Za opiekę nad matką dostaje to samo świadczenie, co rodzice niepełnosprawnych dzieci
- Od początku czułam, że racja jest po naszej stronie - mówi Anna. Wyegzekwowała wyrok Trybunału Konstytucyjnego, choć trwało to ponad 3 lata. Za opiekę nad matką dostaje to samo świadczenie, co rodzice niepełnosprawnych dzieci.
Kilka razy chciała się poddać, miała chwile zwątpienia, a pomyślny finał nie był pewny nawet po
korzystnym wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego. Sprawa kosztowała Annę wiele nerwów, nieprzespanych nocy. Przetestowała działanie lokalnych instytucji prawa administracyjnego, poznała, jakie błędy popełniają, jak z tego powodu przeciąga się postępowanie.
Jej sprawę urzędnicy przerzucali sobie jak gorący kartofel.
Wspierali Annę inni opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych, radzili. W ostatniej fazie do jej sprawy włączył się rzecznik praw obywatelskich. Bez jego pomocy nie złożyłaby skargi kasacyjnej.
Teraz już emocje opadły, odpowiednie instytucje wydały właściwe decyzje, uwzględniające wyrok Trybunału. Jednak tylko w jej indywidualnej sprawie. Inni opiekunowie muszą przejść tę samą drogę przez mękę.
Ale po kolei.
Czarno na białym
Ania mieszka w Bydgoszczy, kiedyś była księgową. Musiała zrezygnować z pracy, bo od połowy lat 90. opiekuje się poważnie chorymi. Najpierw mężem, później także rodzicami. Był więc czas, że biegała między trojgiem potrzebujących jej pomocy. Mąż zmarł w 2009, niedawno odszedł ojciec, teraz opiekuje się ponaddziewięćdziesięcioletnią mamą.
Jej batalia zaczęła się oczywiście od tego, że tak jak i ponad 150 000 innych opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych, w czerwcu 2013 r. Anna arbitralnie straciła świadczenie pielęgnacyjne. Zmieniły się przepisy i nawet osoby, które miały ważne, bezterminowe decyzje o przyznaniu świadczenia pielęgnacyjnego, a opiekowały się osobami dorosłymi - straciły pomoc.
Później Trybunał Konstytucyjny przyznał rację protestującym opiekunom, ale mleko już się wylało. Tylko część dostała zasiłki. Już nie świadczenia. Nazwa jest istotna, bo niesie z sobą różne kwoty pomocy.
Zasiłek, jak kiedyś, ciągle wynosi 520 zł, trzeba też spełnić kryterium dochodowe. Świadczenie pielęgnacyjne jest już prawie trzy razy wyższe, kryteriów spełniać nie trzeba, ale zarezerwowano je wyłącznie dla rodziców niepełnosprawnych dzieci.
Kiedy po zmianach przepisów w 2013 r. bydgoski ratusz odmówił Ani przyznania świadczenia pielęgnacyjnego - nie zgodziła się z ta decyzją.
Na stole leży kilka niebieskich teczek, list od Andrzeja Dudy z maja 2015 r., wtedy jeszcze kandydata na prezydenta RP. - Deklaracja czarno na białym - mówi Anna i czyta podkreślone fragmenty: „Uważam, że świadczenia dla wszystkich opiekunów muszą być równe. W państwie prawa nie można dzielić opiekunów osób niepełnosprawnych. (...) Przywrócenie równego traktowania opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych w państwie prawa powinno natychmiast stać się faktem”.
- O ile uważam pana prezydenta za niemal idealnego, to w tej sprawie jestem rozczarowana i zawiedziona - nie ukrywa Anna. - Nie wiem, co jest teraz gorsze - czy poprzedni rząd, który nas pozbawił tego wszystkiego, czy drugi, który obiecywał, że to naprawi, a.... To mnie bardzo boli.
Boli tym bardziej że kiedy za poprzedniego rządu opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych protestowali, upominali się o przywrócenie zabranych im praw - wspierali ich posłowie PiS, będący wówczas w opozycji. To oni wnieśli sprawę do Trybunału. Teraz niektórzy z nich są w rządzie i o obietnicach nie pamiętają.
Ktoś musi przetrzeć szlak
- Wszystko sobie spisałam - kobieta sięga po ręcznie zapisane kartki. 28 czerwca 2013 r. to pierwsza data na jej liście. A jest ich ponad 30. Sprawa krążyła między Samorządowym Kolegium Odwoławczym a Wojewódzkim Sądem Administracyjnym.
Odmowy, oddalenia skargi, zażalenia, uchylenia, decyzje podtrzymujące odmowy
- i tak w kółko. A to w kolegium, a to w sądzie w składzie rozpatrującym odwołanie znajdowały się osoby, które powinny być wyłączone. Termin wyznaczony, sprawa się otwiera i natychmiast zamyka ze względu na niewłaściwy skład.
Od nowa trzeba było składać wnioski, postępowanie wracało na wcześniejszy etap.
No i jej sprawa była „gorącym kartoflem” dla SKO. - Pani mi powiedziała, że jestem pierwsza w naszym rejonie, nie ma żadnego orzecznictwa WSA w Bydgoszczy, a gdyby były pozytywne wyroki WSA, to SKO miałoby na czym się wzorować.
Krótko mówiąc, Ania miała „przetrzeć szlak”.
Sąd zmienia linię
Anna cały czas swoją sprawę relacjonowała na blogu dla wykluczonych opiekunów. Użytkownicy bloga nie tylko wspierali. Jeden z nich był nieoceniony w sprawach prawnych procedur. Ania się na tym nie zna, on wyłapywał błędy, podpowiadał, podrzucał wzory pism. Zresztą, pomagał nie tylko jej.
Ona nocami siedziała w internecie przeglądając bazy wyroków sądów administracyjnych, szukała spraw podobnych do swojej. Chciała się zorientować, jaka jest linia orzecznicza.
Co miesiąc - dwa - trzy coś się działo. Musiała więc pilnować terminów zażaleń, ponaglała, bo szybko się przekonała, że dokumenty wysyłane są w ostatnim dniu, więc dzwoniła, prosiła, pisała wnioski.
Czasu wolnego ma niewiele, tyle tylko kiedy mama śpi. Wtedy może wyjść po zakupy, coś załatwić, wtedy też „urywała się” i wpadła do bydgoskiego sądu przysłuchiwać się rozprawom, w których sędziowie rozpatrywali sprawy podobne do jej.
Ania była dobrej myśli, bo do lata 2015 roku bydgoski sąd administracyjny uchylał decyzje odmawiające przyznania świadczenia pielęgnacyjnego opiekunom dorosłych osób niepełnosprawnych.
- Są bardzo obszerne, rzetelne uzasadnienia i sądy do dziś sugerują się tymi wyrokami - mówi Anna.
Czyli bydgoski WSA szedł zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z października 2014 roku. Wtedy sędziowie orzekli, że wiek, w którym powstała niepełnosprawność, nie może być podstawą zróżnicowania wysokości świadczeń dla opiekunów. To nie jest zgodne z konstytucją. Nakazał te przepisy zmienić niezwłocznie.
Ale nie są zmienione do dziś i niemal wszystkie gminy ten wyrok ignorują.
Była spokojna, póki w sierpniu 2015 roku nie porozmawiała z prezesem sądu. - Powiedział mi wtedy, że nie wszystkie składy orzekające są zgodne co do skutków wyroku TK. - wspomina. - Szybko się okazało, że wszystkie składy są niezgodne, bo nagle zaczęły zapadać zupełnie inne wyroki! - śmieje się nerwowo.
W lutym 2016 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy oddalił jej skargę. Uznał, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie jest podstawą do uchylenia zaskarżonej decyzji. Czyli tej, która odmawiała przyznania świadczenia pielęgnacyjnego za opiekę nad niepełnosprawną matką.
Link niczym lina ratunkowa
Została już tylko skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- Nie ukrywam, że wtedy skrzydła mi opadły - wspomina Anna. - Było podłamanie rezygnacja, stres. W dodatku mama była w gorszym stanie i nie było wiadomo, jak sprawy się potoczą.
Skargę kasacyjną musi napisać prawnik. Poszła zapytać jednego i drugiego, ile to może kosztować. - To zależy, z iloma dokumentami pani przyjedzie, z iloma będę musiał się zapoznać, wtedy określę cenę.
Znowu się uśmiecha bezradnie. - Teczuszka jedna, druga, trzecia, wyrok Trybunału, uzasadnienie... Dokumentów do zapoznania się sporo.
Nie wie nawet, ile by to kosztowało, bo i tak nie byłoby jej stać. Mama wymaga stałego stosowania wielu środków ochronnych, pielęgnacyjnych - wszystko pełnopłatne. Co tydzień - dwa kobieta zostawia w aptece 100-200 zł. Pieniądze wyciekają, niczym woda przez sitko.
Ustawowa bezpłatna pomoc prawna pomija takich, jak ona, więc ta furtka była zamknięta.
Była u europosła, w urzędzie miasta. Zastanawia się, jak delikatnie określić efekty. Mówi oględnie, że pomoc nie była na tyle skuteczna, by coś konkretnego wniosła do sprawy.
No i - nie ukrywa - nie wierzyła, że kasacja da efekt. Wyglądało, że na ostatnim etapie podda się.
Wtedy na blogu ktoś umieścił link do strony rzecznika praw obywatelskich i postępowania, w którym rzecznik brał udział, a sąd do stanowiska RPO się przychylił.
Ania skontaktowała się z biurem rzecznika. Sprawy potoczyły się szybko. Bez pomocy RPO pomyślnego finału by nie było. Naczelny Sąd Administracyjny w listopadzie ubr. podzielił argumenty rzecznika, uchylił decyzje, które odmawiały jej przyznania świadczenia pielęgnacyjnego.
Może wyrok przyda się innym
Jeśli ktoś myśli, że z tym wyrokiem mogła pójść do urzędu miasta i powiedzieć: proszę wypłacić mi pieniądze, to jest w wielkim błędzie.
Sprawa wróciła do SKO i ten miał jej przyznać świadczenie pielęgnacyjne. A wcale nie było pewności, że to zrobi. Wszystko wisiało na włosku, sprawa od nowa mogła wrócić na całą administracyjno-sądową ścieżkę. Dopiero w lutym mogła odetchnąć spokojnie.
Urzędnicy boją się przyznawać opiekunom dorosłych świadczenie pielęgnacyjne, czyli 1406 zł zamiast 520 zł zasiłku.
- Prezes SKO spytał mnie, czy orientuję się, ile jest osób w takiej sytuacji, jak moja? Odpowiedziałam, że nie wiem, ile osób codziennie doznaje udaru, zawału, ulega wypadkom. Nie wiem.
Skąd w tej drobnej, kruchej kobiecie tyle siły? Determinacji? - Chyba po ojcu mam takie zacięcie, by dochodzić rozwiązania spraw - żartuje. - Moje dążenie wynikało też trochę z poczucia obowiązku - wyjaśnia. - Że muszę to zrobić nie tylko dla siebie, ale może mój wyrok posłuży innym.
Podobnie, jak wielu opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych pilnie śledzi wszelkie dotyczące ich informacje. Dzielą się zresztą nimi na blogu.
- Kiedy, nam, opiekunom dorosłych, odbierano świadczenie pielęgnacyjne, straciło je 155 tys. osób - Anna przytacza liczby podane niedawno w Sejmie przez dyrektora z ministerstwa pracy. - Zasiłków dla opiekuna przyznano połowę, 72 tys. Aktualnie jest ich 36 tysięcy. Czyli pomoc dostaje jedna czwarta tych, którzy ją mieli.
Pomoc w wysokości 520 zł.