Yaron Karol Becker: Żyd nie musi być religijny, by chronić swoją tożsamość
Spór o synagogę Izaaka trwa. Świątynia, przez ponad 10 lat dzierżawiona od Gminy Żydowskiej przez Fundację Chabad Lubawicz, która prowadziła w tym miejscu m.in. sklep z koszerną żywnością i bibliotekę, została zamknięta, a drzwi zaplombowane. Umowa o użytkowanie z Krakowską Gminą Żydowską wygasła w ubiegłym roku. Fundacja ma inne zdanie. - To nie jest spór tylko o pieniądze - mówi Yaron Karol Becker, filozof, historyk, orędownik dialogu międzykulturowego, działacz na rzecz porozumienia izraelsko-palestyńskiego.
Zamknięcie drzwi synagogi przypomina nam wszystkim czas, kiedy naziści sięgnęli po władzę - napisał rabin Avi Baumol, związany z Jewish Community Centre Kraków. Miał pan podobne odczucie?
Bez przesady. W Izraelu ekstremalni Żydzi z Mea Szarim, z dzielnicy Stu Bram, każdą próbę spacyfikowania ich demonstracji kończą krzykami: „Naziści”! Zajmuję się badaniami nad zagładą i edukacją i protestuję przeciw takim słowom, bo kompletnie nie są adekwatne. Z drugiej strony, ich powszechność i nadużywanie sprawiły, że całkowicie się wytarły, i zamiast szokować, wywołują zażenowanie.
Czym dla pana jest konflikt, bo przecież nie chodzi tu o modlitwę?
Nazwałbym go finansowym, bo padają kwoty, pojawiają się żądania wyższego czynszu. Po jednej stronie stoi właściciel, Gmina Żydowska w Krakowie, która jest zróżnicowana pod względem światopoglądowym, działająca w ramach polskiego prawa, po drugiej Chabad Lubawicz, ortodoksyjna sekta, która przez dziesięć lat dzierżawiła synagogę Izaaka. Gmina ma prawo zażądać większych kwot, czy aż tak sporych, nie wiem? Widać jednak, że to napięcie między dworem chasydzkim a gminą nie jest niczym nowym, tyle że teraz wkroczyło w krytyczny moment. I że nie chodzi w nim tylko o pieniądze.
A o co?
O różne postrzeganie tradycji. Dwór Chabadu jest nietypowym dworem na tle innych grup. Jestem Żydem świeckim i nie uważam, że Żyd musi był religijny, by chronić swoją tożsamość. I mówię to także jako Izraelczyk, który przez 60 lat wychowywał się w duchu tradycji żydowskiej, a wyraża się ona przede wszystkim w przynależności do państwa Izrael, w służeniu w wojsku, czy w wychowaniu dzieci. I te rodzaje utożsamienia nie były wcale religijne. Przeciwnie, nie byłoby państwa Izrael, gdyby jego budowniczowie byli ultraortodoksyjni, jak ci z Chabadu, którzy przecież w wojsku nie służą.
Mają za to misję nawracania.
I ta ich misyjność jest dość ekspansywna. Chabad nie jest typowym dworem chasydzkim, ale takim, który czuje powinność nawracania zbłądzonych i zagubionych do religii żydowskiej. Działają na całym świecie, ostatnio byłem w Moskwie i tam Chabad jest głównym motorem napędowym w renesansie żydowskiej tożsamości. Jest jeszcze jedna kwestia, której ludzie niewtajemniczeni w różne niuanse religii żydowskiej nie są świadomi. Mianowicie, że Chabad nawet w kręgach chasydzkich uważana jest za grupę heretycką; między innymi dlatego, że otoczyli kultem rabina Menachema Mendla Schneersona, traktują go niczym króla żydowskiego, mesjasza, który ma się odrodzić. A to już pachnie mesjanizmem.
Myśli pan, że Gminie Żydowskiej taka społeczność nie była na rękę?
Na pewno. I dlatego koniec umowy bardzo ich ucieszył. W języku antysemitów często pada określenie „żydowska sitwa”, jako grupy, która wzajemnie się wspiera i wykorzystuje swoje pozycje wyłącznie do swoich niecnych interesów - tyle że to nieprawda, czego świadkiem jest obecna krakowska wojenka. Żydowska społeczność jest podzielona, nie jest jednolitą masą, składa się z różnych ruchów, grup, dworów, które się ze sobą ścierały i ścierają. W żydowskim świecie jest ogromny pluralizm, trzeba mieć tego świadomość.
Ale Chabad dostaje jednak głosy poparcia.
Tak, wśród ultraortodoksów istnieje solidarność i dlatego pewnie Jicchak Josef, naczelny rabin żydów sefardyjskich, czyli zwierzchnik większości orientalnych grup, zaprotestował bardzo ostro przeciwko zamykaniu synagogi i uniemożliwieniu wyznawcom modlenia się.
Bo czy zamykanie na łańcuchy synagogi i stawianie ochroniarzy w kominiarkach jest dobrym sposobem na rozwiązanie jakiegoś problemu?
No tak, doprowadza to do strasznych sytuacji, kiedy naczelny rabin Polski Michael Schudrich po krótkiej modlitwie skacze przez płot jak Wałęsa, co jest po prostu kuriozalne. Myślę, że Tadeusz Jakubowicz, szef Gminy Żydowskiej, wyczerpał już wszelkie środki pokojowej negocjacji z Chabadem i dlatego zamknął drzwi świątyni.
Ale w świat idzie zdanie rabina Baumola: „Nigdy nie sądziłem, że zobaczę Żydów wyrzucających innych Żydów z synagogi”.
Kto tak mówi, to nie zna historii judaizmu i wojen, choćby między Żydami chasydzkimi a rabinicznymi. To, co teraz śledzi świat, nie jest niczym szczególnym. Takie i podobne zdania, które padają, mają oczywiście na celu wywołanie medialnego zainteresowania, wyolbrzymienia problemu i jego odpowiedniego naświetlenia.
Po co?
By ludzie stanęli po stronie jednych, wydali szybki wyrok na drugich. Dlatego tak podkreśla się na przykład to, że Chabad prowadził działalność społeczną i sprzedawał tanio koszerną żywność. Co jest zresztą absolutną prawdą. Chabad znany jest z działalności filantropijnej, która stanowi o sile takich ultraortodoksyjnych ruchów. Nie przekreślam tej działalności, ale chcę zaznaczyć, że media, także te zagraniczne, wyolbrzymiły ten konflikt, podgrzały go, co nie jest dobre zarówno dla dialogu międzykulturowego, jak i dla porozumienia polsko-żydowskiego. Takie historie sprawiają, że jak to bywa przed deszczem, znów odnawiają się blizny, ledwo co zagojone: a to między Żydami ortodoksyjnymi a między tymi mniej, a to między Żydami a Polakami, a to jeszcze między taką a inną grupą. Wszystkie czują się pokrzywdzone i chcą, by świat się o tym dowiedział, zajął jakieś stanowisko. Brakuje w tym dystansu, za dużo niepotrzebnych emocji.
Jeśli uznać jednak, że synagoga jest tylko pretekstem, jakie jest drugie dno tej wojny?
Światopoglądowe. Dla mnie jest to walka o bardzo poważną kwestię: Gmina Żydowska jest legalnym przedstawicielem krakowskich Żydów, a Chabad nie jest związkiem, który ma tu korzenie, jest społecznością międzynarodową. Powstaje więc pytanie, na czym będzie polegał renesans tożsamości żydowskiej w Polsce? Kierunek ultra-ortodoksyjny jest kierunkiem hermetycznym, zamykającym się na dialog zarówno z Żydami, jak i innymi wyznaniami. Czy taki renesans jest nam potrzebny?