Za nami ciężki rok pandemii, pracy czy nauki zdalnej, samotności i izolacji. Jak w tym trudnym czasie dbać o swoją kondycję psychiczną?
O tym, jak zadbać o swoją kondycję psychiczną w czasie epidemii, dlaczego warto czasem odpuścić i jak zatroszczyć się o swoją równowagę, gdy jednocześnie zajmujemy się domem, pracą i… opieką nad dziećmi uczącymi się zdalnie, rozmawiamy z psychologiem – Aleksandrą Mospan-Ustyniak.
Za nami rok z epidemią koronawirusa. Niektórzy z nas przez te 12 miesięcy przeżyli dramatyczne chwile, dla innych zamknięcie w czterech ścianach własnego mieszkania, staje się coraz trudniejsze do zaakceptowania. Jak w tych niełatwych czasach zachować równowagę psychiczną?
Aleksandra Mospan-Ustyniak: Sytuacja, którą mamy od 2020 roku, jest wyjątkowa. Myślę, że każdy z nas próbuje sobie z nią radzić w różny sposób. I każdy inaczej adaptuje się do zastanych zmian. Obecnie można zaobserwować ogromne podziały między ludźmi, ich odmienne nastawienie do sytuacji. To może świadczyć o tym, że różne osoby korzystają z różnych strategii przystosowawczych i z różnych mechanizmów obronnych, które mają utrzymać człowieka w poczuciu bezpieczeństwa. Dlaczego ludzie mogą czuć się zmęczeni, czuć bezsilność, bezradność? Bo pandemia odbiera lub zmniejsza nam elementarne poczucie bezpieczeństwa. A że jest to potrzeba elementarna, to i każdy z nas dostosowuje się do obecnych czasów i próbuje korzystać ze znanych sobie sposobów zaradczych. Strategii, pozwalających nam zaadaptować się do obecnych warunków.
Jakie to są strategie?
Jest ich kilka. Część osób reaguje na pandemię w sposób negujący ją, podważają to, co się dzieje. Po to, by wrócić do normalności i przywrócić sobie poczucie bezpieczeństwa. To jest strategia negacji, niedowierzania, snucia różnych teorii. Nasze mechanizmy obronne mogą negować zastany stan rzeczy. Nie chcemy się z nim konfrontować. Kolejną strategią, z jakiej korzystają ludzie, jest pozorne przystosowywanie się.
Co to oznacza?
To znaczy, że przestrzegam obostrzeń, narzuconych zaleceń. Wiem, że jest mi z tym ciężko, ale staram się jakoś przystosować. Za bardzo nie rozmyślam nad tym, co się dzieje, nie konfrontuję się z tym, ale przyjmuję rzeczywistość taką, jaka jest. Jest też strategia, którą można teraz zaobserwować u ludzi, polegająca na utożsamianiu się z tym, co się dzieje. Przyjmujemy to, co jest, nie walczymy z tym, ale zakładamy, że jest to po coś. To takie życie w zgodzie z tym, co się dzieje. Z pozytywnym przekonaniem o słuszności tego, co ma miejsce. To mechanizm, który ma nam pokazać, że to, co jest, jest dobre. Takie osoby szukają pozytywów…
Wiemy z historii, że człowiek zaadaptuje się do każdych warunków. W każdych warunkach jest w stanie wytworzyć takie strategie i mechanizmy, które go przystosują do otaczającej codzienności.
Jak zasypywać te podziały pomiędzy różnymi sposobami radzenia sobie z rzeczywistością? Denerwujemy się, gdy my przestrzegamy obostrzeń, a ktoś neguje pandemię. I na odwrót. Ci, którzy czują w sobie bunt do zastanej rzeczywistości, krytykują tych, którzy podporządkowują się obostrzeniom.
Warto zrozumieć, że to są właśnie strategie, które człowiek sobie wybiera, które są mu dostępne. W taki sposób działa, zachowuje się i przystosowuje. Jestem zwolenniczką przyjmowania tego, że każdy z nas ma różną strategię. W społeczeństwie niebezpieczne jest to, gdy każdy neguje każdego. Wiadomo, że podziały były, są i będą. Ale może warto bardziej z empatią podejść do drugiego człowieka? Spróbować zrozumieć, że za jego zachowaniem kryją się mechanizmy obronne? Warto być wyrozumiałym dla drugiego człowieka, postarać się zrozumieć, że każdy z nas radzi sobie, jak potrafi.
Co zrobić, gdy nie radzimy sobie z emocjami, wybuchamy?
Każda zmiana niesie ze sobą ogrom różnych emocji. Często bardzo skrajnych. Traktuję tę pandemię jak globalną zmianę. Emocje będą. Często w psychologii mówi się o tym, by przyglądać się swoim uczuciom. Zastanowić się, o czym one mi mówią. O czym może świadczyć moje poczucie bezsilności, smutku, lęku. Warto być na to uważnym. Im bardziej te emocje będziemy omijać, tym częściej zdarzać się będą te wybuchy, zachowania agresywne, wycofanie się. Warto się więc zatrzymać i zastanowić. Myślę, że od roku czujemy też mniejsze sprawstwo, poczucia autonomii, niezależności, a nawet odebrania pewnej wolności. Człowiek, który ma odebraną wolność wyboru, decyzji, to człowiek, który zazwyczaj przeżywa wiele frustracji. Ale każdy człowiek ma wpływ na siebie – na swoje myśli, emocje. I może wybrać, czy wybiera działania wspierające, czy takie, które jeszcze bardziej pogrążają nas w bezradności.
Człowiek zawsze jest wolny wobec siebie samego.
Ta myśl może przywrócić poczucie bezpieczeństwa. Warto zaufać samemu sobie, wierzyć, że nasz umysł i ciało jest w stanie zaadaptować się do obecnych warunków. Ja sam mam wpływ na to, co myślę. Mogę wstać rano i zastanawiać się zrezygnowany: jak przetrwać. Ale mogę też wstać i wierzyć, że przetrwać ten dzień mi się uda. Dbajmy o nasz umysł i ciało, by były spokojne. Podejmujmy działania, które przynoszą nam równowagę np.: wysiłek fizyczny, medytacja, rozmowa z drugim człowiekiem, powtarzanie sobie motywujących myśli. Myślmy o sobie, że damy radę.
A jak radzić sobie z samotnością? Obecnie sporo osób starszych nie wychodzi z domu.
Skupiamy się na fizycznych, zdrowotnych aspektach pandemii, a mało się mówi o konsekwencjach psychicznych, których jest wiele. Izolacja bardzo źle wpływa na naszą psychikę. Zawsze warto szukać rozwiązań. Myślę, że seniorom może brakować poczucia bycia potrzebnym. Uważam, że telefon, który wykonamy do dziadka, babci, mamy, taty, by pokazać, że jesteśmy, można na nas liczyć, to już naprawdę dużo. I jest osiągalnym działaniem. Danie sygnału drugiej osobie, że jest dla nas ważna i potrzebna, jesteśmy ciekawi co u niej, przekonujemy, że nie jest sama, to już naprawdę dużo.
To jeszcze porozmawiajmy o rodzicach. Oprócz pracy, opieki nad domem, muszą się też oni obecnie zmagać z nauką zdalną swoich dzieci. Widzę sygnały od znanych mi rodziców, że są już sfrustrowani i zmęczeni. Jak oni mogą sobie pomóc?
Wielu psychologów to podpowiada i ja też się pod tym podpisuje, że włączenie „trybu przetrwania” pomaga. Trzeba uznać to za fakt, że bycie jednocześnie rodzicem, nauczycielem, kucharzem i odgrywanie jeszcze wielu innych ról, z którymi mierzymy się na co dzień, jest przeciążające. Pomocne tu może być… zmniejszenie oczekiwań. Tego, jak ma wyglądać obiad, porządek w naszym domu. Pozwólmy sobie na to, że możemy zmniejszyć oczekiwania wobec tego, co muszę dać swojemu dziecku.
Ja, jako rodzic, mam prawo być zmęczony. To, że nie mam siły przez godzinę układać z dzieckiem klocków, jest OK. Jeśli nie mam sił na gotowanie i coś zamówię – to też jest OK.
Wiem, że to trudne, ale warto znaleźć chociaż 10 minut dziennie na „wyłączenie się”. Pójście do kuchni, łazienki, skupienie się na swoim oddechu, pomyślenie o czymś miłym. Obecna sytuacja sprawia, że jesteśmy w stałym napięciu i stresie. Potrzebne jest więc, byśmy robili sobie przerwy. Warto więc być z siebie dumnym, że ugotowało się obiad, a nie karać za to, że nie jest to wykwintny, dwudaniowy posiłek. Możemy poluzować. To sprawi, że będziemy odczuwać mniejszą presję. Może warto się też zastanowić, co daje mi to, że obecnie spędzam więcej czasu z dzieckiem. Znam rodziców, którzy dzięki temu, że przebywają więcej z dzieckiem w domu, zauważyło u niego jakieś trudności, zaczęli nad tym pracować. Jesteśmy bardziej uważni, na to, co się dzieje. To też ważne.
Starajmy się być uważni na swoje uczucia. I zatrzymajmy się przy nich. To trudne, ale pomocne. Nie bójmy się też korzystać z pomocy psychologa. Szukanie tejże pomocy to oznaka siły, nie słabości.