Z dziennika budowy radioterapii w Gorzowie
- Podczas leczenia onkologicznego najgorsza jest rozłąka. Radioterapia na miejscu to zmieni. Chorzy będą z bliskimi - mówi Bronisław Mierzwa. Pięć lat temu rozpoczął walkę o ośrodek. Budowa ruszyła
Na placu przy szpitalu łopaty - a dokładniej koparki - poszły w ruch. Od tygodnia widać, że w tym miejscu ruszyła budowa długo wyczekiwanego ośrodka radioterapii.
- Prace rozpoczęły się zgodnie z harmonogramem. Radioterapia ruszy w lipcu następnego roku - mówi Agnieszka Wiśniewska, rzeczniczka lecznicy.
Walka o radioterapię rozgorzała na dobre pięć lat temu. - Żona zmagała się z chorobą nowotworową. Brak ośrodka na miejscu wymusił na nas wyjazdy do Szczecina. To tam żona poddawana była naświetleniom. Postanowiłem walczyć o to, by chorzy mogli leczyć się w swoim mieście - mówi Bronisław Mierzwa. Wyjazdy nie tylko były kosztowne („jak dla każdego, przeciętnego zjadacza chleba”), ale przede wszystkim oznaczały bolesną wręcz rozłąkę. - W takich sytuacjach najważniejsze jest wsparcie bliskich, ich obecność. Bo to jest wspólna walka. A my, niestety, nie mieliśmy takiej możliwości... W poniedziałek odwoziłem żonę i odbierałem ją w piątek - wspomina gorzowianin.
Szacuje się, że radioterapia będzie przyjmować rocznie 1000 chorych
Kiedy pan Bronisław spontanicznie zaczął działać, pod jego petycją podpisało się prawie 7,5 tys. mieszkańców. - Bardzo cieszy, że ten ośrodek powstanie. Jestem dobrej myśli - wszystko pójdzie zgodnie z planem - mówi dziś społecznik.
Przypomnijmy: budowa ośrodka pochłonie 65 mln zł. Budynek będzie miał niemal 5 tys. mkw. i w jednym miejscu skupi wszystkie nasze poradnie związane z leczeniem onkologicznym, choćby onkologiczną, onkohematologiczną i ginekologii onkologicznej. W ośrodku znajdzie się też oddział onkologii klinicznej i hostel dla chorych spoza Gorzowa. Muszą się tu też pojawić dwa akceleratory (sprzęt służący do naświetlań, bez niego nie ma radioterapii) i tomograf.
Właśnie sprzęt jest teraz największym problemem szpitala. Pisaliśmy o tym: Ministerstwo Zdrowia co roku ogłasza konkurs, w ramach którego lecznice mogą powalczyć o pieniądze na sprzęt. Jednak w tym zasady zostały zmienione. - Ministerstwo kieruje konkurs do
ośrodków, które już mają przynajmniej 10-letnie akceleratory. Radni interweniują w tej sprawie - informował nas Robert Surowiec, wiceprezes szpitala. Na zmianę zasad konkursu nie ma szans - o czym poinformowało nas ministerstwo. Ale możliwe, że szpital uzyska sprzęt z dotacji w przyszłym roku. - Na razie nie mamy jednoznacznej odpowiedzi, ale wciąż działamy - mówi Wiśniewska.
- Mimo tych zawirowań jestem pewien, że wszystko zakończy się pozytywnie. Lubuscy politycy działają i nie pozwolą, by ośrodek został bez sprzętu - komentuje pan Bronisław.
Jeśli jednak dotacji nie uda się zdobyć, szpital będzie musiał kupić sprzęt z własnych pieniędzy, czyli wydać prawie 30 mln zł.