Zabić busy. Nowe przepisy mają pomóc pasażerom, ale "przy okazji" mogą wykończyć tysiące firm rodzinnych. Zastąpią ich obce koncerny?
Kontrowersje. Kto zarobi grube miliardy na wożeniu do pracy i szkoły mieszkańców Polski powiatowej? Od 25 lat żyją z tego drobni polscy przedsiębiorcy i dziesiątki tysięcy ich pracowników. Teraz pod hasłem poprawy jakości i dostępności usług przewozowych miałyby ich zastąpić firmy wyłonione w otwartych przetargach. Busiarze boją się, że tak jak drobni kupcy padają od lat jak muchy w walce z dyskontami i marketami, tak oni nie dadzą rady gigantom dysponującym lepszym taborem, olbrzymim kapitałem i środkami na promocję. Czy obecne już w Polsce zagraniczne koncerny wygrają i tę wojnę?
Prywatne busy i autobusy dowożą każdego dnia do Krakowa ponad 100 tys. osób. Do stolic powiatów dociera dzięki nim kilkaset tysięcy mieszkańców małopolskich wsi i miasteczek.
– By zapewnić ludziom transport, lokalni przedsiębiorcy zastawili w bankach domy, pobrali kredyty na tabor, zatrudnili ludzi, wnieśli wiele słonych opłat. Teraz grozi im zagłada – mówi Dariusz Tarnawski, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych z siedzibą w Krakowie.
O wszystkim zdecyduje nowa ustawa o publicznym transporcie zbiorowym. Morderczy bój o każdy paragraf, a nawet przecinek trwa od ponad roku w zaciszu gabinetów resortu infrastruktury. Minister Andrzej Adamczyk zdaje sobie sprawę, że to jeden gorętszych i najbardziej podatnych na korupcję aktów prawnych ostatnich lat. Lobbyści korporacji transportowych szaleją, nasyłając chmary ekspertów. Rozproszone drobne polskie firmy alarmują, że potentaci – głównie zagraniczni – chcą umieścić w ustawie zapisy, które pozwolą im przejąć najbardziej dochodowe linie i zmonopolizować rynek.
Odcięci od świata
Resort infrastruktury tłumaczy, że zmiany w ustawie są niezbędne. Już jedna czwarta miejscowości w Polsce, głównie wiosek, nie ma dostępu do komunikacji zbiorowej. Białych plam z każdym dniem przybywa, bo kolejne państwowe PKS-y się zwijają, a przewoźnicy prywatni rezygnują z mniej atrakcyjnych tras i dziesiątki tysięcy ludzi zostają nagle odcięte od świata: spotkało to w zeszłym roku m.in. lwią część Podkarpacia. Minister Adamczyk chce, by każdy Polak miał wygodny dostęp do zbiorowego transportu.
Czytaj więcej:
- jak miałby się zmienić transport zbiorowy w całym kraju?
- na czym polegałyby przetargi na usługi przewozowe?
- co o proponowanych zmianach sądzą przewoźnicy?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień