Zabił brata i schował ciało w zamrażarce. Sąd dał mu jeszcze szansę
Piotr M. spędzi w więzieniu 9 lat. Sędzia: Inny wyrok byłby niesprawiedliwy.
Wyrok jest prawomocny. Sprawa dwa lata temu wstrząsnęła opinią publiczną. 18-letni uczeń szczecińskiego technikum zabił nożem przyrodniego brata i miesiącami ukrywał zwłoki.
Najpierw w zamrażarce, a potem zabetonował w piwnicy. Rodzina ofiary domagała się co najmniej 15 lat więzienia, a obrońcy wnosili o uniewinnienie.
Bracia pokłócili się o pieniądze. W piątek sędzia Janusz Jaromin tłumaczył dlaczego wyrok jest sprawiedliwy.
- Nie ma dowodów, że oskarżony chciał zabić. Działał w obronie koniecznej. Pierwszy został zaatakowany. Jest młody, nie był do tej pory karany. Z drugiej strony obronę konieczną przekroczył, bo użył noża, choć nie było ku temu powodów. Nie zawiadomił policji i miesiącami ukrywał swój czyn. Te wszystkie argumenty zostały właściwie wyważone, dlatego wyrok nie mógł być inny - mówił.
Sąd: nie ma dowodów, że planował zabójstwo
Brat przyszedł do niego porozmawiać o pieniądzach. Doszło do awantury. Piotr M. chwycił za nóż, a po zabójstwie ukrył ciało w zamrażarce.
20-letni Piotr M. dostał 9 lat więzienia (8 za zabójstwo i rok za narkotyki). Od dwóch lat siedzi w areszcie. O przedterminowe warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać za 2,5 roku.
Powodem kłótni był spadek. Piotr M. jako nastolatek został sierotą. Odziedziczył po rodzicach duży dom przy ul. Zaburzańskiej. Zarabiał wynajmując pokoje.
Według sąsiadów łatwe pieniądze nieco go zepsuły. W kwietniu 2014 roku odwiedził go 38-letni Tadeusz M., przyrodni brat. Obaj mieli wspólnego ojca. Tadeusz M. uważał, że ma prawo do części spadku. Po wizycie u oskarżonego słuch po nim zaginął. Rodzina zawiadomiła policję o zaginięciu.
Ciało znaleziono dopiero pół roku później zakopane i zabetonowane w piwnicy domu oskarżonego. Sekcja zwłok wykazała, że Tadeusz M. zginął od ciosów nożem.
Oskarżony po tygodniu przeniósł zwłoki na strych do zamrażarki, a gdy ciało zaczęło się rozkładać, zabetonował je w piwnicy. W zatarciu śladów pomagał mu kolega, Alexander Ł. (dostał dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć).
Zmienili umeblowanie pokoju, spalili ubrania. W listopadzie 2014 r. ktoś doniósł policji, żeby zainteresowali się podłogą w piwnicy Piotra M.