowska.
Internet obiegło zdjęcie świnki wydzierganej przez Bogumiłę Rogalską. Pod nim od razu pojawiło się kilkadziesiąt zamówień za symboliczną opłatą i propozycji pomocy. Odzew przerósł oczekiwania. Z kolei sama „pani Bogusia” cieszy się z pomocy, ale tłumaczy, że maskotek nigdy nie robiła dla zysku. Czasem były one sprzedawane na śródeckich imprezach czy we wspomnianym kiosku.
- Mam dużo wolnego czasu. Czasem wezmę kilka zwierzątek do torebki na pielgrzymkę czy do kościoła i rozdaję je dzieciom. Dziś już niewiele osób robi takie zabawki, bo wszystko można kupić. A kiedyś robiło się nawet bieliznę - dodaje emerytka.
Studenci chcą, by pomoc pani Bogusławie nie była jednorazowa. Zależy im też, żeby rozpocząć debatę na temat zmian na Śródce i sytuacji lokatorów w przestrzeni miejskiej.
- Nowi lokatorzy kamienicy przy Bydgoskiej chcą zachować ducha tego budynku. Zorganizowali remont i żyją we wspólnocie. To było dla nas ciekawe zderzenie - dodaje Piórkowska. Wystawa podsumowująca projekt odbędzie się w najbliższą sobotę. Gwiazdą będą śródeckie świnki, ale nie zabraknie innych historii z tego miejsca, które w ostatnich latach przeszło gwałtowne zmiany. Mieszkańcy wspominają, że motorem napędowym było połączenie Śródki z Ostrowem Tumskim.
- Pani Bogusia wychowała kilka pokoleń śródczan, ale mieszkańców takich jak ona jest tu coraz mniej. Wiele kamienic zostało „wyczyszczonych” z dawnych lokatorów - komentuje Zbysław Jankowski, osiedlowy radny. Kiedy miasto rozpoczęło rewitalizację Śródki, wiele lokali wystawiono na sprzedaż. Również razem z lokatorami. Nowi właściciele wprowadzili nowe porządki i ceny. Wielu rdzennych mieszkańców musiało się wynieść.
- Nie można mieć do nich pretensji. Właściciele pojawiają się i chcą, żeby te kamienice jakoś wyglądały. Źle działa państwo, które nie znajduje lokatorom zastępczych lokali. Śródka zawsze była zjednoczona, teraz pojawiają się nowi mieszkańcy - zaznacza Jankowski.
I podkreśla, że zmiany trudno jednoznacznie ocenić. Zniknęło wielu „trudnych” lokatorów, a w zamian za to Śródka stała się bezpieczniejsza i otwarta dla turystów. Z drugiej strony dla „swoich” zawsze była przyjazna, a wiele dawniej tętniących życiem kamienic dziś stoi pustych i czeka na nowych najemców. Zniknęły też małe piekarnie, sklepiki, warzywniaki.
- Dziś na Śródce mieszka około 650 osób. Mniej więcej połowa z tego to ludzie, którzy żyją tu od lat. Zawsze mieszkało się w atmosferze wzajemnej pomocy, ale nie raz trzeba też było zapłacić „frycowe” - wspomina Jankowski. I dodaje: - Dziś zostali najbardziej uparci, ale nadal tworzymy jedność. Przykładowo, kiedy z mieszkań musiało się wynieść dwóch alkoholików, mieszkańcy kupili im... namiot, żeby mogli się gdzieś schronić.
Zmiany zachodzące na Śródce, mimo wszystkiego, co ją spotkało, docenia pani Bogumiła.
- Nie narzekam na nic i na nikogo. Na Śródce zaszły pozytywne zmiany. Nie mogłabym mieszkać gdzieś indziej
- podsumowuje emerytka.