- ISIS nie było traktowane jak najeźdźca. Ludzie witali bojowników jako wyzwolicieli - dr Wojciech Szewko, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych wyjaśnia fenomen funkcjonowania Państwa Islamskiego.
Były zapewnienia głów państw, że problem Państwa Islamskiego zostanie ostatecznie rozwiązany. Tak się jednak nie stało. Dlaczego Zachód nie jest w stanie wygrać wojny z armią, której - przynajmniej w telewizyjnych przekazach - wyposażeniem są karabiny maszynowe na terenowych samochodach.
To jest armia nieźle wyszkolona, zaopatrzona w irackich arsenałach w sprzęt dużo lepszy niż ten, którym dysponowali jej przeciwnicy (Kurdowie, armia syryjska (SAA)). W szeregach IS walczą weterani wojny czy raczej wojen w Afganistanie, iraccy oficerowie mający doświadczenie jeszcze z wojny iracko irańskiej i 2 wojen z USA, Ujgurzy i Turkmeni z Afganistanu, Czeczeńcy z Kaukazu. Poza tym jest to armia mająca wielkie zaplecze w lokalnej, sunnickiej ludności wschodniej Syrii i zachodniego Iraku.
Skąd siła militarna armii proroka?
Dziś wiadomo że na początku wojny w Iraku ISIS przejęło pełne wyposażenie +- 2 dywizji pancernych, 1200-1600 pojazdów, amunicję, potem korzystając z tej broni – zajęło kilka wielkich arsenałów Assada oraz – o czym mniej się mówi – również arsenałów różnych grup FSA w Syrii. FSA wyposażanej i dozbrajanej przez Zachód, Arabię Saudyjską, Katar, Turcję itd.
Oprócz siły militarnej jest jeszcze siła moralna - to niewiarygodne z europejskiego punktu widzenia, ale IS ma taki moralny autorytet. Gdzie jest jego źródło?
W Koranie i Hadisach, w idei odtworzenia kalifatu z czasu pierwszych kalifów, w budowie państwa ortodoksyjnie odtwarzającego reguły, struktury, prawa z czasów Proroka i jego sahabi, w budowie państwa, w którym wg metodologii IS spotyka się imamat duchowy z imamatem politycznym.
A przemoc? Wydaje się, że IS sięgnęło pod tym względem głębi piekieł. Kto jest w stanie to zaakceptować?
To pewien mit. Z rąk IS zginęło w Syrii mniej cywilów niż z rąk Rosjan, „koalicji” zachodniej czy wreszcie z rąk Assada.
Okrutne egzekucje prezentowane w materiałach propagandowych IS dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to hadd – czyli realizacja opisanych w Koranie kar za zbrodnie przeciwko Bogu (np. obcięcie dłoni za kradzież). Z tego punktu widzenia – choć rzadko widzimy takie wideo – w Arabii Saudyjskiej również stosuje się te kary - obcina się ludziom głowy na ulicach, a w Iranie wiesza na latarniach czy dźwigach – i to masowo. IS dlatego epatuje tym w materiałach propagandowych, żeby udowodnić, że konsekwetnie stosuje szariat, a budowane państwo jest faktycznie państwem islamskim. Drugi typ egzekucji – to qisas – odwet. IS dokonuje publicznych egzekucji szpiegów, jeńców w ramach odwetu, tak jak np. spalenie jordańskiego pilota.
Nie używa pan zwrotu Daesz. Czy Państwo Islamskie prędzej czy później będziemy musieli uznać za państwo?
Są 3 elementy konstytutywne państwa: terytorium, ludność i władza suwerenna. Państwo islamskie ma wszystkie 3. Uznanie międzynarodowe nie jest niezbędne do istnienia państwa, również zdolność do czynności międzynarodowych. Tym bardziej, że IS ją ma – tylko z niej nie korzysta.
Dlaczego projekt Państwa Islamskiego okazał się bardziej skuteczny niż koncepcje talibów czy Al Kaidy?
Ponieważ Państwo Islamskie proklamowało kalifat. To wprowadziło nową jakość, przynajmniej dla organizacji dżihadu ale też dla ummy. Wierny tradycji muzułmanin (nazwijmy go umownie „salafitą”) może podważać prawomocność wyboru tego konkretnego kalifa, ale nie może odrzucać instytucji kalifatu. To tak jakby katolik odrzucał instytucję papiestwa.
Al Kaida jest zbiorem organizacji lokalnych, różniących się od siebie, silnie osadzonych w lokalnych zwyczajach, często zwyczajach bardzo nieislamskich. Np. Taliban częściej niż do szariatu sięga do pakhtunwali (pusztunwali) czyli pusztuńskiego prawa plemiennego. To natychmiast wykorzystuje IS wskazując na nieislamski czy wręcz pogański charakter rządów.
To swoisty wyścig o to kto faktycznie realizuje szariat, a kto tylko udaje. W tym wyścigu IS wygrywa zdecydowanie.
Jak odnieść się do przestróg, że bojownicy Państwa Islamskiego przedostają się do Europy pośród uchodźców?
Nie wiem czy należy się do tego odnosić – to po prostu stwierdzenie faktu i to dobrze udokumentowanego. Państwo Islamskie uznało, że dzieki szczątkowej i bardzo pobieżnej kontroli tysięcy imigrantów – będzie bardzo łatwo i tanio przerzucić osoby, które szmuglowane inna drogą zwróciłyby uwagę służb bezpieczeństwa.
W jakiej mierze IS może zadomowić się w Europie i stanowić dla niej realne zagrożenie od wewnątrz?
IS jest w Europie od dawna, ale do tej pory priorytetem struktur było wysyłanie mudżahedinów na wojnę do Syrii i Iraku. W tej chwili wraz z kurczeniem się terytorium kalifatu – jest prawdopodobieństwo wzmożenia aktywności w Europie i na Kaukazie. Szacuje się bardzo ostrożnie, że w Syrii i Iraku walczy ok 30 - 50 tys. cudzoziemców. Kiedy kalifat przegra wojnę, cześć z tych żołnierzy przejdzie do al Kaidy, która ewidentnie zadomowiła się w Syrii a dzięki sprytnym fuzjom i zmianie logo ma szansę być elementem procesu pokojowego. Część natomiast wróci do Europy uznając, że dzihad może być równie dobrze prowadzony tu na miejscu.
Mówi pan o powstaniu Kalifatu 2.0. W czym rzecz?
Zapowiedź takiej transformacji znajdziemy w ostatnim przemówieniu Abu Muhammada al-Adnani. Kalifat będzie trwał, ale bez terytorium (utrata zdaje się być nieuchronna), jako struktury polityczne, dywersyjne, terrorystyczne, destabilizujące państwa – głównie muzułmańskie. Wtedy kiedy w tych państwach dojdzie do kolejnych „arabskich wiosen”, niepokojów, rewolucji, destabilizacji – kalifat pojawi się w nich znowu jako dobrze znana, zorganizowana i często atrakcyjna alternatywa. Podobnie jak pojawił się w czasie arabskiej wiosny w Iraku i Syrii.
IS przypomina wielogłowa hydrę. Obcinamy jej głowę na Bliskim Wschodzie, ale jednocześnie rośnie w innych częściach globu...
IS jest zjawiskiem politycznym. Zapominamy, że pojawia się wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z państwami upadłymi lub upadającymi, gdzie istnieją od lat partyzantki zwalczające rząd. IS daje im logo, szkolenia, procedury, wsparcie merytoryczne. Tak ostatnio było z kilkoma brygadami Abu Sayyaf na Filipinach, wcześniej Ansar Bait al-Maqdis na Synaju (obecnie walczący jako Wilajat Synaj IS) itd. Wielką porażką IS było odrzucenie propozycji przyłączenia się do IS przez Al-Szabab.
Czy stawianie na islam mniej radykalny jest właściwą taktyką Zachodu?
Żeby „stawiać na islam mniej radykalny” Zachód musiałby zakazać działalności misyjnej organizacjom (i strukturom państwowym) państw Zatoki. Takie sugestie pojawiły się już we Francji. Zapominamy, że owa jak to się na Zachodzie określa-„radykalna” wersja islamu jest oficjalnie promowana, finansowana i propagowana przez bogate państwa Zatoki i ich instytucje. Finansują centra edukacyjne, szkolą imamów w Europie, budują nowe meczety ale pod jednym warunkiem – metodologia, curriculum, ideologia ma być w nich nauczana taka jak życzy sobie sponsor. A jest to „wersja” nauczania zbliżona do tej, którą propaguje Al Kaida i IS. Zresztą tak samo werbowano i radykalizowano młodzież w Maroko, Tunezji czy Egipcie. W pewnym momencie, choć zdecydowanie za późno, wkroczyło państwo i wprowadziło kontrolę nauczania w medresach, egzaminy i certyfikację imamów itp.
Więc co w zamian. Czy to się nam podoba, czy muzułmanie będą liczącą się siłą w Europie?
Muzułmanie są liczącą się siłą w Europie. Ale problem, o którym rozmawiamy ma bardzo mało wspólnego z islamem, a bardzo wiele z tą klasyczną, świetnie nam znaną polityką międzynarodową. Po prostu przyzwyczajeni do klasycznego bipolarnego świata nie dostrzegamy innych graczy. Jedne państwa realizując swoje interesy międzynarodowe czy globalne ambicje mają broń atomową i lotniskowce, a inne mają Taliban czy ISIS.
Wskutek nieporozumienia, opublikowaliśmy nieautoryzowaną wersję wywiadu, za co naszego rozmówce przepraszamy. Powyżej publikujemy oryginalny tekst.