Zamek w Mirowie w rewitalizacji [ZDJĘCIA]
Turyści odwiedzający Jurę Krakowsko-Częstochowską mogą zwiedzać zrewitalizowany zamek w Bobolicach. Sąsiednia warownia nie jest dostępna dla turystów. Ale jest duża szansa, że także mirowskie Orle Gniazdo będzie udostęnione do zwiedzamnia.
- Po wielu latach badań archeologicznych i architektonicznych przygotowujących proces rewitalizacji Zamek Mirów wreszcie ma szansę na rewitalizację. W ubiegłym roku na dobre rozpoczęły się prace zarówno na koronach murów wieży mieszkalnej jak i na zamku górnym. Widać już częściowo zrekonstruowaną południową ścianę wieży z czterema kamiennymi portalami okiennymi. Także we wschodniej ścianie zamku górnego zostały uzupełnione ubytki murowe i renesansowe obramowania okienne - informuje były senator Jarosław W. Lasecki. Zamki w Bobolicach i Mirowie należą do rodziny Laseckich.
Rewitalizacja królewskiego Zamku Mirów obok oddanego już turystom Zamku Bobolice wpisuje się świetnie w prace nad aktualną strategią rozwoju województwa śląskiego „Kierunek Śląskie 3.0” z jednym jej kluczowych projektów, który ma na celu stworzenie ze Szlaku Orlich Gniazd rozpoznawalnego produktu turystycznego w skali kraju, wzorem Szlaku Zabytków Techniki.
Całość prac zabezpieczających na zamku, trwających już od kilku dobrych lat finansowana jest z prywatnych środków rodziny Laseckich. Jak do tej pory zamek nie otrzymał ani dofinansowania, ani merytorycznej pomocy z niezbędnymi pozwoleniami i zgodami. O ile konserwator zabytków, po przedstawieniu wyników badań i naukowych opinii, dość szybko wydał konieczne zgody, to tym razem na przeszkodzie udostępnienia zamku turystom stanął… strażak! Zażyczył sobie bowiem w majestacie prawa, aby schody zamkowe, miały takie same wymiary jak… w galerii handlowej!
Argumenty konserwatora zabytków, że w średniowiecznym zamku schody mają być średniowieczne, czyli o wymiarach mierzonych w łokciach i calach zupełnie go nie wzruszyły. O odstępstwo od tych warunków trzeba było wystąpić do ministerstwa, które po … roku!!! oczywiście wydało zgodę na odstępstwo od przepisów, gdyż chodzi przecież o, było nie było, królewski zamek i zabytek o narodowym znaczeniu. Czy to wystarczy by zamek mógł już wkrótce gościć turystów, nie wiadomo. W dalszym ciągu brak jakiegokolwiek dofinansowania rewitalizacji powoduje, że prace finansowane w całości z prywatnych środków, idą wolno.
Na pytanie przedstawiciela rodziny Laseckich który zarządza pracami, byłego senatora Jarosława W. Laseckiego, kiedy będzie otwarcie zamku, otrzymujemy odpowiedź:
„Chyba łatwiej byłoby mi odpowiedzieć na to pytanie gdyby to zależało od Szwedów, którzy przecież w czasie Potopu zniszczyli zamek. Dzisiaj w gąszczu naszych krajowych przepisów nawet ja nie wiem od kogo to może jeszcze zależeć. Na razie potykamy się o strażaka (śmiech). Ale mamy sto lat czasu! Przez ten okres na pewno niejeden strażak się zmieni. Kiedyś będzie przecież jeszcze lepsza zmiana! (śmiech) Ja z mojej strony mogę zapewnić, że będziemy pracować najbardziej precyzyjnie i szybko jak tylko to będzie możliwe. No i oczywiście na ile pozwoli na to duch Mira, który jak na razie od czasu do czasu nam aktywnie pomaga.”
Zamek nie zmieni swojej sylwetki. Mury nie będą nakryte dachem, lecz w obrębie murów zostaną wprowadzone tarasy widokowe. Stamtąd będzie najlepszy widok na Grzędę Mirowsko-Bobolicką i Zamek Bobolice. Bo to ewenement w skali świata, że dwa królewskie zamki stoją tak blisko siebie. Jura wzbogaci się niedługo o nową atrakcję turystyczną jakich na świecie mało. A i może w końcu duch Mira spokojnie będzie mógł przechadzać się po zrekonstruowanych komnatach… strasząc jedynie tylko niesfornych i krnąbrnych turystów.