Zabójstwo prezydenta Gdańska - czy to tylko pojedynczy przypadek?
Czy zamordowanie prezydenta Gdańska to czyn szaleńca, coś co czasem się zdarza w najbardziej cywilizowanym społeczeństwie, czy zwiastun czegoś znacznie groźniejszego?
Nie ma takiej ochrony, która powstrzymałaby zdeterminowanego szaleńca przed dokonaniem mordu na masowej imprezie. Jeśli oczywiście masowe imprezy takie jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, mają pozostać tym, czym są – świętem radości dla ich uczestników.
Ochroniarze to nie są komandosi. Tak naprawdę są w stanie wyłowić z tłumu chuligana, który wymachuje butelką. Zaprogramowany na wykonanie zadania morderca to coś zupełnie innego.
Tym ważniejsze jest pytanie, czy mord w Gdańsku jest incydentem, czy świadectwem wzbierającej znów fali nienawiści. Zaraz po ataku na prezydenta Adamowicza, zatrzymano osobę, która nawoływała do ataków na prezydentów Poznania i Wrocławia... Jeśli sami nie ostudzimy głów, nie pomogą najlepiej wyszkoleni ochroniarze.