Z nosami w smartfonach. Wszyscy jesteśmy uzależnieni
Coraz częściej z komputerów przerzucamy się na smartfony. To tu prowadzimy życie towarzyskie, sprawdzamy, co dzieje się w kraju i na świecie. Z drugiej strony, po dwóch latach pandemii: zdalnej pracy i nauki zaczynamy odczuwać cyfrowe znużenie, chcemy coś zmienić w życiu
Każdy, kto korzysta z komunikacji miejskiej, ma ten obrazek przed oczami. Tramwaj, autobus, dziesiątki pasażerów i każdy z nosem w smartfonie. Czasami na twarzy zaczytanego pojawia się uśmiech i w ruch idą palce dłoni - to znak, że prawdopodobnie odpisuje na esemesa, czasami widać, jak zaczytany przegląda media społecznościowe, innym razem sprawdza serwisy informacyjne, jeszcze innym po prostu czyta na telefonie książkę. Żadnych rozmów, cisza.
Ola, 24 lata, studentka politologii: kasztanowe włosy do ramion, duże, zielone oczy. Posiadaczka smartfona.
- Używam telefonu zdecydowanie częściej niż sama bym chciała. Nie oznacza to, że jestem od niego uzależniona. Podczas wakacji, kiedy nie muszę być na bieżąco z pracą czy ze studiami, bez większych problemów odkładam telefon na cały dzień i zajmuję się swoim życiem - mówi.
Czego szuka w swoim telefonie? Przede wszystkim chce być w kontakcie z rodziną i znajomymi, móc z nimi pisać na Messengerze czy WhatsAppie, rozmawiać.
- Oprócz tego to moje główne źródło informacji, jeśli chodzi o studia. Na telefonie odbieram pocztę, a mailowo przekazywane są informacje dotyczące zajęć, dzięki smartfonowi mam kontakt z pracą poza biurem, przeglądam na nim informacje o tym, co dzieje się na świecie i w kraju, aplikacje newsowe takie jak Associated Press, Reuters, Twitter - wylicza.
Jednocześnie zauważyła, że coraz częściej czyta na telefonie książki. Kiedy była młodsza, w ogóle nie uznawała czytania w innej formie niż papierowa. Teraz, kiedy musi mieć na uwadze swoje wydatki i ciężar plecaka, z którym chodzi na uczelnię i do pracy, dużo łatwiej ściągać książki czy ciekawe artykuły naukowe właśnie na telefon. Dzięki temu może czytać w każdym miejscu, bo smartfon zawsze ma przy sobie.
- Komputera używam cały czas w pracy, ponieważ pracuję w mediach. Także na studiach dużo bardziej wolę robić notatki właśnie na laptopie. Używam go w czasie wolnym do oglądania filmów czy obróbki zdjęć, które robię - opowiada.
Chcąc nie chcąc, zarówno na używanie telefonu, jak i komputera poświęca sporo czasu w ciągu dnia. Ile konkretnie? Zastanawia się chwilę - dobrych kilkanaście godzin na pewno. Ma to związek z jej pracą, studiami, z tym, że mieszka sama i często kontaktuje się z rodziną czy znajomymi właśnie za pomocą smartfona.
- Mimo tego staram się wprowadzać zasady, które pozwalają ograniczyć mi siedzenie przed ekranem. Kiedy spotykam się ze znajomymi, nie używam w ogóle telefonu, zostawiam go w torbie. Dzięki temu w stu procentach skupiam się na nich i na rozmowie - tłumaczy.
Blisko połowa badanych sięga po smartfon tuż po przebudzeniu, a jedna trzecia respondentów korzysta z telefonu w trakcie posiłku. Ale jednocześnie częstsze korzystanie z urządzeń elektronicznych podczas pandemii sprawia, że obecnie co trzeci ankietowany Polak widzi potrzebę ograniczenia czasu spędzanego przed ekranem - wynika z raportu Digital Consumer Trends 2022 przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte. Z badania wynika też jasno, że coraz częściej korzystamy ze smartfonów i chociaż laptop, który w tym roku stracił pozycję lidera w takich kategoriach jak przeglądanie stron www i gry online, wciąż pozostaje najczęściej wybieranym urządzeniem dla zakupów w sieci, to i tu jego przewaga względem smartfonów w 2022 roku znacząco zmalała.
- Na przestrzeni ostatniego roku zauważyliśmy wyraźną zmianę w preferencjach konsumentów, którzy coraz częściej decydują się na korzystanie z urządzeń z mniejszym ekranem, mobilnych. Przekłada się to na większą wygodę, ale też powoduje, że akcesoria elektroniczne coraz częściej towarzyszą nam przez większość dnia. Nie dziwi więc, że co trzeci Polak ankietowany w ramach Digital Consumer Survey deklaruje, że chciałby spędzać mniej czasu przy urządzeniach elektronicznych - mówi Sławomir Lubak, partner, lider branży Telekomunikacji, Mediów i Technologii, Deloitte.
Kilka dni temu Natasza Urbańska, aktorka i piosenkarka, opowiedziała w jednym z wywiadów o „uzależnieniu”, z którym mierzy się od lat. Uzależnieniu od telefonu. Urbańska jest bardzo aktywna w sieci, niemal codziennie publikuje nowe treści w swoich mediach społecznościowych i, jak przyznaje, odczuwa problem ze zbyt częstym śledzeniem tego, co w necie.
- Jako artystka wykorzystuję dostępne platformy, jak Facebook czy Instagram, aby mieć kontakt ze swoimi fanami, aby tam wypuszczać muzykę, aby dzielić się informacjami. To jest niezbędne w dzisiejszych czasach. Ale prywatnie najchętniej bym to wyłączyła i poświęciła więcej czasu sobie, rodzinie - mówiła. - Staram się to balansować, jednak ten telefon cały czas jest w ręku i zdaję sobie sprawę, że jestem trochę od niego uzależniona. Ale czy z tym walczyć? Czy próbować sobie to równoważyć? Robię to drugie - dodała.
Doskonale wie, iż uzależnienie od telefonu jest poważnym problemem, dlatego próbuje ograniczać aktywność w sieci.
- Staram się wyłączać i odpoczywać, i nie zasypiać z telefonem. Często tak jest, że jeszcze wieczorem coś przejrzę i nagle okazuje się, że siedzę tam dwie godziny. Więc włączam zdrowy rozsądek, mówię: „Nie, Natasza, wyłączamy”. Budzik na rano i nie ma telefonu. W ten sposób staram się skracać ten czas w sieci - opowiedziała reporterce Jastrząb Postu.
Anna, bizneswoman, czterdziestolatka, ma podobnie. Budzi się i pierwsze, co robi - sięga po smartfona. Sprawdza, co kto napisał na Facebooku i Twitterze, co tam nowego na Instagramie. Wstaje z łóżka, szykuje się do pracy, w metrze znowu wyjmuje z torebki telefon i przegląda serwisy informacyjne. W pracy mały ekran leży cały czas obok niej. Wymienia esemesy ze znajomymi, śledzi media społecznościowe. Podobnie wieczorem.
- Nie wyobrażam sobie dnia bez telefonu - przyznaje.
Kiedyś nie wzięła ze sobą telefonu komórkowego do pracy, zapomniała. Poszła do szefa, powiedziała, że musi wyjść na dwie godziny z powodu poważnych problemów rodzinnych, wróciła do domu po smartfona.
- Pamiętajmy o tym, że nadużywanie telefonów jest już uznane w psychologii i psychiatrii za chorobę. Mamy taką jednostkę jak fonoholizm, bo tak nazywa się właśnie uzależnienie od telefonu - mówiła mi swego czasu psycholog Maria Rotkiel. I tłumaczyła, że telefon to kontakt ze światem - tam się przeniosło życie towarzyskie, tam nawiązują się i podtrzymują wszystkie kontakty, tam można realizować się towarzysko. I to jest główny problem. W telefonie są też różne aplikacje, które pozwalają na zabicie czasu. Więc telefon jest źródłem informacji, źródłem życia towarzyskiego, źródłem rozrywki. Zwłaszcza dla dzieci i młodych ludzi.
- Musimy pamiętać, że każde uzależnienie, a my w tej chwili mówimy o uzależnieniu, zaspokaja jakąś potrzebę i jest atrakcyjne. Coś nam daje. Tak naprawdę my też lubimy posiedzieć sobie z telefonem w ręku i popatrzeć, poklikać, polajkować, poczytać newsy. Tylko dojrzałość polega na tym, że w pewnym momencie ten telefon odkładamy i idziemy spotkać się z przyjaciółmi, idziemy na kolację, na spacer, pobiegać - tłumaczyła.
Tak, dla młodych telefon to nie tylko kontakt z rówieśnikami, to także rozrywka. Z raportu Digital Consumer Trends 2022 wynika, że 88 proc. z najmłodszych ankietowanych posiada subskrypcję serwisu streamingowego, a blisko połowa deklaruje gotowość do poniesienia wyższych kosztów byle tylko uniknąć reklam. Czterech na pięciu przedstawicieli grupy 18-24 lata wolny czas przeznacza na granie online. W przypadku tej formy spędzania czasu osoby poniżej 25 roku życia także są skłonne ponosić dodatkowe koszty - dwóch na trzech z nich korzysta z subskrypcji serwisu gamingowego, a co drugi dokonuje dodatkowych mikropłatności w grach. Popularność cyfrowej rozrywki ma także swoją ciemną stronę - 60 proc. przedstawicieli tej grupy wiekowej sięga po telefon tuż po przebudzeniu i kładzie się spać później niż planowało ze względu na czas spędzony przed ekranem. To o 20 punktów procentowych więcej niż wynosi odsetek takich odpowiedzi w ogólnej populacji. Co druga osoba dorosła mająca mniej niż 25 lat używa smartfona podczas posiłku.
Wojtek, lat 18, uczeń jednego z katowickich liceów, jest w tych dwóch ostatnich grupach - z telefonem śpi, je, nawet chodzi do toalety. Jest bardzo aktywny w sieci, ale czas, który spędza przed malutkim ekranem, to głównie czas gier. Adam, jego kolega, dwa lata starszy student pierwszego roku prawa, też nie rozstaje się ze swoim smartfonem. Też dużo na nim gra, ale jednak, podobnie jak Ola - korzysta z telefonu podczas nauki, dzięki niemu kontaktuje się ze znajomymi i przyjaciółmi. Niedawno założył konto na Instagramie.
- Gram, żeby rozładować napięcie, to dla mnie forma odpoczynku, ale też zabicia nudy. Kiedy jadę pociągiem, tramwajem, autobusem, najbardziej lubię właśnie grać. Jestem zmęczony natłokiem informacji, więc nie biegam po serwisach informacyjnych, nie sprawdzam, co dzieje się w kraju czy na świecie, to mnie jeszcze bardziej stresuje. Wolę posiedzieć trochę w wirtualnym świecie - uśmiecha się.
Tymczasem nadmierne przywiązanie do smartfonów (SPA, ang. smartphone addiction), fonoholizm, o którym mówiła Maria Rotkiel, fizycznie zmienia kształt i rozmiar ludzkiego mózgu. Dotyczy to kluczowych jego obszarów. Badania rezonansem magnetycznym wykazały też u uzależnionych obniżoną aktywność w wybranych rejonach mózgu.
Psychiatrzy z uniwersytetu w Heidelbergu przebadali w 2020 roku 48 osób. 22 z nich miało zdiagnozowane SPA, 26 nie miało tego problemu. W opisanym w czasopiśmie „Addictive Behaviors” doświadczeniu wymienili trzy rejony, w których nastąpił ubytek istoty szarej: lewa wyspa przednia, dolna kora skroniowa i kora parahipokampowa.
Substancja (istota) szara to skupisko ciał komórek nerwowych wspólnie z substancją białą budujące ośrodkowy układ nerwowy. Tworzy ona regiony odpowiedzialne za kontrolę mięśni, postrzeganie zmysłowe (wzrok, słuch etc.), emocje, mowę, podejmowanie decyzji i samokontrolę.
Ubytki w wyspie przedniej już wcześniej zaobserwowano u ludzi uzależnionych od alkoholu czy narkotyków. Według autorów badania uzyskali oni pierwszy bezpośredni dowód związku nadużywania telefonów komórkowych z fizycznymi zmianami w mózgu.
- Biorąc pod uwagę powszechność i stale rosnącą popularność smartfonów, nasze badanie stawia pod znakiem zapytania przekonanie o zupełnej nieszkodliwości tych urządzeń, przynajmniej u osób potencjalnie najbardziej narażonych na uzależnienie od nich, w tym przede wszystkim dzieci - podkreślają badacze.
Co ciekawe, coraz częściej za smartfony chwytają starsi ludzie. Krystyna, lat 73, z telefonem ogląda ulubione teleturnieje, czyta czy po prostu siedzi. Już dawno odstawiła laptopa, bo z telefonem wygodniej. Kiedy w teleturnieju „Milionerzy” pada jakieś trudne pytanie, odpowiedź natychmiast sprawdza w smartfonie.
- B, b! - podpowiada.
Nie zna jakiejś aktorki - w telefon, nie zna jakiegoś polityka - w telefon. Tu czyta serwisy informacyjne, zagląda na Facebooka, wyszukuje prezenty dla dzieci i wnuków. Jej znajomi - podobnie. Z komputerów i laptopów przestawili się na malutkie ekrany. Kontaktują się ze sobą w mediach społecznościowych, na WhatsAppie wysyłają sobie zdjęcia, teraz z grzybobrań, w lecie, z wakacyjnych wyjazdów.
- To po prostu wygodne. Nie muszę włączać komputera, wszystko w telefonie mogę zrobić, siedząc przed telewizorem czy leżąc na kanapie - tłumaczy. I dodaje, że stara się przy tym jak najczęściej chodzić na spacery, „na kijki”, na basen, do kina czy biblioteki, bo książki wciąż jeszcze czyta w „papierze”.
- Staramy się ze znajomymi być aktywni, ruszać się. W naszym wieku, w każdym, to po prostu niezbędne - mówi.
Właśnie, bo jak rozpoznać uzależnienie od zwykłej ciekawości świata czy chęci kontaktu z przyjaciółmi. Maria Rotkiel tłumaczyła mi kiedyś, że niezależnie od wieku te symptomy, które mogą nas zaalarmować, są zawsze takie same. Jeżeli rezygnujemy z innych aktywności, które kiedyś były dla nas ważne, to znak ostrzegawczy. Jeżeli moglibyśmy się spotkać ze znajomymi, ale wolimy siedzieć cały wieczór i sprawdzać, kto jakie zdjęcie wrzucił na swój profil, jeżeli telefon jest jedynym sposobem, który nas relaksuje, jeżeli mamy odruch, że po przebudzeniu sięgamy od razu po niego - to mamy problem.
- Ważnym kryterium rozpoznania uzależnienia jest to, że ono wypiera inne aktywności. Zaczyna być jedynym albo głównym sposobem na spędzanie czasu, zaspokojenie jakiejś potrzeby - to bardzo ważne kryterium. Zapomnieliśmy telefonu z domu. Co się dzieje? Wpadamy w panikę? Czujemy się, jakby nam ktoś rękę obciął? Jesteśmy poddenerwowani? Jesteśmy się w stanie spóźnić na spotkanie, ale wrócić po ten telefon do domu? Każda oznaka takiego, mówiąc innym językiem, potocznym, uwiązania to oznaka problemu - wyliczała.
Dobrze, jeśli powiemy sobie sami „uzależniłam się czy uzależniłem się” i próbujemy coś z tym zrobić. Dużo gorzej jest wtedy, kiedy zaczynamy ponosić konsekwencje swego uzależnienia, a cały czas twierdzimy, że wszystko jest w porządku. Przestajemy rozmawiać ze sobą, przestajemy się komunikować. Jest źle, kiedy wysyłamy do dziecka esemesa, żeby coś przegadać, zamiast porozmawiać o tym po powrocie z pracy.
Na szczęście większość z nas zdaje sobie sprawę, że ślęczenie nad komputerem czy smartfonem ma negatywny wpływ nie tylko na nasze relacje z innymi, ale i na nasze zdrowia. Z raportu Digital Consumer Trends 2022 wynika, że 52 proc. ankietowanych kobiet i 47 proc. mężczyzn przyznało, iż chodzi spać później niż planowało ze względu na czas spędzony przed ekranem. Zaczynamy odczuwać cyfrowe znużenie, chcemy coś zmienić w życiu. Najwięcej Polaków deklarujących potrzebę zmiany nawyków jest w grupie wiekowej 18-24 lata (46 proc.), podczas gdy na rynku brytyjskim są to zazwyczaj respondenci mający od 25 do 34 lat. Ogólnie - co trzeci Polak ankietowany w ramach Digital Consumer Survey chciałby spędzać mniej czasu przy urządzeniach elektronicznych. Inna rzecz, że coraz więcej wagi przywiązujemy do stanu naszego zdrowia, do czego zapewne przyczyniło się doświadczenie pandemii. I tak osoby decydujące się na monitoring np. liczby wykonanych kroków, rytmu serca czy jakości snu stanowią już trzy czwarte wszystkich dorosłych Polaków posiadających smartfony albo urządzenia umożliwiające śledzenie parametrów zdrowotnych. Spośród wszystkich narzędzi cyfrowych opisanych w raporcie Deloitte w ostatnich miesiącach największą popularność zdobyły inteligentne zegarki. Posiadanie smartwatcha deklaruje już co trzeci Polak, czyli o 20 proc. osób więcej niż rok wcześniej.
Marta, 53 lata, wciąż czynna zawodowo. Przyznaje, że pandemia bardzo ją zmieniała i nie tylko dlatego, że ciężko przeszła zakażenie, że przez dwa tygodnie walczyła z gorączką, uciskiem w klatce piersiowej, że potem przez całe miesiące czuła się osłabiona. Chociaż covid uświadomił jej, jak ważne jest zdrowie i rodzina. Tak, to prawda - dzisiaj bardziej o siebie dba. Cały dzień chodzi z zegarkiem mierzącym, ile zrobiła kroków, odwiedza systematycznie lekarzy, bada się. Jak mówi, wsłuchuje się w swój organizm - jeśli ten mówi jej, że musi odpocząć, bierze książkę, siada w fotelu i czyta. Nie zawraca sobie głowy garnkami leżącymi w zlewie ani kocią sierścią zalegającą na dywanie. Posprzątać można przecież później. Ale było coś jeszcze - te miesiące uwięzienia, praca zdalna sprawiły, że zaczęła coraz bardziej odczuwać potrzebę wychodzenia na świeże powietrze, potrzebę ruchu i oderwania się od dużego czy malutkiego ekranu. Robią sobie z mężem „dni odcięcia od świata”. Pakują się wtedy w samochód, wyłączają telefony i jadą na dzień lub dwa w góry. Jeśli nie mogą, wsiadają na rowery i ruszają na znajome szlaki.
- To odcięcie od telefonu, od bieżących informacji, od mediów społecznościowych jest mi po prostu potrzebne. Nie czekam z tym do urlopu, bo mam go dwa razy w roku. Przynajmniej raz w tygodniu próbuję sobie zrobić przerwę od telefonu i bardzo dobrze się z tym czuję. Naprawdę się da! - wybucha śmiechem.
15 lipca jest dniem bez telefonu komórkowego, ale może warto taki dzień obchodzić częściej, a przynajmniej spróbować to zrobić. To naprawdę wcale nie jest takie trudne.