Za wzrosty płacy minimalnej od nowego roku ostatecznie zapłacą spółdzielcy
- Od dziewięciu lat nie podnosiliśmy stawek na fundusz remontowy i opłat za administrowanie - przypomina Zbigniew Sokół, prezes FSM. Właśnie nadszedł czas, by to zrobić.
Spółdzielcy z Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej znajdują w swoich skrzynkach informacje od zarządu FSM z zapowiedziami podwyżki stawek funduszu eksploatacyjnego. Listy zaczynają się standardowo - od wyliczenia co podrożało. Mamy więc i droższy prąd, paliwo, wyższe koszty robót i materiałów budowlanych i tak dalej. Może korespondencja przeszłaby bez echa, gdyby nie kilka innych szczegółów.
- Od stycznia 2020 roku wzrasta wysokość minimalnego wynagrodzenia i składek na ZUS. Wprowadzono także obowiązkowe obciążenie z tytułu Pracowniczych Planów Kapitałowych. Również prognozowany w budżecie wzrost poziomu inflacji do 2,5 procent w roku 2020 spowoduje dalszy wzrost cen. Powyższe czynniki będą miały wpływ na wysokość cen usług świadczonych przez firmy zewnętrzne na rzecz spółdzielni - czytamy w piśmie, które przesłali do nas spółdzielcy.
- Nie ma powodu dla którego mieszkańcy Fordonu mieliby finansować wzrost wynagrodzenia i składek ZUS oraz PPK dla pracowników spółdzielni ponosząc dodatkowe opłaty eksploatacyjne i utrzymania nieruchomości - twierdzi pani Ewa, mieszkanka FSM. - Podana za podstawę prawną ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych nie jest podstawą do podwyżek opłat eksploatacyjnych. Sformułowane w ten sposób pismo świadczy o tym, że to jest informacja i decyzje już zostały podjęte. Nas o zdanie się tu nie pyta.
- Problem polega na tym, że spółdzielnia uzyskuje wpływy z kosztów eksploatacyjnych. To z tych środków utrzymywane są także pensje pracowników. Nie będzie jednak tak, że podwyżki pensji dla pracowników będą sfinansowane z pieniędzy mieszkańców, bo podwyżek po prostu nie będzie - uspokaja Zbigniew Sokół, prezes Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że składki ZUS czy składki na pracownicze plany kapitałowe to spore obciążenie dla pracodawców. Na przykład osoby, które zajmują się u nas sprzątaniem (to pracownicy zewnętrznych firm - red.) zarabiają właśnie minimalną krajową, po jej podniesieniu będą zarabiać więcej, ale wzrosną również koszty działania tych firm. Nie ma więc wątpliwości, że za sprzątanie zapłacić trzeba będzie więcej.
Podwyżka polityczna?
Niektórzy spółdzielcy uważają, że tak sformułowana zapowiedź wzrostu opłat podwyżek jest... akcją polityczną, która uderza w rząd. Wszystko przez „wyliczankę” podwyżek, które mają wpływ na działania spółdzielni.
- Nic takiego nie ma miejsca, jesteśmy jako spółdzielnia apolityczni. Widać to na przykład w czasie kampanii wyborczej, w naszych zasobach promują się kandydaci wszystkich komitetów. Spółdzielnia działa jednak w określonej rzeczywistości gospodarczej i jako przedsiębiorstwo musi reagować na zmiany w tej rzeczywistości. Trudno nie zauważyć, że koszty działalności wzrosły i jeszcze wzrosną - wyjaśnia Zbigniew Sokół.
Koszty rosną wszystkim
- Po stronie spółdzielni robimy wszystko, by koszty działalności obniżać. Redukowaliśmy etaty, nie podnosiliśmy przez kilka lat opłat eksploatacyjnych. Ale koszty utrzymania rosną i rosnąć będą.
Przy okazji rozmowy prezes Sokół ujawnia, że wśród największych spółdzielni w regionie tylko SM „Zjednoczeni” nie planuje jeszcze od stycznia podwyżek. Cała reszta - już tak.
O ile? Wbrew pozorom nie będą to wielkie kwoty. Podwyżka może osiągnąć wysokość 10-15 groszy za metr kwadratowy lokalu. Miesięcznie obciążenia dla średniej wielkości mieszkania wzrosną więc o około 5-10 złotych. To dużo mniej niż w niektórych innych spółdzielniach.