To nie był wypadek. 24-latek zginął pod kołami pociągu obok stacji PKP w Mikołowie. Został wcześniej podduszony i zostawiony na torach. Policja zatrzymała dwóch mężczyzn. To oni pobili orzeszanina, a potem upozorowali wypadek.
Najpierw został podduszony do utraty przytomności, a później rzucono go na tory mikołowskiego dworca i zostawiono. Przejechał po nim pociąg. To nowe ustalenia śledczych w sprawie śmierci 24-letniego Dariusza z Orzesza, który zginął w nocy z 17 na 18 listopada. Początkowo zakładano, że młody mężczyzna zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku, potrącony przez pociąg. Wczoraj pojawiły się szokujące informacje w tej sprawie. Okazuje się, że za śmiercią młodego człowieka stoi dwóch mężczyzn.
Poszedł na otwarcie klubu. I już nie wrócił
W piątek, 24-letni Dariusz, mieszkaniec Orzesza, wybrał się do Mikołowa, aby wziąć udział w otwarciu nowego pubu.
Nie wrócił do domu. W sobotę nad ranem policjanci na torach przy stacji PKP Mikołów znaleźli jego ciało. Wstępnie zakładano, że młody chłopak na skutek nieszczęśliwego wypadku został potrącony przez pociąg relacji Katowice-Kraków. Pociąg przejeżdżał przez mikołowską stację o godz. 5.09.
W taki przebieg zdarzeń od początku nie wierzyła jednak siostra Dariusza, Klaudia Fojcik, która apelowała o pomoc w poszukiwaniu świadków wypadku.
- Miał wracać w nocy do domu i około trzeciej nad ranem udał się na dworzec, żeby wrócić pociągiem do Orzesza - tłumaczyła pani Klaudia.
W dalszej części:
- Apel siostry ofiary na Facebooku
- Jak miejski monitoring pomógł w zatrzymaniu sprawców
- Czy młodzi mężczyźni przyznają się do zbrodni
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień