Z atakami hejterów zmaga się wielu samorządowców. Prezydent Leszna pokazuje dowody i zawiadamia prokuraturę
Po zabójstwie Pawła Adamowicza także inni samorządowcy zaczynają głośno mówić o nienawiści, z jaką spotykają się na co dzień. Prezydent Leszna pokazał list z wyzwiskami pod swoim adresem, jaki otrzymał na początku stycznia. Wcześniej ktoś przesłał mu klepsydrę pogrzebową z jego nazwiskiem.
W poniedziałek na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w swoim gabinecie w obecności kamer i dziennikarzy prezydent Łukasz Borowiak poinformował, że 4 stycznia, a więc przed dwoma tygodniami, otrzymał korespondencję, w której znaleźć się miały wycinki z jego wizerunkami opisane odręcznie.
- Są osoby, które wycinają moje zdjęcia i wysyłają je pocztą. Otrzymałem szereg takich zdjęć z napisami między innymi "Zadufany ćwok" oraz ,,PL 18 to wariaci''. Złożyliśmy już zawiadomienie do prokuratury
- mówi prezydent Leszna, Łukasz Borowiak. - Co ciekawe, w tej korespondencji jest adres nadawcy. To wielorodzinny budynek przy ulicy Niepodległości. Nie podano jedynie nazwiska osoby wysyłającej to pismo, ale liczę, że to zbada prokurator - dodaje.
Borowiak przypomniał przy okazji sprawę z 2017 roku, kiedy w poczcie znalazł klepsydrę pogrzebową ze swoim nazwiskiem. Sprawą prokuratura zajmowała się 1,5 roku i nie przyniosło to ustalenia sprawcy.
- 16 stycznia otrzymałem postanowienie o zawieszeniu postępowania - wyjaśnił prezydent.
Podkreślał, że jego zdaniem sprawa nie jest jeszcze zamknięta, a sprawę badać ma jeszcze laboratorium kryminalistyczne. Na klepsydrze zabezpieczono odciski palców. Dokument po wysłaniu znalazł się jednak w wielu rękach, także pracowników magistratu.
Prezydent podkreślił, że po tragedii w Gdański nabiera obaw o swoje bezpieczeństwo.
- W poniedziałki mamy tu osoby, które krzyczą. Bywa, że docierają też osoby pod wpływem alkoholu. Miałem też przypadek, że idąc z żoną, usłyszałem na ulicy wyzwiska "ty złodzieju" od człowieka, który ma jakieś problemy dotyczące tego, że 20 lat temu służby miejskie zajęły kawałek gruntu przy realizacji inwestycji drogowej. Moja rodzina bardzo to wszystko przeżywa
– przyznaje Borowiak.
Władze miasta zapewniły, że nie zamierzają wprowadzić żadnych dodatkowych środków bezpieczeństwa ani w urzędzie, ani w związku z osobistą ochroną.