Żagańscy radni na ławie oskarżonych... Za delegacje!
- Tomasz Kwarciński, radny powiatowy i Grzegorz Kuźniar, z rady miasta w Żaganiu do stolicy pojechali pociągiem, a służbowy wyjad rozliczyli jakby jechali samochodem. Przed sądem tłumaczyli, że pojechali jako społecznicy...
Przed żarskim sądem rozpoczął się proces dwójki radnych oskarżonych o przekroczenie uprawnień i wyłudzenie od Urzędu Miasta oraz Starostwa Powiatowego kilkuset złotych.
W lutym 2015 roku obaj panowie pojechali do Warszawy na spotkanie w sprawie przywrócenia połączeń kolejowych Inter City z Żar i Żagania. Swoimi sukcesami w negocjacjach szeroko chwalili się w mediach. G. Kuźniar złożył wniosek o rozliczenie delegacji służbowej w Urzędzie Miasta w Żaganiu, Tomasz Kwarciński taki sam - w biurze rady powiatu. Obaj je podpisali, a na ich konta wpłynęły pieniądze. Kwarciński zainkasował 842 zł, Kuźniar - 919 zł.
Problem zaczął się, gdy Mirosław Gąsik, przewodniczący rady powiatu odkrył, że zamiast samochodem, jak było wpisane w delegacji, radny wybrał się do stolicy pociągiem.- Z artykułów prasowych dowiedziałem się, że radny jednak wybrał pociąg. Proponowałem wyjaśnienie tej kwestii, ale bez skutku - tłumaczył M. Gąsik - wówczas złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Śledztwo toczyło się kilka miesięcy, skończyło się aktem oskarżenia wobec obu radnych. Prokuratura zarzuciła obu samorządowcom działanie na szkodę samorządów. We czwartek w sądzie obrońcy obu oskarżonych złożyli wnioski o umorzenie i warunkowe umorzenie postępowania, ale prokurator nie zgodził się na to, z uwagi na wymiar kary. Obu oskarżonym grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Wobec czego sędzia Szymon Hołówko, rozpoczął przewód. Mimo, że obaj naprawili błąd i zwrócili różnicę pomiędzy kosztami podróży samochodem,a znacznie tańszą jazdą pociągiem. Oskarżeni zastrzegli, że znają swoje prawa i nie będą odpowiadać na pytania prokuratora, sąd oraz oskarżyciela posiłkowego z ramienia Starostwa Powiatowego w Żaganiu, a ustosunkują się jedynie do pytań swoich obrońców.
Przed sądem żaden z nich nie przyznał się do winy. T. Kwarciński wyjaśniał, że tylko podpisywał delegację, a wypełniał ją ktoś inny. Zeznał też, że jechał do stolicy jako osoba prywatna, powołując się na swoje zainteresowania kolejnictwem oraz działalnością społeczną. Jednak nie potrafił odpowiedzieć, na pytanie sędziego, dlaczego przy rozliczaniu delegacji, już po powrocie, wiedząc, że nie jechał samochodem, od razu nie próbował tego sprostować. Choć zeznający w charakterze świadka przewodniczący rady powiatu wyraźnie podkreślił,że złożył wniosek o wyjazd służbowy.
- Nie mam prawa jazdy, miała mnie zawieźć żona, ale dzień przed wyjazdem stwierdziła, że samochód nie ma ważnego przeglądu- mówił Kwarciński.- Wtedy zadzwoniłem do G. Kuźniara i pojechaliśmy razem.
Podobną linię obrony przyjął G. Kuźniar,on też twierdził, że jechał na spotkanie jako osoba prywatna. I tak jak kolega z ławy oskarżonych , wyjaśniał, że tylko złożył podpis na delegacji, resztę wypełnił ktoś inny. Kto? Tego radny nie potrafił powiedzieć. Podczas składania zeznań na pytanie sędziego czym w końcu podróżował, powiedział szybko że samochodem, zaraz jednak poprawił się tłumacząc się pomyłką.
Obaj panowie tłumaczyli że rzadko wyjeżdżają w podróże służbowe i nie mają doświadczenia w wypełnianiu delegacji. Kolejną rozprawę zaplanowano na 25 maja.
Kazimierz Pańtak, obrońca Grzegorza Kuźniara:Mój klient zwrócił nienależnie wypłaconą przez urząd kwotę, stąd mój wniosek o warunkowe umorzenie sprawy. Zresztą początkowo zarezerwował sobie bilet na przelot samolotem z Wrocławia do Warszawy i nie miał możliwości odzyskania tych pieniędzy. Przesłuchiwana przez sąd naczelniczka wydziału finansów z Urzędu Miejskiego w Żaganiu, stwierdziła, że gdyby nie szum medialny w całej tej sprawie, urząd nie wszczynałby procedur.