Z dziećmi nie tylko warto rozmawiać. Z nimi trzeba rozmawiać. Zawsze
Dzieci potrzebują rozmów z nami, dorosłymi. Naszego zainteresowania - sobą, tym co robią, co się u nich dzieje, czego pragną, czego się boją. Dzięki temu, że nie odganiamy się od naszych dzieci jak od natrętnych much, poznajemy ich świat, otoczenie, to co je cieszy, co jest dla nich ważne.
Niech rozmowy rodzic-dziecko to nie będą tylko suche i banalne: „No i jak tam leci?”, bo usłyszymy równie mocno zaangażowaną odpowiedź: „No, dobrze”.
Pokazujmy naszym dzieciom, że się nimi interesujemy - i to od najmłodszych lat. To potem procentuje w wieku późniejszym, gdy są nastolatkami, dorastającymi i dorosłymi dziećmi - bo przecież naszymi dziećmi nigdy nie przestają być.
Dziecko, które widzi, czuje zainteresowanie nas, dorosłych, czuje się ważne, czuje się kochane, czuje się wartościowe: „rozmawiają ze mną, znaczy się jestem ważna/ważny. Gdyby im na mnie nie zależało, to by nie wdawali się ze mną w dyskusje”.
Dyskutujmy więc z dziećmi: czy to w czasie jazdy samochodem, przy wspólnym posiłku, leżąc wieczorem w łóżku.
Takie rozmowy dorosły-dziecko są też (powinny być) ważne dla dorosłych. Dzięki nim mamy wgląd nie tylko w ich pasje, zainteresowania, ich nowy świat - ale także w świat ich znajomych, ludzi, z którymi się spotykają, z którymi rozmawiają, od których się uczą (też niestety nie zawsze dobrych rzeczy), którzy mają na nie wielki wpływ, większy niż by się nam zdawało. Możemy wiedzieć, z jakim towarzystwem się nasza córka lub syn zadaje - i radzić, pomagać, ostrzegać, chronić, np. przed zagrożeniami.
A tych jest sporo. Pierwsze z brzegu - głupia zabawa, która może się źle skończyć, a o której można poczytać ostatnio w internecie: „Zostań wróżką ognia”. Jacyś kompletni idioci namawiają dzieci, żeby w nocy odkręcały kurki z gazem w domowych kuchenkach i szły spać. O takich i innych głupotach, dzięki temu, że z dziećmi rozmawiamy, możemy się dowiedzieć, chronić je, uczyć, co jest dobre, a co złe. Na co mają uważać, na co zwracać uwagę.
Ale rozmawianie z dziećmi nie musi mieć tylko wymiaru rodzicielsko-bojaźliwego, w którym chodzi o ochronę naszych pociech przed złem.
Dzięki rozmowom z dziećmi przede wszystkim budujemy zdrowe relacje z córką/synem, ale też od dzieci możemy się sporo nauczyć. Na przykład, co jest teraz na topie w kinie, muzyce, w internecie. Kto rządzi ich wyobraźnią, jacy bohaterowie są dla nich bohaterscy i dlaczego.
Dzieci potrafią odkryć przed nami inny, nowy poziom postrzegania świata - ich świata, do którego wielu dorosłych nie ma wstępu, bo nie wie jak do niego wejść (nie ma przewodnika).
Ja już na przykład wiem - dzięki nastoletniej córce - co to są „miuzikali” i „snapczaty” w internecie, kim są „jutu-berzy” i jakie mają swoje kanały, co czyta młodzież, jakiej muzyki słucha (niektórych gwiazd słuchamy razem).
Takie odkrywanie dziecięcego świata może być (dla mnie jest) fascynujące. A na dodatek fajne jest to, że działa to w dwie strony. Dzięki temu, że ja interesuję się światem córki, ona interesuje się moim światem. Tym, co ja lubię, co mnie kręci i nie rzuca mi zwykłego „No i jak tam leci?”.