Za znęcanie się na pięć lat do więzienia [zmiany w prawie]
Ministerstwo Sprawiedliwości chce zwiększenia kar za bestialskie traktowanie zwierząt.
Resort sprawiedliwości zamierza walczyć o lepsze traktowanie czworonogów. I proponuje do pięciu lat więzienia za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem, kary finansowe nawet do 100 tysięcy złotych oraz możliwość orzekania zakazu wykonywania określonych zawodów wiążących się z opieką nad zwierzętami.
Zero tolerancji dla bestialstwa
Błąkająca się sunia na granicy gmin Kowal i Lubień Kowalski miała wrośnięty sznurek w szyję, była zagłodzona, w ranie gromadziła się ropa, przez co jej głowa przypominała dynię. W Białych Błotach pewien mężczyzna jest podejrzany o strzelanie do kotów z wiatrówki. Pod Świeciem rolnik trzymał osiem wygłodzonych krów, które miały powrastane w skóry łańcuchy i całe lato nie wychodziły z obory. To tylko kilka z przypadków ujawnionych w ostatnim czasie w naszym województwie.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało cały program, który będzie elementem walki o „cywilizowane traktowanie zwierząt”. - Osoby zdemoralizowane, wykazujące się szczególnym okrucieństwem powinny trafić do więzienia - mówił na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej Patryk Jaki, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. - Wysyłamy jasny sygnał: zero tolerancji dla tego typu zwyrodnialców. Kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym człowiekiem - dodał.
Propozycje zmian były konsultowane z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz z Ministerstwem Środowiska. Wzięto pod uwagę również sugestie organizacji pozarządowych walczących o prawa zwierząt. - Na pewno dobrym krokiem jest zwiększenie kar pieniężnych - uważa Leszek Pawlak, komendant główny Patrolu dla Zwierząt. - Będzie to większym odstraszaczem niż widmo więzienia. Perspektywa znacznego uszczuplenia portfela sprawi, że dana osoba zastanowi się zanim skrzywdzi jakiegoś czworonoga.
Wciąż, niestety, brakuje edukacji
Obecnie dużym problemem jest egzekwowanie prawa. Sądy rzadko decydują się na wymierzanie największych możliwych kar. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż, w latach 2012-2014 w niemal połowie spraw oskarżeni uniknęli odpowiedzialności. W 2014 r. w Kujawsko-Pomorskiem było 146 takich postępowań. 85 z nich zakończyło się umorzeniem, 34 w ogóle nie rozpatrzono, a tylko w 27 był akt oskarżenia.
Jednocześnie większy nacisk powinien być kładziony na edukację. Również sędziów, prokuratorów i policjantów. - Niestety, często jest tak, że nie mają oni aktualnej wiedzy i uważają, że te przestępstwa mają małą szkodliwość - tłumaczy Pawlak. - A zwierzę to nie jest rzecz, tylko żywa istota, która również odczuwa ból.
Jak przyznaje, większość interwencji podejmowanych przez Patrol dotyczy terenów wiejskich. Potwierdzają to badania. Aż 80 procent sprawców to mężczyźni w wieku od 50 do 59 lat pochodzący z małych miejscowości. - Problemem jest to, że w takich niewielkich mieścinach wszyscy się znają - wyjaśnia Pawlak. - Osoby, które widzą, że u ich sąsiada są źle traktowane zwierzęta, boją się to zgłosić. Jednak są różne sytuacje. Pamiętam interwencję u pana, któremu cała wieś podrzucała niechciane czworonogi. Mężczyzna był bardzo biedny, a mimo to starał się wykarmić całą gromadkę. Udało się znaleźć domy dla wszystkich jego podopiecznych. Staramy się pomagać nie tylko zwierzętom, ale niekiedy też ich właścicielom.
Projekt ustawy trafi teraz do konsultacji międzyresortowych.