W pow. kościerskim zna go praktycznie każdy. Ze względu na pełnione funkcje, znany jest też na Pomorzu. Dariusz Męczykowski - trener, nauczyciel i polityk.
Dariusz Męczykowski, rocznik 1963, mieszkaniec niewielkiej, kaszubskiej miejscowości - Grabówko w powiecie kościerskim. Ze wsią, w której obecnie mieszka wraz z żoną Joanną i dwójką dzieci, związany jest od dzieciństwa. I jak sam mówi - to miejsce miało ogromny wpływ na jego życie. Życie, które używając malarskiej terminologii, przeplatane jest różnymi barwami, jaśniejszymi, a czasami nieco ciemniejszymi.
- W Grabówku się wychowałem wraz z moimi rodzicami i rodzeństwem - mówi Dariusz Męczykowski. - Swoim rodzicom zawdzięczam praktycznie wszystko co mam, bo to oni wpajali mi od wczesnych lat to, co w życiu jest najważniejsze, czyli uczciwość wobec ludzi i ciężką pracę. Tymi wartościami staram się kierować w całym moim życiu.
Dyrektor, nauczyciel, trener
Dariusz Męczykowski uczył się w Szkole Podstawowej w Nowej Karczmie, tej samej, w której jest dzisiaj dyrektorem. Po jej ukończeniu zdecydował się na kontynuowanie nauki w Technikum Zootechnicznym w Bolesławowie. Wówczas myślał o tym, by zostać lekarzem, ale - jak sam podkreśla c- akurat tego celu nie udało mu się zrealizować.
- Jasno powiem, że nie byłem wybitnym uczniem - mówi. - Aby dostać się na medycynę musiałem wykazać się dużą wiedzą z chemii oraz przyrody, ale jak się okazało, moje umiejętności w tym zakresie nie były wystarczające. Dlatego też zdecydowałem się na studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku.
Z perspektywy czasu wydaje się, że ten wybór stał się azymutem dla dalszej działalności Dariusza Męczykowskiego, bo ze sportem wiąże się praktycznie całe jego dorosłe życie. Pierwszą pracę podjął w Szkole Podstawowej w Grabowie Kościerskim, gdzie jak podkreśla, miał okazję współpracować ze wspaniałym gronem pedagogicznym, a także zdolną młodzieżą. Podobnie było w kolejnych placówkach - Szkole Podstawowej nr 6 w Kościerzynie, w której pełnił funkcję dyrektora, a później w Szkole Podstawowej w Starych Polaszkach i Zespole Szkół w Nowej Karczmie, w której od 2002 roku jest dyrektorem.
- Miałem niebywałe szczęście, że pracowałem z doświadczonymi nauczycielami oraz młodzieżą, której udało mi się zaszczepić pasję do sportu, głównie do piłki ręcznej. Oczywiście w tym ostatnim przypadku dużą rolę odgrywali też rodzice, którzy wspierali mnie również w pracy z ich pociechami.
Piłka ręczna, z którą Dariusz Męczykowski związał się na dobre i na złe, wypełniała i wypełnia do dzisiaj sporą część jego czasu. Ta praca daje mu wiele satysfakcji, szczególnie wówczas, gdy w parze z nią idą sukcesy. A tych nie brakuje. Już w latach 90. XX wieku drużyna piłkarek ręcznych, którą prowadził, zajęła IV miejsce w zawodach piłki ręcznej we włoskim Terramo. W tym roku, reprezentacja gimnazjalistek z Nowej Karczmy wywalczyła Mistrzostwo Polski, choć Męczykowski podkreśla, że to głównie zasługa nauczycieli wychowania fizycznego, którzy pracują w jego placówce.
Przechodzi do historii
Od wielu lat jest trenerem drużyny UKS PCM Kościerzyna, która rozpoczynała swoje występy w II lidze. Po awansie do I ligi, po kilku latach przyszła pora na historyczny sukces, którym był awans kościerskiego zespołu w 2015 roku do najwyższej klasy rozgrywkowej, jakim jest PGNiG Superliga Kobiet.
- To był sukces wielopłaszczyznowy, bo dzięki naszym występom, możemy promować kościerski region w całej Polsce - uważa trener. - Są transmisje telewizyjne, czego nie da się przełożyć na pieniądze. To jest ogromna szansa dla naszego powiatu na szeroką reklamę i promocję. Muszę jednak przyznać, że w sporcie pieniądze mają ogromne znaczenie. Gdyby nie wsparcie finansowe naszego głównego sponsora firmy Unibud Eryka Klatta, nie byłoby nas w Superlidze. Liczymy też na wsparcie samorządów - gminy i miasta Kościerzyna, bo jeśli tego nie będzie, nasza przygoda z tą ligą może szybko się skończyć.
Dodajmy też, że Dariusz Męczykowski jako trener nie należy raczej do spokojnych szkoleniowców, a raczej do mocno wybuchowych. Wiedzą o tym jego podopieczne, które niejednokrotnie zostały „zrugane” podczas ligowych pojedynków. Szkoleniowiec nie oszczędza również sędziów, a także obserwatorów z ramienia Polskiego Związku Piłki Ręcznej, za co wielokrotnie był karany usunięciem z ławki trenerskiej. Jego zaangażowanie w świat sportu zostało docenione, bo w tym roku został przewodniczącym zarządu Szkolnego Związku Sportowego w województwie pomorskim, a także wybrano go do głównego zarządu SZS, gdzie funkcję wiceprezesa pełni prof. Tomasz Frałowicz z AWFiS w Gdańsku.
Sport, czyli droga do rodzinnego szczęścia
Piłka ręczna okazała się też fundamentem rodzinnego szczęścia. To właśnie dzięki niej, Dariusz Męczykowski poznał swoją przyszłą żonę Joannę, która była zawodniczką SKS-u Bałtyk Gdynia, a nasz rozmówca był trenerem tej drużyny. Dzisiaj, pani Joanna prowadzi „Zajazd nad Stawem” w Grabówku, w którym kontynuuje kulinarną pasję, która zgłębiała uczęszczając do szkoły gastronomicznej, a także rodzinną tradycję, ponieważ jej ojciec pracował jako kucharz na statkach. Warto w tym miejscu wspomnieć, że umiejętności kulinarne Joanny Męczykowskiej docenili nasi Czytelnicy, którzy w plebiscycie „Dziennika Bałtyckiego” „Smakosz 2013” przyznali tytuł najlepszej restauracji w powiecie kościerskim.
- Mamy własne jezioro, z którego wyławiamy ryby - podkreśla Joanna Męczykowska. - Mamy też gospodarstwo rolne i ogrody, z których wykorzystujemy wszystkie produkty. To, czego nie jesteśmy w stanie dostarczyć sami, zapewniają nam okoliczni rolnicy. Zależy nam, aby przygotowywać kuchnię jak najbardziej naturalną, bez konserwantów i ulepszaczy, a do tego taką, która nie powoduje alergii. Przygotowujemy potrawy tradycyjne, kaszubskie, ale jesteśmy także otwarci na nowości.
Jednak miłość do piłki ręcznej rodziców podtrzymują dzieci państwa Męczykowskich. Syn Oskar jest uczniem jednego z gdańskich liceów sportowych, a także zawodnikiem GKS Wybrzeże Gdańsk. Z kolei córka Nikola jest uczennicą szóstej klasy sportowej w Zespole Szkół w Nowej Karczmie.
Warto też wspomnieć, że od kilkunastu lat Dariusz Męczykowski związany jest z działalnością samorządową. Był radnym, członkiem zarządu gminy Nowa Karczma, a od 10 lat pełni funkcję radnego w Sejmiku Województwa Pomorskiego. W tej kadencji jest przewodniczącym komisji edukacji, kultury i sportu. Przez wiele lat zasiadał również w Radzie Społecznej kościerskiego Szpitala Specjalistycznego. Właśnie z powodu tej działalności Męczykowski spotykał się też z krytycznymi opiniami. Jeśli chodzi o szpital, wytykano mu, że jako członek Rady Społecznej nie zrobił nic pożytecznego dla placówki. Zarzucano mu również, że bardziej reprezentował interesy organu prowadzącego, jakim jest samorząd wojewódzki,aniżeli próbował rozwiązać problemy z jakimi borykała się placówka.
Ja z taką opinią się nie zgodzę - stwierdza radny Męczykowski. - Zrobiłem wszystko, by przekonać radnych, by samorząd przekazał na oddłużenie szpitala 40 mln zł, co w efekcie spowodowało, że placówka otrzymała kolejne 17 mln zł z budżetu centralnego na ten cel. Walczyłem też o to, by w dokumentach znalazł się zapis, mówiący o tym, że w sytuacji, gdy Agencja Rozwoju Pomorzu będzie chciała pozbyć się swych udziałów w szpitalu, samorząd musi je wykupić. Wszystko po to, by nie przeszedł on w prywatne ręce.
Dodajmy też, że popularność, jaką Dariusz Męczykowski, cieszy się w regionie, sam zainteresowany chciał przekuć w jeszcze większy polityczny sukces. A takim miało być zdobycie poselskiego mandatu w wyborach parlamentarnych w 2015. Aby osiągnąć ten cel, nie szczędził sił i środków. Niestety z marnym skutkiem, bo marzenie o poselskim fotelu nie ziściło się.
- Nie ukrywam, że to była porażka, prawdziwy, zimy prysznic - stwierdza nasz rozmówca. - Okazało się, że dla partyjnych władz nie jest ważne to, co robię, i w efekcie dostałem 11 miejsce na liście. Do wywalczenia mandatu zabrakło niewiele, bo około 350 głosów. Wyciągnąłem wnioski i nie przejmuję się tym, bo dzięki rodzinie i ludziom, z którymi mam okazję na co dzień przebywać, czuję się człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. Gdybym miał możliwość zmiany mojej życiowej drogi, to przyznam, że nie zmieniłbym nic...