- To nie może być przypadek, że obok kości wykopaliśmy ten sweter, który rozpoznała mama Andrzeja - mówią poszukiwacze zaginionych 21 lat temu nastolatków z Rewala. Podejrzewają, że chłopcy nigdy nie opuścili ośrodka. Po badaniach antropologicznych dowiemy się, czy mieli rację. Sprawą zainteresowało się Archiwum X szczecińskiej prokuratury okręgowej.
W marcu 1999 r. Andrzej Ziemniak miał 14 lat, Łukasz Sas - 15. Poznali się kilka miesięcy wcześniej w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Rewalu. Andrzej pochodził z poznańskiego, a Łukasz z pomorskiego. Trafili do Rewala, bo jak wielu ich rówieśników mieli problemy: wagary, palenie papierosów, bójki, czasem alkohol. Łukasz miał też trudne dzieciństwo. Zanim trafił do Rewala, rok wcześniej umieszczono go w pogotowiu opiekuńczym. Z pogotowia uciekał kilka razy, dlatego zapadła decyzja, że ma trafić do MOW w Rewalu. Podobno w ośrodku chłopcy nie zaprzyjaźnili się bliżej. Dlaczego więc mieliby uciec razem i nie dać nigdy już znaku życia?
Pani Wiesława, mama Andrzeja nigdy nie straciła nadziei, że dowie się co stało się z synem. Dlatego z taką przejęciem wpatrywała się w łychę koparki, która kilka dni temu zaczęła wybierać piach z terenu ośrodka.
- Nigdy do końca nie uwierzyłam, że syn uciekł - mówi pani Wiesława.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień