W 2019 r. nowy zakład do produkcji propylenu przyjmie 300 osób
W Grupie Azoty Police nie ma już ani jednej umowy śmieciowej. Tym samym deklaracja nowego zarządu powołanego 7 kwietnia o likwidacji „śmieciówek” została zrealizowana.
- Mamy tylko zlecenia na wykonanie czynności cywilno- prawnych, chodzi o dyrektorów czy osoby na emeryturze - poinformował wczoraj na konferencji prasowej Wojciech Wardacki, prezes ZCh Police.
Mówiąc o porządkowaniu firmy pod względem umów, wspomniał też o jednej umowie z „obcokrajowcem”.
- Chętnie bym ją rozwiązał, ale że wkrótce wygaśnie, poczekam - powiedział.
Podkreślał, że przeprowadzony proces unormalniania zatrudnienia to wyraz troski nowego zarządu o dobro pracowników i faktu, że firma jest rzetelnym pracodawcą.
- Szczególną uwagę przywiązuję do wszystkich osób, które są na początku kariery zawodowej i planują swoją przyszłość - mówił prezes. - I to z myślą o nich zarząd podjął decyzję o całkowitym zlikwidowaniu „śmieciówek” na rzecz umów o pracę.
Dodał też, że zakłady zatrudniają też osoby starsze, posiadające już doświadczenie.
Do tej pory na umowach śmieciowych, czyli niedających gwarancji stałego zatrudnienia, było 76 osób (na ogólną liczbę 2343 pracowników). Prawie 60 proc. stanowiły osoby z wykształceniem wyższym. 26 proc. pracowników posiadało wykształcenie średnie, a14 proc. - zasadnicze.
Wśród nich znaleźli się m.in. najlepsi absolwenci z publikacjami naukowymi i zgłoszonymi patentami, a także osoby, które przepracowały kilka lat zagranicą, zdecydowały wrócić do kraju i dostały umowę śmieciową. Jest także 37-latka z wyższym wykształceniem, która przez 6 lat pracowała w spółce bez stałego zatrudnienia.
Natomiast w spółkach zależnych Grupy Azoty Police, które nie zajmują się produkcją, statystyka przedstawiała się nieco odmiennie. Tu większość pracowników stanowiły osoby z wykształceniem zawodowym i średnim.
Prezes podkreślił też zmianę w traktowaniu pracowników.
- Nie będzie miejsca na jakiekolwiek Bizancjum - mówił twardo o utracie przez niektórych „poczucia dobrego smaku”. - Nie możemy sobie pozwolić na takie zachowania. Odbyłem już rozmowę z kadrą kierowniczą. Każda osoba pracująca w firmie zasługuje na szacunek bez względu na to, czy to dyrektor, czy sprzątaczka.
Podkreślił też rolę związków zawodowych, które jako jedyne nie bały się dotąd zwracać uwagi na różne nieprawidłowości.