Zabił bezdomnego, by się wyżyć? Zaprzecza, bo jest katolikiem
Prokuratura zapewnia, że ma mocne dowody. Romuald B. skatował na śmierć bezdomnego, śpiącego na jego klatce schodowej, wyładowując agresję na bezbronnej ofierze - dowodzi. Oskarżony wszystkiemu zaprzecza.
Chłodna, listopadowa noc 2017 roku. W klatce kamienicy przy ul. Małe Garbary 25, w sercu toruńskiej starówki, śpi Grzegorz S. Ma 52 lata, tak zwane normalne życie za sobą i nałogi. Nie ma domu. Zbliża się godzina 2.30, gdy sen bezdomnego przerywają ciosy... W głowę, klatkę piersiową, w brzuch... Potem kopnięcia po całym ciele. Lista odkrytych później w trakcie sekcji zwłok złamań, wylewów, krwawych podbiegnięć będzie długa.
Pobity i wyrzucony na dwór
Grzegorz S. dławił się krwią, gdy napastnik przeciągnął go w kierunki drzwi wejściowych, otworzył je i wyrzucił na dwór. Żyjącego jeszcze, całego we krwi mężczyznę zauważyła grupa młodych osób. To oni wezwali pogotowie ratunkowe. Wysiłki ratowników, a później lekarzy w szpitalu nie uratowały jednak pobitemu życia. Liczne obrażenia, zachłyśnięcie się krwią i w końcu zatrzymanie krążenia doprowadziły do zgonu.
W dalszej części artykułu:
- Jak doszło do tej wstrząsającej zbrodni?
- Co wykazała śledztwo?
- Co zeznał oskarżony Romuald B.?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień