Marek Adamkowicz

Zakochani monarchowie ciągną do Gdańska. Historia wizyt nad morzem z miłością w tle

Historia miłości Kate i Williama rozbudza wyobraźnię już od kilkunastu lat Fot. Splash News/ East News Historia miłości Kate i Williama rozbudza wyobraźnię już od kilkunastu lat
Marek Adamkowicz

Już niebawem Gdańsk mają odwiedzić księżna Kate i książę William. To kolejna para, która ma szansę spędzić w stolicy Pomorza niezapomniane chwile.

To była elektryzująca wiadomość: londyński Pałac Kensington potwierdził oficjalnie, że 18 lipca przybędą do Gdańska księżna Kate z księciem Williamem. Co prawda wizyt monarchów i członków ich rodzin było w naszym mieście wiele, ta jednak będzie wyjątkowa. Chodzi przecież o bohaterów współczesnej wersji bajki o Kopciuszku.

Dziewczyna z ludu

Porównanie z Kopciuszkiem jest być może nieco pretensjonalne, ale uciec od niego nie sposób. Mówimy przecież o wnuku królowej Elżbiety II, który wiedziony porywem serca, wybrał za żonę córkę właścicieli firmy Party Pieces, oferującej - jak nazwa wskazuje - wszystko, co niezbędne na różnego rodzaju przyjęciach, zabawach. Na księżną nie powinno się jednak patrzeć przez ten imprezowy pryzmat.

Catherine Middleton, jak brzmi jej panieńskie nazwisko, to osoba dobrze wykształcona, absolwentka prestiżowych szkół i Uniwersytetu St. Andrews, gdzie ukończyła historię sztuki. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że wobec splendoru, jaki towarzyszy brytyjskiej rodzinie królewskiej, takie osiągnięcia prezentują się blado.

Dystans społeczny nie zniechęcił Williama do związania się - na początku minionej dekady - z „dziewczyną z ludu”, przy czym droga przed ołtarz była dość kręta. Początkowo młodzi musieli ukrywać miłość (przed rodziną i paparazzi), mieli okres kryzysu, rozstania, w końcu jednak, w roku 2010, zaręczyli się. Kilka miesięcy później odbył się ślub stulecia, jak go okrzyczano, a na świecie pojawiły się dzieci - pierworodny George Alexander Louis w 2013 roku i jego siostra Charlotte Elisabeth Diana, dwa lata później.

Helena i Marysieńka

Wygląda na to, że wizyta pary książęcej w Gdańsku nawet po latach będzie dyskutowana, warto jednak przypomnieć, że równie romantycznych historii, które się wiążą z naszym miastem, jest znacznie więcej. Jedną z nich, w powieści „Aleksander i piękna Helena”, przywołał gdański pisarz Zenon Gołaszewski. Próbując, jak mówi, zrehabilitować postać jedynej księżniczki moskiewskiej, która została żoną polskiego króla, przypomniał, że Helena Rurykowiczówna i Aleksander Jagiellończyk tworzyli wyjątkowo udany związek. W 1504 roku oboje byli z wizytą w Gdańsku, a dni spędzone tutaj - jak głosi legenda - uznali za jedne z najszczęśliwszych w życiu. Opisujący to wydarzenie Julian Ursyn Niemcewicz podawał, że podczas pobytu w nadmotławskim grodzie „król stał w Ratuszu, królowa u burmistrza Macieja Zimmermanna”. Mimo licznych obowiązków monarcha, a także jego żona odbyli wycieczkę do Wisłoujścia. Spotkanie z morzem pozwoliło na poluzowanie sztywnych ram dworskiego protokołu.

Gdyby szukać innej, równie zakochanej polskiej pary królewskiej, to przyjdzie nam z pewnością na myśl Marysieńka i król Jan III Sobieski. Oboje byli w Gdańsku, choć nie zawsze razem. Marysieńka odwiedziła miasto w 1670 i 1671 roku. Zawitała tu latem 1676 roku, a kolejny raz bawiła w roku następnym, wtedy już z królem Janem. Podczas tego właśnie pobytu król - który odwiedzał Gdańsk już kilkakrotnie, jeszcze przed wstąpieniem na tron - podjął wiele istotnych dla miasta decyzji. Co ważne, w Gdańsku, 9 września 1677 roku, przyszedł na świat jego syn Aleksander Benedykt, zwany Minionkiem. Na wieść o tym w mieście zapanowała radość i... cisza, bowiem dla zapewnienia malcowi spokoju przez kilka kolejnych tygodni nie bito w dzwony!

Luiza, królowa ludzkich serc

Chyba nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że we współczesnym Gdańsku legenda Sobieskich ma się niezgorzej - król Jan i Marysieńka są rozpoznawalni. Gdyby jednak przyszło nam żyć w czasach pruskich, mówilibyśmy o innych postaciach. Od przełomu XVIII i XIX wieku bohaterami opowieści byli król Wilhelm III i jego żona królowa Luiza. Nieprzypadkowo wśród dawnych nazw gdańskich, a w zasadzie oliwskich, znaleźć można Luisenhain (gaj Luizy) oraz Luisenberg (Wzgórze Luizy), na szczycie którego stoi pomnik upamiętniający bitwę pod Oliwą. Pierwotnie znajdowała się na nim inskrypcja, mówiąca, że „przebywał tu król Fryderyk Wilhelm III ze swą ukochaną małżonką Luizą”. Wzmianka ta odnosi się do wizyty pary królewskiej w Oliwie w maju 1798 roku. Luiza miała wówczas 22 lata i była w ciąży. Miejsce w historii zapewniła sobie dekadę później, kiedy stała się symbolem oporu przeciwko ekspansji Napoleona. Jednocześnie postrzegano ją jako uosobienie matczynej miłości, kobietę pochylającą się nie tylko nad losem własnych dzieci, ale też chorych i ubogich. Używając współczesnych metafor, można by powiedzieć, że była królową ludzkich serc, jak Lady D., matka księcia Williama.

Bajka bez szczęśliwego finału

Bajki powinny mieć szczęśliwe zakończenie, niestety, życie lubi pisać własne scenariusze. Tak właśnie było z szachinszachem Iranu Mohammadem Rezą Pahlavim i cesarzową Iranu Farah Pahlavi (żona numer trzy), którzy Gdańsk odwiedzili w sierpniu 1977 roku. Wizyta - trzeba to przyznać - była dość osobliwa, zważywszy chociażby na fakt, że oto do komunistycznego kraju przybył w interesach autorytarny monarcha. Ale biznes to biznes, więc szachinszacha podejmowali i Edward Gierek, i Henryk Jabłoński. Były przemarsz Drogą Królewską, rejs po Zatoce Gdańskiej, wizyta w rafinerii. Było i... zwiedzanie katedry oliwskiej, po której cesarzową oprowadzał osobiście biskup Kazimierz Kluz.

Znamienne, że zarówno w Polsce, jak i w Iranie zbliżał się właśnie czas przesilenia politycznego. Półtora roku później rządy szacha zostały obalone, a w sierpniu 1980 roku wybuchła w Polsce rewolucja Solidarności.

Marek Adamkowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.