Z dumą mówię, że pochodzę z Łodzi: Rozmowa z Piotrem Nowakiem, aktorem i liderem zespołu Mixdance
Z dumą mówię, że jestem łodzianinem, pochodzę z miasta Łodzi! Nie chcę stąd wyjeżdżać. Dobrze czuje się w Łodzi - mówi lider zespołu Mixdance.
Jest pan liderem zespołu Mixdance. Czy w Łodzi jest wiele discopolowych grup?
Nie jestem jedynym przedstawicielem disco polo w Łodzi. Tu mieszka przecież nasz schorowany Tarzan Boy, czyli Krzysztof Rutkowski. Jest rodowitym łodzianinem. Przechodzi ciężki okres w swoim życiu, bo ma nowotwór. Jest też kilka innych zespołów. Należy pamiętać, że bardzo ciężko się przebić na discopolowym rynku. Konkurencja jest bardzo duża. Zresztą jak wszędzie. Trzeba coś systematycznie robić, by zostać zauważonym. W moim wypadku tak się stało. Cieszę się, że jestem rozpoznawalny. Przy czym dotyczy to nie tylko muzyki, a także aktorstwa, mojej drugiej profesji. Dzięki temu, że zagrałem w serialu „Miłość w rytmie disco” ta rozpoznawalność jest duża.
Pana tatą jest Zbigniew Nowak, założyciel znanego przed laty zespołu „Happy End”. Zachęcał pana, by zajął się muzyką?
Bardziej do tego zachęcała mnie mama. Kiedy miałem 8 lat zapisała mnie do szkoły muzycznej przy ul. Sosnowej w Łodzi, by podtrzymać te rodzinne tradycję. Zacząłem się uczyć w klasie perkusji. I ćwiczyłem na tej perkusji, na fortepianie też. W wolnym czasie grałem w piłkę nożną.
Pamięta pan czasy największych sukcesów taty, jego zespołu i przebój „Jak się masz kochanie”?
Oczywiście! Byłem raz na koncercie zespołu „Happy End” w teatrze „Rozmaitości” który mieścił się przy ul. Moniuszki. Podczas przerwy usiadłem za perkusją i zacząłem w nią uderzać. Nagle podniosła się kurtyna i zobaczyła mnie publiczność. Zostałem jej przedstawiony jako syn Zbyszka Nowaka. To był mój debiut sceniczny. Miałem wtedy 4 lata i dostałem ogromne brawa.
Z którą częścią Łodzi jest pan najbardziej związany?
Z Bałutami, a konkretnie z Teofilowem. Tam się wychowałem. Teraz też mieszkam na Bałutach.
Jaki był Teofilów pana dzieciństwa?
Na początku, w latach 70. XX wieku mieszkałem przy ul. Traktorowej. To osiedle się ciągle rozrastało. Było przedszkole, podstawówka, do której chodziłem do pierwszej i drugiej klasy. Potem zacząłem naukę w szkole przy ul. Sosnowej. Następnie przeprowadziliśmy się na Żabieniec. Tam wybudowano dwa wieżowce. W jednym z nich tata kupił mieszkanie. Wokół były ogródki działkowe. A więc moje dzieciństwo spędzałem wokół dworca Żabieniec, działek i pól. Teraz te miejsca wyglądają zupełnie inaczej.
Teofilów to osiedle bardzo bliskie pana sercu. A są inne takie miejsca w Łodzi?
Jestem fanem piłki nożnej, więc bliskie mi zawsze były łódzkie stadiony piłkarskie. Chodziłem tam na mecze. Bardzo lubię też pl. Wolności i ul. Piotrkowską. Na tej ulicy spędzałem wiele czasu. Między innymi w klubie Łódź Kaliska. Ale w czasach, gdzie można było w nim spotkać muzyków, aktorów, ludzi związanych z kulturą w Łodzi. Podoba mi się też Retkinia. Tam przez pewien czas wynajmowałem mieszkanie.
W Łodzi rozpoczęła się pana kariera muzyczna?
Tak. Miałem zespół, który grał różne covery. Graliśmy między innymi na dancingach w łódzkich restauracjach.
Miał pan taką ulubioną restaurację?
Swego czasu była to „Iberia”, przy zbiegu ul. Żeromskiego i Kopernika. Dziś już nie istnieje. Graliśmy w niej co tydzień. Przychodziło wielu gości.
A jakie wrażenie robi na panu współczesna Łódź?
Bardzo mi się podoba. Cieszę się, że się zmienia. Mamy coraz lepsze, nowoczesne drogi. Łódź wygląda coraz lepiej. Trasa W-Z to znakomita to inwestycja. Powstaje wiele hoteli. Coraz lepiej jeździ się po moim mieście, choć są oczywiście nie brakuje korków. Ale one są nawet w Warszawie w której często przebywam.
Jest pan związany z Łodzią?
Z dumą mówię, że jestem łodzianinem, pochodzę z miasta Łodzi! Nie chcę stąd wyjeżdżać. Dobrze czuje się w Łodzi.