Chłopiec był razem ze starszym bratem w miejskim parku. Tam niespodziewanie zaatakował go agresywny czworonóg. Mimo odganiania nie przestawał boleśnie kąsać. Zadał tak groźne rany, że dziecko trzeba było przewieźć do szpitala w Białymstoku.
- Trafiło do nas dziecko z ranami kąsanymi okolic głowy - potwierdza Eliza Bilewicz-Roszkowska, rzeczniczka Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Jest w dobrym stanie.
Do tego szpitala dzieci pogryzione przez psy trafiają średnio kilka razy w roku. Takiemu maluchowi najczęściej potrzebne są szwy i podanie antybiotyku.
Do dramatycznego zdarzenia doszło w niedzielę po południu w jednym z najstarszych parków miejskich w Zambrowie. 12-letni chłopiec spędzał czas ze starszym bratem, kiedy niespodziewanie został zaatakowany przez psa.
- W niedzielę o godz. 17.20 dostaliśmy zgłoszenie od 22-letniego mężczyzny, że w parku „Księży lasek” przy ul. Cmentarnej, młodszy brat został zaatakowany przez psa. Z informacji wynikało, że pies jest agresywny i mimo odganiania wciąż wraca i atakuje dziecko - mówi sierż. szt. Agnieszka Predko, oficer prasowy KPP Zambrów.
Kiedy dotarł patrol policji, na miejscu była już karetka pogotowia. Dziecko z obrażeniami głowy zabrano do szpitala.
- Niestety, w Zambrowie nie ma oddziału dziecięcego, więc chłopca przewieziono do UDSK w Białymstoku - wyjaśnia sierż. szt. Agnieszka Predko.
Odganiany kijem przez 22-latka pies uciekł.
- Mimo przeszukiwania parku i jego okolic policjantom nie udało się znaleźć zwierzęcia. Patrole miały jednak też za zadanie monitorowanie rejonu, na wypadek gdyby pies znów się pojawił. Ponieważ nie miał obroży poinformowano również urząd miasta - tłumaczy sierż. szt. Agnieszka Predko.
W Zambrowie nie ma schroniska. Burmistrz co roku ogłasza przetarg na odławianie psów zewnętrznej firmie.
- Od trzech lat tę usługę w mieście pełni schronisko dla bezdomnych zwierząt i psów z Białej Piskiej. Przyjeżdżają na zlecenie i zławiają bezdomne zwierzęta - wyjawia nam Kazimierz Dąbrowski, burmistrz Zambrowa.
Dopiero wczoraj rano udało się odłowić czworonoga pracownikom schroniska.
- Obawialiśmy się, że dostanie środek i pójdzie gdzieś, zniknie z oczu, a nadchodził zmrok, dlatego dopiero rano rozpoczęto odławianie - tłumaczy Jacek Zakrzewski z urzędu miejskiego, odpowiedzialny za kontakt ze schroniskiem.
- Dostał odpowiednią do masy dawkę środków usypiających, a i tak strasznie długo trzeba było czekać, aż środek zacznie działać. Pies kawał Zambrowa przeszedł, a pracownicy schroniska jechali za nim, aż zacznie słaniać się na nogach, by bezpiecznie go odłowić - wyjaśnia.
Psa przewieziono do schroniska w Białej Piskiej. Tam przez najbliższe dwa tygodnie zostanie poddany obserwacji.
Policjanci z KPP Zambrów prowadzą czynności sprawdzające.