Żaganianki są zawsze gotowe do pomocy?
Olimpiady ratownictwa medycznego od lat przyciągają młodzież. - To naprawdę pożyteczna wiedza - mówią uczestnicy imprezy.
- Angażujemy się w organizację na całego - zapewnia Danuta Hrycak, szefowa żagańskiego PCK. - U nas nie ma odfajkowywania tematu. Sędziowie są bezstronni, a uczniowie naprawdę dobrze przygotowani do niesienia pierwszej pomocy.
Powiatową olimpiadę ratownictwa medycznego rozegrano w środę na pl. gen Maczka. Wzięli w niej udział uczniowie 19 szkół, zarówno podstawowych, jak gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych.
Przed uczestnikami postawiono szereg zadań. Musieli oni wykazać się umiejętnościami niesienia pomocy poparzonym, nieprzytomnym, czy poszkodowanym, którzy stracili kończynę lub doznali urazu głowy. Sędziowie oceniali inicjatywę młodych ratowników, sposób nawiązywania kontaktu z ofiarą i opatrywania ran. Sprawdzano wiedzę o technikach reanimacji i resuscytacji.
- Liczba konkurencji zależy od szkoły, do której chodzą uczestnicy. Inne są w przypadku podstawówki, inne w przypadku gimnazjum - mówi pani Danuta.
Zawody liczą sobie już 30 lat. Zwycięzcy eliminacji powiatowych stają w szranki olimpiady wojewódzkiej, która rozgrywana jest w Sławie. Kolejnym etapem jest finał krajowy w Gdyni. Uczestniczyć w nim będą uczniowie szkół średnich.
- Od dziesięciu lat obserwujemy taki boom w temacie szkoleń z pierwszej pomocy -zauważa Jan Marszałek, szef jednostki ratowniczo - gaśniczej z Żagania. - Pierwsze imprezy w Jeleninie, czy Tomaszowie były dość skromne.
Początkowo na imprezie sędziowały szkolne pielęgniarki. Później zastąpili je strażacy. W żagańskiej jednostce praktycznie wszyscy posiadają stosowne uprawnienia do udzielania pierwszej pomocy. Rośnie liczba tych, którzy dysponują wykształceniem medycznym i są wykwalifikowanymi ratownikami i członkami załóg karetek.
Impreza nie mogłaby się też obejść bez zaangażowania nauczycieli i sponsorów. Poczęstunek dla uczestników i nagrody ufundowali samorządowcy. Olimpiadę hojnie wsparli wójtowie Brzeźnicy i gminy wiejskiej Żagań. Pomógł też wydział oświaty starostwa powiatowego i żagański magistrat.
- Były czasy, gdy nauczyciel goniący za pieniędzmi brał na swoje barki prowadzenie wszelakich kół i ognisk. Ktoś był opiekunem koła przedmiotowego, regionalistą, harcerzem, fachowcem od pierwszej pomocy. Wszystko naraz. Oczywiście nie dało się tego robić porządnie. Dziś jest inaczej. Za prowadzenie koła, gdzie uczniowie poznają tajniki pierwszej pomocy, nie dostaje się wynagrodzenia. Wszyscy którzy się tym parają, robią to charytatywnie. Tym bardziej należy się im uznanie - podkreśla Danuta Hrycak.