Zachód rzuca nowe siły przeciwko ISIS
Intensyfikację nalotów na pozycje Państwa Islamskiego zapowiedzieli Amerykanie i Niemcy, wkrótce dołączą Brytyjczycy.
Amerykańskie wojsko będzie mocniej wspierać lokalne siły w Syrii walczące z Państwem Islamskim.
Sekretarz obrony Ash Carter potwierdził, że amerykańscy żołnierze, we współpracy z irackim rządem i peszmergami (kurdyjscy partyzanci), będą mogli wziąć udział w 50 operacjach. Działania mają się skoncentrować na ochranianiu kolumn żołnierzy, uwalnianiu zakładników, namierzaniu liderów ISIS.
- Jeśli znajdziemy więcej sił, będziemy w stanie zrobić jeszcze więcej. Wszystko wskazuje na to, że prezydent zadecyduje o skierowaniu dodatkowych sił do walki z Państwem Islamskim - powiedział Carter w Kongresie.
Na szczeblu parlamentarnym zapadła też decyzja o zaangażowaniu się Niemiec w działania zbrojne przeciwko dżihadystom na pograniczu syryjsko-irackim. Po apelu francuskiego prezydenta François Hollande’a, gabinet Angeli Merkel opracował propozycję wysłania na Bliski Wschód kontyngentu. Ma on składać się z samolotów zwiadowczych służących określeniu pozycji wroga, okrętu wojennego oraz 1200 żołnierzy, którzy będą przede wszystkim szkolili miejscowych żołnierzy. Niemiecka konstytucja uchwalona po II wojnie światowej zabrania bowiem bezpośredniego zaangażowania tamtejszych sił na obcej ziemi.
Wysłanie większych sił do walki z terroryzmem zatwierdził też parlament brytyjski. Po wielogodzinnej debacie politycy zdecydowali o rozszerzeniu działań wojskowych, które do tej pory skupiały się przede wszystkim na nalotach RAF. - Postępujemy słusznie. By zadbać o własne bezpieczeństwo, musimy poradzić sobie z tą organizacją zła i wesprzeć proces stabilizacji Syrii - ocenił szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond.
Krytycznie o zaangażowaniu koalicji państw zachodnich wypowiedział się prezydent Syrii Baszar al-Asad. Stwierdził, że od września zeszłego roku, kiedy zaczęły się koordynowane przez Amerykanów naloty na Syrię, Państwo Islamskie urosło w siłę i rekrutuje bojowników z całego świata. Odkąd dołączyli Rosjanie - twierdzi Al-Asad - dżihadyści, w tym Al-Nusra Front, wycofują się. - Fakty mówią same za siebie - powiedział prezydent Syrii, przez zachodnią opinię publiczną uznawany za dyktatora.