Zajechały food trucki. I nie wyjadą aż do jesieni
Weekend bez food trucków na rynku? Nie da się. Od wiosny do jesieni trwa ich podróż przez kraj. Jedzenie z „baru na kółkach” jest w modzie. Czy food trucki są zagrożeniem dla miejskich restauracji? Jedni przyznają, że obroty spadają, inni, że ruch na rynku dobrze robi miastu.
Lody tajskie, ogromne hamburgery, pizze, zapiekanki, naleśniki, kawy. Kuchnia europejska i azjatycka.Food trucki - „jedzenie na kółkach” - są obecnie w Polsce bardzo popularne. W województwie śląskim też. Tak popularne, że kanał Discovery nakręcił dokumentalny serial o nich. Od wiosny do jesieni są na rynkach naszych miast i miasteczek. A po burgery i langosze ustawiają się kolejki. Czy mają w ogóle swoich przeciwników? Tak. Z tournée food trucków po rynkach nie zawsze cieszą się restauratorzy z okolicznych lokali, bo „kradną im klientów”. Z tego powodu, choć nieoficjalnie, nie pozwolono food truckom wjechać na rynek w Raciborzu - jeśli są, to przy Zamku Piastowskim. Wersja urzędu: bo food-truckowcy nigdy nie chcieli wjechać na rynek. Wersja organizatorów: miasto nigdy nie odpowiedziało na ich prośby.
Restaurator: gdy jest zlot, nasze obroty spadają o 20 procent
W Rybniku restauratorzy też nie są zadowoleni.
- Nie można udawać, że to nie jest dla nas konkurencja, bo jest. Każdy, kto ma blisko, idzie spróbować jedzenia na food truckach - mówi Andrzej Tesarczyk, właściciel restauracji meksykańskiej Don Martinez w Rybniku. - Gdy w Rybniku na rynku są zloty, mamy mniejsze obroty. Jeżeli tam jest 20 przyczep, ludzie stoją w długich kolejkach i w końcu coś kupią, to przecież nie pójdą dodatkowo do restauracji - dodaje. Ale w Rybniku na mieście zloty food trucków są. Nie to co w Raciborzu.
Łukasz Leszczyński z Food Truck Event, który zajmuje się organizacją imprez food-truckowych w regionie, przyznaje, że owszem, chciał postawić budki na raciborskim rynku.
- I organizować tę imprezę razem z miastem, ale nie było zainteresowania ze strony wydziału promocji - mówi. - Zamek Piastowski zgodził się od razu.
600 food trucków w Polsce, 200 w województwie. Będzie więcej
Szacuje się, że w Polsce jest około 600 food trucków. Najwięcej - w Warszawie, około 200. Śląscy foodtruckowcy zrzeszają się w kilka grup. Na ogół na nasze rynki zajeżdża 20 wozów.
- Trzeba mieć sprawdzone, dobre food trucki. Takich firm jak nasza, działających na rynku dłużej i mających bazę, jest w Polsce siedem. My mamy w bazie ponad 200 food trucków ze zróżnicowaną kuchnią. Co zlot, zapraszamy inne przyczepy. Nazywamy to kuchnią z czterech stron świata - mówi Łukasz Leszczyński.
Ale biznes foodtruckowy jeszcze u nas raczkuje, a przyczep może być więcej. Jak mówi Michał Bałazy, znany kucharz z Jastrzębia-Zdroju, na całym świecie imprezy foodtruckowe przyciągają tysiące osób.
- Trwają kilka dni, mają po 100-120 stanowisk - przytacza. - W Polsce pojawia się maksymalnie 20-30 przyczep. Najwięcej food trucków jest oczywiście w USA, ale najdziwniejsze rzeczy jadłem w Austrii. Na przykład grillowanego węża z warzywami, a na przekąskę podano karaluchy - wspomina Bałazy.
- Organizujemy zloty w takich miastach jak Racibórz, Żory, Kędzierzyn-Koźle, Wodzisław Śląski, Mikołów, Siemianowice Śląskie, Knurów, Czerwionka-Leszczyny, Zabrze. Naprawdę mnóstwo. Pojawiają się tam jedne z najbardziej rozpoznawalnych przyczep, m.in. Pizza Truck, Nutka Smaku, Fabryka Frytek, Johnny Burger czy Pasibus - wylicza Łukasz Leszczyński. Zlot food trucków w Zabrzu był największym w woj. śląskim. Zorganizowano go na... stadionie Górnika Zabrze. Przyszły tłumy.
Największy zlot był w Zabrzu, na stadionie Górnika
W Żorach taki zlot był miesiąc temu, już w ten weekend na rynku szykuje się kolejny zjazd. - Nam oni nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie, przynajmniej coś się na rynku dzieje. Nie postrzegamy ich jako konkurencji - słyszymy od menedżera restauracji Laskowo Wine & Food w Żorach.
Prawda jest taka, że w przypadku organizacji tego typu imprez właściciele lokalnych restauracji nie mają wiele do powiedzenia.
- To prawda, że restauracje nie mają wpływu na to, czy food trucki pojawią się na rynku, czy nie - potwierdza Marta Rapacz-Mahmołd z żorskiego Urzędu Miasta. - Ale do tej pory nie docierały do nas głosy sprzeciwu.
W Tarnowskich Górach urzędnicy też potwierdzają, że problemu z restauratorami nie ma. Nigdy nie myślano nawet, by zorganizować zlot w innym miejscu niż rynek. - Znam wszystkich restauratorów z centrum, rozmawiam z nimi na bieżąco przy okazji organizacji wielu imprez i nigdy nie usłyszałem negatywnego słowa na temat food trucków - mówi Mariusz Jarzombek z tarnogórskiego Urzędu Miasta. - Gdy na rynku jest dużo ludzi, wszyscy zyskują, lokalne restauracje i lokale też - dodaje.
To samo słyszymy w Katowicach, gdzie na rynku w ten weekend znów pojawią się food trucki.
- Żadne głosy sprzeciwu do nas nie wpłynęły - mówi Ewa Biskupska, rzeczniczka katowickiego magistratu. - Zloty food trucków to inicjatywa znana i lubiana, mnóstwo ludzi przychodzi tam spróbować różnych potraw. Zresztą pojawiają się na rynku maksymalnie raz w miesiącu, nie wpływa to zatem negatywnie na lokalną gastronomię.
Food trucki to event, restauracje pracują na swą renomę cały rok
W Food Truck Event przyznają, że słyszeli o głosach sprzeciwu niektórych restauratorów. Ale też mówią, że za każdym razem po tym, jak przyczepy z miast wyjeżdżają, właściciele lokali chcą ich szybkiego powrotu.
- Owszem, gdy robimy na rynku zlot, pojawia się czasem oburzenie, że przyjedzie 20 food trucków, będą handlować, a inne lokale nie zarobią, choć płacą podatki, czynsze i ciężko pracują - przyznaje Leszczyński. - Po imprezie okazuje się jednak, że restauracje mają wyższe obroty i zarabiają. Dlaczego? Bo przez rynek przewija się wiele osób, a w food truckach jedzenie i picie nie jest nieograniczone. Ludzie idą więc do okolicznych restauracji. Oni też na tym zarabiają. Tego typu imprezy to eventy typowo kulinarne, ludzie przychodzą tutaj w zasadzie tylko zjeść, spróbować czegoś innego. Zawsze można więc liczyć na to, że klient zawita zarówno do lokalnej restauracji, jak i food trucka. A to też świetna okazja do tego, by właściciele restauracji mogli spróbować różnych nowości i może wykorzystać w swoim menu - podkreśla.
Tę opinię podziela kucharz Michał Bałazy. - Zlot food trucków to event, na którym lokalne restauracje mogą skorzystać przez resztę dni w roku. Pracują na swoją renomę i mogą ściągnąć ludzi do siebie - mówi.
Najbliższe zloty
Rynek Smaków, Katowice. Początek: dzisiaj. Potrwa trzy dni, do niedzieli. Food trucki będą czynne od godz. 12 do 22. Żory. Przyczepy ponownie pojawią się na rynku w niedzielę, 30 kwietnia, i w poniedziałek, 1 maja. Będą czynne od godz. 12 do 22.
Rynek Smaków w Katowicach znów przyciągnie tłumy
Dzisiaj na rynku w Katowicach startuje Rynek Smaków, w ramach którego przez trzy dni, do niedzieli, będziemy mogli spróbować pyszności z food trucków. B ędą one stały tam codziennie od godz. 12. do 22.
Na rynku w Żorach drugi zlot food trucków
Pierwszy zlot food trucków w Żorach był zaledwie miesiąc temu, a przyczepy ponownie pojawią się na rynku. W niedzielę, 30 kwietnia, i poniedziałek, 1 maja, food trucki będą czynne od godz. 12. do 22. Oprócz food trucków, w te dni w ramach tegorocznej majówki czekają nas także występy zespołów tanecznych, konkursy z nagrodami i różne koncerty.