Z szarych dorosłych wyrastają kolorowi seniorzy
– Zrezygnujmy z ciuchów na specjalne wyjścia – każdy dzień jest dobry, by się sobie podobać - radzi seniorom (i nie tylko) Jagoda Ptaszyńska, współtwórczyni pierwszego w Bydgoszczy teatru improwizacyjnego wymyWammy, miłośniczka mody, seniorów i pisania listów.
Dlaczego postanowiła pani wziąć na warsztat modę dla seniorów?
Zawodowo zajmuję się improwizacja teatralną, spotykam się z seniorami, m.in., przy okazji zajęć uniwersytetu trzeciego wieku. Z uwagą ich obserwuję. To wyjątkowa grupa: pracuję ze starszymi osobami, które pozostają aktywne, są pełne energii, nie zatraciły pogody ducha. Nie wyglądają jak z obrazka, który utarł się w naszej głowie: seniorka w garsonce w stonowanych kolorach, senior w beżowych spodniach na kant i prostej marynarce. Moje znajome seniorki na warsztaty przychodzą zawsze eleganckie, w starannie dobranych strojach. Wymieniają się adresami butików i… lumpeksów, w których wypatrzyły wyjątkową spódnice czy szal. Podpytuję je czasem, jakie to ma dla nich znaczenie. „Stroimy się, bo dla nas takie wyjście to święto – okazja do spotkania się ze znajomymi, pogadania, oderwanie od codzienności spędzanej w czterech ścianach” – tłumaczą. Rozumie pani: wyjście na miasto to dla seniorów wyjątkowa okazja. A ja bym chciała powiedzieć im, żeby nie tracili czasu na czekanie na szczególne momenty, by każdy dzień traktowali jako ten wyjątkowy. Moja mama jest po 60. Jakiś czas temu złapałam się na tym, że automatycznie skrytykowałam sweter, który założyła. Był z jakimiś połyskującymi cekinami. Ale za chwilę pomyślałam sobie: skoro jej się podoba, czemu miałaby go nie zakładać? I kiedy potem orzekła: „no nie, tej spódnicy to więcej nie założę, nie wypada mi już nosić tak krótkiej”, wiedziałam, że pora pogadać jak mama z córką. Bo co to znaczy: nie wypada? Dlaczego nie wypada? Komu nie wypada? Kto zdecydował, że nie wypada? Otworzyłam jej szafę i znalazłam w niej sporo ciekawych ubrań, których nigdy nie miała na sobie, nawet metek nie poodcinała. Niektóre z nich to były prezenty ode mnie. Pytam więc: „mamo, dlaczego tego nie nosisz?”. A ona odpowiada, że czeka na specjalną okazję. Zaglądam więc do jej kuferka z butami, a tam, na samej górze: piękne buty, szpilki. Nówki. Ale zdążyły się zniszczyć, bo przez długie lata leżały nikomu niepotrzebne. Sama od dawna interesuję się modą, podglądam blogi na ten temat. Kopalnią inspiracji jest dla mnie książka i blog (instagramowy profil) Advanced Style, poświęcone modzie starszych osób. Pokazują uliczną modę, która jest pełna kolorów, energii i dynamiki. U tak ubranych seniorów widać ogromną chęć do życia, przełamywania barier i zabawy. Daje to nadzieję na to, że świat może być bardziej kolorowy, gdy tylko zdecydujemy się wyjść na ulice ubrani w pewność siebie i odwagę zakładania tego, w czym czujemy się dobrze. Postanowiłam więc przygotować warsztaty dla seniorów, podczas których pokażę, że modą można się bawić.
Z wiekiem nasze ciało się zmienia, a obserwowanie tego procesu to pewne wyzwanie. Kusi, by zakryć co nieco pod szeroką, bezbarwną tuniką czy długą sukienką.
Całe życie podporządkowujemy się temu, co pomyślą o nas inni, a nawet dostosowujemy swój wygląd do ich oczekiwań: ubieramy się na czarno, by się nie wyróżnić, wybieramy ziemiste barwy, by wtopić się w otoczenie, pilnujemy się dress codu w pracy, by szef czy współpracownicy postrzegali nas jako profesjonalistów. Bywa, że sama się temu poddaję, czując jednak, że gubię tożsamość, bo przecież poprzez strój wyrażamy siebie. Paradoksalnie właśnie młodszym ludziom rezygnacja z tego przychodzi łatwiej. Obserwuję seniorów, zwłaszcza kobiety, które wiedzą już doskonale, że przejmowanie się opiniami innych nie ma żadnego sensu. Każdy z tych oceniających i tak koniec końców zajmuje się głównie tym, jak sam wygląda. Meryl Streep (ona doskonale wie, jak starzeć się z godnością!) powiedziała kiedyś, że gdy była młodsza, przed wejściem do pokoju pełnego obcych ludzi, głowiła się, czy oni ją zaakceptują. Teraz, gdy ma wejść do pokoju, w którym są nieznani jej ludzie, zastanawia się, czy ona zaakceptuje ich. Wraz z wiekiem pozwalamy sobie samym na więcej. Uczymy się, jak budować pewność siebie, czerpiąc z wewnątrz, a nie z zewnątrz. Seniorzy, którzy mają świadomość tego, ile są warci, otwierają się na to, co nowe, odważne, nieszablonowe. Nie boją się eksperymentować z modą, bawić się nią. Iris Apfel, amerykańska ikona stylu, niedawno skończyła sto lat. Jej stylizacje zachwycają. A wzór z jej podejścia do mody i wyglądu w ogóle mogą brać zarówno młodsi, jak i starsi.
W końcu sama siebie nazywa najstarszą nastolatką na świecie…
Wciąż żyjemy w świecie, który hołduje zewnętrznemu pięknu: skrywamy się za maskami filtrów, operacji plastycznych, którym poddają się coraz młodsze osoby. Chcemy wyglądać nienagannie, by inni nas tak postrzegali. Sami sobie to robimy: gonimy za niedoścignionym ideałem, porównujemy swoją sylwetkę do pozowanych i retuszowanych zdjęć w mediach społecznościowych. Żyjemy pod presją. Na szczęście da się też zaobserwować, że robimy przestrzeń dla ludzi starszych. Przestajemy powoli udawać, że ich nie ma, że ich nie widzimy i że starość nas nie dotyczy.
Na wybiegi coraz odważniejszym krokiem wchodzą modelki po 60. I nie są w pastelowych garsonkach, a np. we wzorzystych bluzach zestawionych z eleganckimi spodniami. Na ich zdjęciach (które trafiają na okładki) nikt nie wygładza zmarszczek. Takie zdrowe podejście do tematu starzenia się wyzwala seniorów.
I co: babcia, która zobaczy na okładce kolorowego magazynu zdjęcie pewnej siebie Meryl Streep przestanie przejmować się, że od własnego wnuka usłyszała: „coś ty na siebie włożyła, wyglądasz jak w przebraniu”?
Nad tym, by powstało miejsce i okazja do międzypokoleniowej wymiany poglądów, trzeba pracować. Staje się to coraz łatwiejsze. Nastaje moda na nadawanie ubraniom, rzeczom, tkaninom nowego życia. Powstaje coraz więcej firm, które profesjonalnie się tym zajmują. Przy okazji to rozwiązanie ekologiczne. Wraca moda na dodatki z gatunku hand made. Kiedy zauważyłam, że znajome seniorki wraz z nastaniem jesieni zaczęły zakładać własnoręcznie dziergane opaski, zapragnęłam taką mieć. Poprosiłam mamę, by nauczyła mnie szydełkować. Przy okazji wspólnych robótek aż chce się rozmawiać. A korzyści obopólne. Starsi mogą uczyć się od młodszych: otwartości na nowinki, może pewnej odwagi (choć mam wrażenie, że we współczesnym świecie role się odwróciły i niekiedy to młodsze osoby wybierają zachowawczy, bezpieczny strój, a swobodą wykazują się seniorzy). Młodsi mogą nauczyć się od seniorów, jak samym wyglądem tak bardzo się nie przejmować, a skupić się raczej na tym, by to, co na zewnątrz wyrażało to, co wewnątrz. Jak mawia Iris Apfel: nie trzeba być ładnym, ale warto mieć styl. To on nas buduje. Czasem wydaje nam się, że seniorzy potrzebują tego, by wysłuchać, co mają do powiedzenia w kwestii: jak to dawniej bywało. Tymczasem ich życie toczy się też tu i teraz, chętnie przedyskutowaliby z dziećmi czy wnukami zmiany, jakie są też ich udziałem. I jeszcze jedno: zakupy. Oczywiście nie wszyscy seniorzy mogą sobie pozwolić na shopping, jaki uprawia Iris Apfel, która co prawda sięga po rzeczy z drugiej ręki czy z bazarku, ale stylizacje lubi uzupełniać drogimi dodatkami ze słynnych butików. Ale second handy są u nas w rozkwicie. Nie potrzeba poświęcać wiele czasu, by znaleźć fajną kieckę czy nietuzinkową torebkę. Ze studenckich czasów dobrze pamiętam adrenalinę, jaka towarzyszyła poniedziałkowym łowom (to był dzień dostawy). Umawialiśmy się ze znajomymi tak, by być w sklepie tuż po otwarciu. Ale ryzyko, że ktoś wyszarpie mi upatrzony już ciuch zawsze istniało. Seniorom też przyda się taka rozrywka. Jeśli na zakupy wybiorą się z koleżanką lub wnuczką, frajda będzie podwójna.
Seniorzy na pewno potrzebują tej adrenaliny, tego modowego szaleństwa? Wróćmy do Iris Apfel: jako stylistka wnętrz Białego Domu meblująca gabinety i sypialnie dziewięciu prezydentom z rzędu, musiała chyba ten swój pazur nieco stępić, sięgać po klasyczne rozwiązania, stawiając na stonowaną elegancję…
Klasykę i elegancję zawsze idealnie przełamywała nieszablonowym dodatkiem, drobiazgiem, który z pozoru nie pasował do reszty. Do tego potrzeba właśnie stylu i poczucia smaku.
Z szarego dorosłego może wyrosnąć kolorowy senior?
Kiedy obserwuję znane mi seniorki, kobiety aktywne, zazdroszczę: mają czas na kawę z przyjaciółką, mogą w środku dnia usiąść i obserwować jak kasztany spadają z drzew. Oczywiście wielu seniorów mierzy się ze swoimi problemami: są schorowani, samotni. Ale kontakt z drugim człowiekiem daje wielu z nich energię do działania. I tego im zazdroszczę: życia w stylu slow – z jednej i umiejętności zachwycania się z drobnych, codziennych rzeczy – z drugiej strony. Ja pędzę: każdego dnia mam w głowie długą listę zadań do odhaczenia. Ubieram się tak, by dopasować się do sytuacji, do otoczenia. Nie mam czasu na eksperymenty. To seniorzy są ciekawi, gotowi na drobne szaleństwa, nie młodzi (zagonieni). I nie tylko kobiety.
Popularne modowe blogi prowadzą także mężczyźni – seniorzy. Efekty zainteresowania modą widać na ulicy: panowie coraz chętniej zakładają nietuzinkowe nakrycia głowy (jeśli nie ich kształt, to chociaż kolor przykuwa uwagę), zakładają eleganckie spodnie, wyróżniającą ich muchę, mają wypastowane buty. Niby drobiazgi, ale pokazują, że zwracamy na to uwagę.
A gdybyśmy miały przygotować porady stylistki dla seniora – jak będą brzmiały?
Zakładajmy wszystkie dodatki, stroje w najróżniejszych kolorach, całą biżuterię, jaką mamy – naraz. Bądźmy jak kolorowe ptaki, wyrażajmy siebie – tak mogłaby brzmieć rada Iris Apfel. Ale może spróbujmy małymi krokami:
- nośmy to, w czym czujemy się dobrze i swobodnie;
- nie bójmy się kolorów; nośmy biżuterie, broszki – także te odłożone na wyjątkowe okazje okazję, także te robione własnoręcznie; zrezygnujmy z ciuchów na specjalne wyjścia – każdy dzień jest dobry, by się sobie podobać.