Z przekąsem: Księżycowa opozycja
Polityk bez władzy jest jak samochód z rozładowanym akumulatorem - coś tam kręci, coś brzęczy, ale ruszyć się nie da. Napędza się tylko energią posiadających siłę. Największą moc czerpie z błędów, konfliktów, różnic zdań w obozie rządzącym.
Jak kania dżdżu łaknie choćby słownej utarczki między dzierżącymi władzę. Oto opozycja odżyła, komentuje, krytykuje, widać frajdę, jaką dało jej stwierdzenie prezydenckiego rzecznika Krzysztofa Łapińskiego, że gdyby prezydent oczekiwał zmian w rządzie (wyrzucenia Antoniego Macierewicza z szefowania Ministerstwu Obrony Narodowej), to poszedłby do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W żagle opozycji dmuchnął jeszcze marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Oburzył się, że Łapiński pominął Beatę Szydło, która przecież stoi na czele rządu i to ona - jego zdaniem - kreuje skład rządu. I dorzucił jeszcze, że gdyby był szefem Łapińskiego, czyli prezydentem, to by go zwolnił.
Opozycja zaciera ręce, bo nic tak dobrze jej nie robi, jak to, że rozdźwięk między politykami rządzącego układu jest coraz głośniejszy. Z radością przyjęła wskazanie premier miejsca w szeregu przez wysokiego prezydenckiego urzędnika. W sumie nic wielkiego się nie stało, przecież zawsze podkreślała, że Szydło jest marionetką w politycznych rękach Kaczyńskiego. Jest jednak różnica i zupełnie nowa sytuacja - do tej pory można było zarzucić opozycji, że to tylko jej taktyka, a teraz jej zdanie potwierdził człowiek obozu władzy. Z ochotą przystawiła więc do ust megafon, by każdy usłyszał, że ma rację.
Konkurenci PiS muszą liczyć na tarcia w obozie władzy, bo sami nie są w stanie wykrzesać iskierki, która rozpaliłaby zainteresowanie wyborców ich ofertą. Jednym z lepszych dowodów na słabość opozycji jest rządowy program 500+. Ostatnio Grzegorz Schetyna (lider PO) znów się pod niego podpiął i potwierdził, że program wsparcia rodzin utrzyma (jeśli w ogóle będzie miał okazję, bo sondaże poparcia dla jego ugrupowania są niemiłosierne) i tylko go poszerzy, by faktycznie pieniądze otrzymywały wszystkie dzieci. Jak się nie ma własnych pomysłów, to trzeba świecić światłem odbitym. A mówienie o likwidacji IPN i CBA może być atrakcyjne, ale tylko w gabinecie cieni.
Słabość opozycji to nie tylko cecha PO i charakteryzuje nie tylko szczebel centralny sceny politycznej. W Łodzi prezydent Hanna Zdanowska (PO) utrzymuje przy życiu opozycję z PiS. Gdyby nie jej podpis pod deklaracją Unii Metropolii Polskich o współdziałaniu największych miast w kwestii migracji, to PiS nie miałoby czym oddychać. A tak to adwersarze wystąpili o konsultacje społeczne w sprawie przyjmowania uchodźców. Zdanowska wniosek odrzuciła. I PiS znów złapało oddech - prezydent naładowała mu akumulatory.