Z czasem wracam do klasycznych fasonów, czuję się w nich bezpiecznie
W zawód aktorki wpisane są zmiany. Z tego powodu w mojej garderobie mam ubrania w rozmaitej stylistyce - mówi Małgorzata Socha
Lato, według pani, sprzyja zmianie garderoby?
Zawsze znajdzie się powód, żeby odświeżyć garderobę! Ale rzeczywiście lato mobilizuje w wielu sferach naszego życia. O tej porze często jestem bardziej „głodna” jakichś wzorów, kwiecistych printów, bardziej intensywnych kolorów - powiewu świeżości.
Tegoroczne trendy są tak różnorodne, że trudno wyodrębnić wiodące nurty, a tendencje są w kontrze ze sobą - z jednej strony beżowe total looki, z drugiej zmiksowane ze sobą drapieżne printy i mocne barwy. Widać to w kolekcji Monnari.
Jak się pani odnajduje w tej różnorodności, co pani wybiera?
To jest dość trudne. Jestem aktorką, w mój zawód wpisane jest to, że często się zmieniam. Z tego powodu moja garderoba nie jest jednolita - są w niej ubrania w różnych kolorach i w różnej stylistyce. Nie boję się tego, bo podążam za tym, jaka jestem w danej chwili. Teraz akurat czuję się spokojna, wyciszona, więc chętniej wybieram neutralne barwy, na przykład kolory ziemi. Ale czasem, jak każda kobieta, która chce zwrócić na siebie uwagę, wkładam coś bardziej odważnego. Uwielbiam printy, bo genialnie tuszują niedoskonałości ciała, gubią je.
Ale chyba odpowiednio dobrane?
Tak, ale absolutnie nie należy się ich bać. Dynamiczne printy też się znajdują w mojej szafie. Nowa kolekcja Monnari jest tak różna, jak rożne są kobiety i jak różne mają sytuacje w życiu. Potrzebujemy mieć w swojej szafie coś wyjściowego, casualowego, biurowego, domowego. Każda z nas w życiu gra przecież wiele ról i każda z nich - używając mojej zawodowej terminologii - wymaga innego kostiumu. Uważam, że ważne jest, żeby być ubranym stosownie do okazji - umieć znaleźć się w towarzystwie, w świecie, złapać odpowiedni kontekst. Przy różnorodności dzisiejszej mody, dającej tak wiele możliwości, żeby wyrażać siebie indywidualnym stylem, dress code jednak obowiązuje. Najważniejsze oczywiście jest to, żeby się dobrze czuć w stylizacji. Ale zdecydowanie lepiej się czujemy, jeśli nie odstajemy za bardzo od grupy.
Ma pani słabość do jakiegoś rodzaju dodatków?
Do torebek… chociaż to też idzie w parze z butami. Dodatki ostatecznie definiują, jak wyglądamy, wydobywając charakter ubrania. Myślę, że to są elementy stroju, które wywołują najwięcej emocji wśród kobiet. W tym sezonie najbardziej podobają mi się siatkowe torby. Te z kolekcji Monnari są z lekkiej ekologicznej skóry.
Minibag czy shopperka?
Uwielbiam torebki na długim pasku zakładane przez ramię, ponieważ jako osoba praktyczna i posiadająca dzieci, chcę mieć wolne ręce. Jedna torebka oczywiście nie załatwia sprawy - najczęściej noszę małą torebkę przewieszoną przez ramię i shopperkę, którą mogę zostawić w samochodzie albo wziąć ze sobą, kiedy potrzebuję mieć przy sobie więcej rzeczy.
Zwierzęce wzory czy kwiaty? Fauna czy flora?
I jedno, i drugie! Kiedyś nie czułam się dobrze w panterce, była dla mnie zbyt odważna. Może przez to, że ostatnio to bardzo popularny print, pantera została oswojona. Obecne trendy pokazują, że drapieżne printy mogą być bardzo delikatne, wręcz subtelne. Mówi się, że w modzie wszystko już było, że moda lubi się powtarzać, ale za każdym razem pojawiają się nowe, ciekawsze jej odsłony. Trendy wciąż się zmieniają - to jest fascynujące.
Spodnie kuloty czy ołówkowa spódnica?
To są dwa fasony, które moim zdaniem dobrze wpływają na sylwetkę. Podniesiony stan dobrze ją trzyma. Ołówkowa spódnica za kolano to kwintesencja klasyki i kobiecości. A kuloty to dla mnie bardziej luźna odmiana garniturowych spodni, w których można czuć się kobieco i swobodnie. Z elegancką koszulą wyglądają wyjściowo, ale można też wykorzystać je do casualowej stylizacji.
Modowego wyczucia nauczyła się pani od swojej mamy?
Obserwowałam mamę, która zawsze była kobietą elegancką, modną, a jednocześnie żadna z innych sfer życia nie cierpiała. Dzieci, dom, rodzina były dla niej najważniejsze. Im jestem starsza, tym bardziej doceniam trud, jaki w to włożyła. Pewnie dlatego, że sama widzę, jak codzienność jest wymagająca i trudna. Niesamowita jest wielozadaniowość kobiet, konieczna, gdy przybywa obowiązków. Ważne jest, żeby kobiecości uczyć się od swojej mamy, ale wyczucie stylu można też zdobyć w życiu dorosłym. Teraz nasze role się odwróciły i to ja podpowiadam mamie, żeby była na czasie. To jest fajne, że daje sobie coś przetłumaczyć. Potem mam satysfakcję, że nadal jest kobietą modną i zadbaną. Udaje jej się zatrzymać czas. Istotne jest też to, żeby głowa była otwarta, trzeba być młodym duchem, dać się zarażać kreatywnością. Moja mama się nie poddaje i to jest fantastyczne!