Zadbajmy o zielonogórską starówkę!
- Miasto powinno dbać o elewacje na starym mieście. Walczyć z bazgrołami i nielegalnym graffiti, bo to szpeci deptak - mówi pan Zbigniew.
Zbigniew, zielonogórzanin: Żeby myśleć o przyszłości miasta musimy spojrzeć w jego przeszłość. Dawniej mieliśmy reprezentacyjną ulicę. Myślę, że była to ulica Bohaterów Westerplatte. Tutaj tętniło życie, bo ludzie przychodzili do Domu Towarowego Centrum, korzystali z usług Topazu, odwiedzali Mokkę. Dziś tych miejsc już nie ma. Dlatego uważam, że nasi włodarze powinni zastanowić się nad tym, by ulica Bohaterów Westerplatte znów stała się reprezentacyjną arterią. Bo teraz ulica jest zaniedbana. Najbardziej, moim zdaniem, straszy budynek, w którym obecnie znajduje się dyskoteka. On już dawno powinien zostać zburzony, a w tym miejscu widziałbym zielony skwer, na którym możnaby miło spędzać czas.
Na pewno też coś da się zrobić z DT Centrum, do którego obecnie nikt nie przychodzi. Przecież obok znajduje się spory parking, klienci mogliby korzystać z budynku. Nie jestem więc za tym, by to miejsce zostało zburzone, tym bardziej, że już się wpisało w historię i przestrzeń naszego miasta. To jest zbyt duża zabudowa, by ją niszczyć. Warto więc pomyśleć o jej modernizacji. Tak, by ten obiekt zgrał się wizualnie z Galerią Grafitt.
Wiele miast ma jakieś atrakcje, którymi przyciąga turystów. Ja też wpadłem na pewien pomysł. Zaproponowałbym, żeby w okolicach CRS-u stanął diabelski młyn, który mógłby być miejscem rozrywki. Ale myślę, że mógłby się z niego rozciągać ładny widok na miasto, skoro CRS znajduje się na wzniesieniu.
Zaproponowałbym, żeby w okolicach CRS-u stanął diabelski młyn, który mógłby być miejscem rozrywki
Na koniec chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że miasto powinno zadbać o elewacje na starym mieście. Cieszy mnie więc, że już się coś ruszyło w tej kwestii. Chciałbym, żeby Zielona Góra za pięć lat była wolna od bazgrołów, bo to bardzo szpeci nasze miasto.
Wieloletni mieszkaniec Zielonej Góry: Chciałbym, aby Zielona Góra nie zmieniała się, jeśli chodzi o jej strukturę. Taką ją pokochałem. Dobrze, że w naszym mieście nie rośnie dużo wysokich budynków, a jeżeli miasto się powiększa, to tylko wszerz. Lubię tutejszy spokój i chciałbym, żeby za pięć lat nasze miasto nadal się tym charakteryzowało. Choć boję się, że ten brak pośpiechu, szybkiego tempa może być spowodowany tym, iż ludzie wychodzą z domów rano i wracają wieczorami. I nie mają ochoty i siły aby uczestniczyć w życiu rozrywkowo-kulturalnym. Być może warto właśnie postawić na ten rozwój kultury w naszym mieście, by Zielona Góra nie zamierała i wciąż działo się w niej coś ciekawego, zmuszającego do wyjścia ze swoich czterech ścian.
Zielonogórzanka: Cieszy mnie to, że miasto wciąż się zmienia. Ja też zgadzam się z głosem Czytelników, którzy zwracają uwagę, że miasto powinno myśleć o seniorach. I organizować dla nich miejsca spotkań, które będą dostosowane również dla osób, mających kłopoty z poruszaniem się.
Waldemar W.: Jaka będzie Zielona Góra za pięć lat? Oby nie skończyło się tak, że będziemy mieszkać w betonowej dżungli...
Przede wszystkim trzeba myśleć o kompleksowej rewitalizacji starówki. Szczególnie tego, czego nie widać na pierwszy rzut oka, czyli podwórek starych kamienic, elewacji, których nie widać na pierwszy rzut oka, ale które szpecą nasze miasto. Być może moja opinia jest kontrowersyjna, ale uważam, że kamienice w centrum powinny być przekazane prywatnym osobom, tak, by o nie zadbano. Teraz dużo tych mieszkań jest komunalnych i tak naprawdę nikt o nie nie dba, nie stara się, by wyglądały lepiej. Uważam, że ktoś powinien wreszcie zadbać o te budynki wokół ratusza, by były one miejscem reprezentacyjnym. I pomyśleć, co zrobić, by starówka nie była jedynie siedliskiem aptek i banków. Przecież przez to życie na deptaku zamiera. Potrzeba sensownego pomysłu na tę przestrzeń w kolejnych latach.
A już poza samym centrum Zielonej Góry? Miasto powinno stawiać na rozwój ścieżek, nie tylko rowerowych, ale również spacerowych. Tak, by mieszkańcy mogli aktywnie spędzać czas pośród zieleni.
I stawiajmy na rozwój uczelni, bo to przyciągnie młodych, a nie sprawi, że większość maturzystów decyduje się kontynuować naukę w dużych ośrodkach. Gdzie są młodzi ludzie, tam i są ciekawe pomysły, tętni życie.