Z dziennika rzecznika krakowskiej Kurii
Wylot do Rzymu 1 maja 2011 roku był niezwykle radosny. Wieczne Miasto wyczekiwało beatyfikacji Jana Pawła II. Zamieszkałem w Domu Polskim na via Cassia 1200. Sam dzień beatyfikacji obfitował w pogodne niebo i w uśmiechające się słońce. Słynna ulica via Conciliazione, łącząca Zamek św. Anioła na lewym brzegu Tybru z Placem św. Piotra, była w całości przepełniona. Jej przecznica via Pancrazio Pfeiffer, gdzie się mieści dom macierzysty Księży Salwatorianów, była okupowana przez wiernych.
Mając świadomość wielkiej historii, siedziałem na Placu św. Piotra pośród pątników i wsłuchiwałem się w głos Benedykta XVI. Papieskie słowa były potwierdzeniem życia papieża Wojtyły, wyrażonym już w 2005 roku podczas pogrzebu słynnym zawołaniem „santo subito!”.
Następnego dnia, 2 maja, w trakcie dziękczynnej Eucharystii za beatyfikację, kardynał Tarcisio Bertone, mówiąc o bł. Janie Pawle II, powiedział, iż był on „człowiekiem, który żył dla Boga. Jego życie było nieustającą modlitwą, modlitwą, która z miłością obejmowała każdego mieszkańca Ziemi”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień