Szefowie samorządów boją się reformy oświatowej. Dlaczego? Bo po likwidacji gimnazjów mogą im dojść dodatkowe koszty
„Nie ma możliwości przebudowania struktury oświatowej z sukcesem, pomijając milczeniem kwestię finansowania reformy” - uważają szefowie lubuskich samorządów. Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego (należą do niego wszystkie gminy w regionie) zabrało właśnie zdanie w sprawie proponowanych zmian w oświacie. Swoje stanowisko wysłali już m.in. do premier Beaty Szydło i Anny Zalewskiej - minister edukacji narodowej.
Przypomnijmy: reforma oświatowa, która zostanie przyjęta prawdopodobnie w grudniu, zakłada m.in. likwidację gimnazjów i powrót do ośmioletniej szkoły podstawowej. Do tego naukę w podstawówce dzieci znów mają rozpoczynać w wieku siedmiu lat.
Zrzeszenie Gmin zwraca uwagę choćby na to, że niewielkie gminy mogą mieć problem, co zrobić z budynkami, w których dziś samodzielnie działają gimnazja. Największe zastrzeżenia budzą w nich jednak kwestie finansowe. Samorządy w dalszym ciągu będą miały obowiązek dowozić pięciolatków do przedszkoli. Zdaniem samorządowców, oznaczać to będzie dla gmin dodatkowe koszty.
Oprócz tego zrzeszenie „z niepokojem stwierdza, iż obecnemu projektowi Prawa Oświatowego nie towarzyszą żadne zmiany do ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego”. Zdaniem szefów gmin pozbawia to samorządy nadziei na faktyczną reformę oświaty.
Samorządowcy zwracają też uwagę, że małe gminy czekają znaczne wydatki. Dają też przykład jednej z nich (nazwy jednak nie wskazują). Teraz są w niej trzy szkoły podstawowe oraz jedno gimnazjum. Gdy trzeba będzie w miejsce samodzielnie istniejącego gimnazjum stworzyć czwartą podstawówkę, będzie ona musiała znaleźć dodatkowo nawet 1,2 mln zł na utrzymanie oświaty. A już dziś dopłaca do szkół 2 mln zł.
- U nas w tym roku idzie na oświatę 20 mln zł, z czego połowę sami dopłacamy. Właśnie siadamy nad przyszłorocznym budżetem i planujemy zapisać w nim na oświatę o milion więcej - mówi Maciej Pietruszak, burmistrz Drezdenka. W gminie jest dziesięć szkół. Trzy w mieście, reszta w mniejszych miejscowościach. - Prowadzimy pięć szkół trzyklasowych oraz dwie sześcioklasowe. Z tymi ostatnimi możemy mieć problem. Chcielibyśmy dla nich dwuletniego okresu przejściowego, w którym uczniowie siódmej i ósmej klasy dojeżdżaliby do Drezdenka - mówi Pietruszak.
- Im większa gmina, tym problem może być większy - mówi Tomasz Jaskuła, burmistrz Lubniewic (prywatnie: zwolennik reformy). W całej gminie jest tylko jedna szkoła, więc w przypadku likwidacji gimnazjum nie będzie żadnych kłopotów. Jeśli jednak nie będzie subwencji dla sześciolatków w przedszkolach, może być problem. Brakuje 200-300 tys. zł w budżecie na oświacie na poziomie 2,5 mln zł.
Na jakie zmiany liczą samorządowcy? - Chcielibyśmy, aby w ślad za reformą szedł wzrost udziału gmin w podatku dochodowym lub zwiększenie subwencji. Na razie jednak niczego nie wiemy. Jest informacyjny chaos. Spekulując nad reformą, nie da się budować budżetu gminy - mówi Wadim Tyszkiewicz, szef Zrzeszenia Gmin.