Z naszych aktorów w męskich, wyrazistych rolach w filmie „Konwój” cieszy się Zdzisław Haczek
Z samym scenariuszem sensacyjnego „Konwoju” Macieja Żaka jest już trochę gorzej. Zaczyna się smacznie, jeśli o wielbicieli mocnego kina chodzi.
Grany przez Roberta Więckiewicza sierżant Zawada jest ostro przywracany do stanu używalności przez podwładnych dyrektora więzienia (Janusz Gajos). Ma zadanie do wykonania: dowiezienie bandyty oskarżonego o zamordowanie funkcjonariuszy służby więziennej do szpitala psychiatrycznego. Towarzyszą mu koledzy (Przemysław Bluszcz, Tomasz Ziętek), antyterrorysta (Łukasz Simlat). W mundurach, z bronią i wulgarnym słowem na ustach – wszystkim panom do twarzy. W puszce więźniarki napięcie rośnie. Kto tu z kim i w co gra? Kto sojusznik, a kto wróg? Kiedy jednak w drugiej połowie film staje się nazbyt przewidywalny, „Konwój” nieco zbacza z kursu z celem: napięcie. I gdybyśmy dostali w zamian mocniejsze psychologiczne uwiarygodnienie bohaterów, pół biedy. Ale ci mają czas tylko na krótkie deklaracje. To nie odbiera radości z oglądania mocnych facetów w akcji. A panie? Cóż. Dorota Kolak i Agnieszka Żulewska mają tu mało do gadania.
„Kłamstwo” to film oparty na faktach, a dotyczy osoby Davida Irvinga – historyka znanego z tego, że zaprzecza istnieniu Holokaustu i wybiela postać Adolfa Hitlera. Profesor Deborah Lipstadt (Rachel Weisz) zajmuje się badaniem Holokaustu. Jeden z jej wykładów zostaje przerwany przez Davida Irvinga (Timothy Spall). Dwa lata później Irving pozywa kobietę o to, że w swojej książce napisała o jego przekonaniach, przez co jego kariera podupadła...