Żalą się na Facebooka, do akcji wkraczają dwaj ministrowie
Facebook stosuje cenzurę - twierdzą niektórzy użytkownicy internetu. Z pomocą spieszą minister cyfryzacji i sprawiedliwości.
- Działania Facebooka to cenzura polityczna skierowana przeciwko środowiskom prawicowym w Polsce - przekonuje Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego.
Chodzi o ostatnie działania serwisu, który zablokował profile takich organizacji jak Marsz Niepodległości, Obóz Narodowo-Radykalny czy właśnie Ruch Narodowy.
Narodowcy, którzy winą za usuwanie stron obarczają przede wszystkim pracowników polskiego oddziału Facebooka, zaplanowali na 5 listopada protest przed warszawską siedzibą serwisu społecznościowego.
- Przez ostatni rok starannie redagowaliśmy profile, tak by nie dać powodów do zablokowania stron, niestety bezskutecznie - tłumaczy Bosak i dodaje, że przez Facebooka, który jest monopolistą, najłatwiej dotrzeć do młodych ludzi. - Działania serwisu są niezgodne z polską konstytucją, która zapewnia obywatelom m.in. wolność poglądów - podsumowuje polityk.
Dostęp do profilu na Facebooku stracił też poseł Kukiz’15 Marek Jakubiak, który umieścił zdjęcie biało-czerwonych flag z Marszu Niepodległości z podpisem: „Będę z rodziną czy Facebookowi się to podoba czy nie!”. Poseł chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko blokowaniu profili osób, które umieszczały na Facebooku plakat reklamujący tegoroczny Marsz Niepodległości.
To jest cenzura, która graniczy z wariactwem! Oczekuję przeprosin od Facebooka
- mówi Jakubiak, który zaznacza, że sytuację analizują prawnicy. Poseł podkreśla, że nie czuje się w tej kwestii chroniony przez państwo.
Facebook tłumaczy swoje decyzje naruszeniem „standardów społeczności”.
„Plakaty te były usuwane, ponieważ zawierały symbol Falangi, który nie jest dopuszczalny na naszej platformie ze względu na historyczne odwołania do mowy nienawiści”
- napisał przedstawiciel Facebooka w oświadczeniu przesłanym do mediów. Jak zaznaczono w oświadczeniu, ze względu na to, że plakat zaprasza na legalny marsz, postanowiono jednak dopuścić jego wykorzystanie w takim kontekście. Firma zastrzega, że w niektórych przypadkach konta mogą być blokowane bez ostrzeżenia.
Internauci zwracają jednak uwagę, że Facebook blokuje tylko niektóre strony. I tak np. profil „nie wstydzę się Stalina” w opinii firmy „nie narusza dokumentu standardu społeczności”.
W sprawie interweniuje minister cyfryzacji Anna Streżyńska, która poinformowała, że „poprosiła o rozmowy na odpowiednim szczeblu” w strukturze Facebooka. „W sprawie FB działam tak jak uważam za stosowne i uzasadnione, w granicach prawa i moich kompetencji, żeby rozwiązać problem a nie rozpalać go” - napisała na Twitterze minister.
W sprawie fb działam tak jak uważam za stosowne i uzasadnione, w granicach prawa i moich kompet., żeby rozwiązać problem a nie rozpalać go.
— Anna Strezynska (@AnnaStrezynska) 1 listopada 2016
- To, co się dzieje na Facebooku i Twitterze, woła o pomstę do nieba. Mogą być tam strony, które obrażają Kościół katolicki, nawiązują do ideologii komunistycznej, a nie może być polskich haseł patriotycznych - przekonywał wczoraj w Polskim Radiu minister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Na Facebooku każdy może zgłosić dany wpis jako niezgodny z zasadami, a później weryfikują to pracownicy portalu. Facebook w oświadczeniu poinformował, że zgłoszenia nie są weryfikowane w Polsce, ale w biurze portalu w Irlandii.