Zamieć na drodze i auta stają. Czy ktoś zawinił?
Nieprzyjemna przygoda spotkała podróżujących drogą nr 5. Ciężarówki nie mogły podjechać pod górkę.
- Wyjechaliśmy z mężem z Poznania o godzinie 15, a do Bydgoszczy dotarliśmy dopiero około 21. Tak się jechało w czwartek drogą krajową numer pięć - relacjonuje nasza Czytelniczka. - Problemy zaczęły się w pobliżu Cotonia, zaraz po wjechaniu w granice Kujawsko-Pomorskiego. Tiry nie mogły podjechać pod ośnieżoną górkę. Stały, a wraz z nimi auta osobowe. Kierowcy myśleli, że to korek. A wokół zamieć śnieżna i ani widu, ani słychu służb drogowych i policji.
Powtórka nastąpiła w Bożejewicach - znów na podjeździe utknęły ciężarówki.
Czytelniczka uważa, że w takich sytuacjach potrzebna jest szybka reakcja drogowców i policji, która poinformowałaby kierowców o sytuacji, sterowała ruchem. Jej zdaniem policja nie jest tylko do wlepiania mandatów. Nasza rozmówczyni zwraca też uwagę, że na podjazdach na stałe powinny czuwać służby i posypywać drogę. Zwróciła też uwagę na stan opon niektórych ciężarówek - był tragiczny, co przynajmniej w części tłumaczy dlaczego tak słabo radzą sobie na podjazdach.
Kto zawinił: drogowcy, którzy zbyt późno zaczęli odśnieżanie tras czy kierowcy, którzy wiedząc o złej pogodzie i tak wyjechali w trasę? Rozważania na ten temat w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień