Mają często wieloletnie doświadczenie za kółkiem samochodów osobowych - mówi właściciel autoszkoły i zarazem instruktor Adam Wota. - Ale o swoich przyzwyczajeniach muszą zapomnieć.
Zupełnie inne są gabaryty i masa pojazdu, a więc i inna technika prowadzenia. Przesiadka za kierownicę miejskiego autobusu wbrew pozorom wcale nie jest łatwa, zwłaszcza że łódzkie ulice są dość wąskie. Radzą sobie jednak bardzo dobrze, są silnie zmotywowani.
Ze swoich kursantów są również zadowoleni instruktorzy Andrzej Malarski oraz Zbigniew Ścigała. I raczej nie obawiają się, że ich podopieczni nie poradzą sobie na egzaminie.
Na miejscu kierowcy usiadł 38-letni Michał Nastarowicz, któremu do prowadzenia dostawczego auta wystarczało dotąd amatorskie prawo jazdy kategorii B.
- MPK daje poczucie stabilizacji, zapewnia również dobre warunki pracy. Gdy pojawiła się szansa wzięcia udziału w naborze, zdecydowałem się właściwie bez wahania - mówi.
Jakub Żurek, 45-latek, prawo jazdy (też kat. B) ma od 18 roku życia.
- Do tej pory zawodowo nie jeździłem, ale osobowym autem przejechałem sporo kilometrów. Jednak porównania nie ma! Początkowo kręcąc kierownicą miałem problem, bo mi się ręce plątały i zastanawiałem się, jak to robię w swoim samochodzie. W domu, wieczorem, wziąłem... talerz do ręki. No, nie, myślę, wszystko jest okej. Wiadomo, że nawet po ukończeniu kursu czeka nas jeszcze sporo stresu, zanim nabędziemy praktyki.
- Nowi pracownicy nie zostaną wrzuceni na głęboką wodę - uspokaja Sebastian Grochala, rzecznik MPK. - Będą pod opieką tzw. patrona; pod jego okiem poćwiczą prowadzenie 18-metrowego autobusu. W swoją pierwszą trasę, już z pasażerami, też wyjadą pod jego opieką. Jeśli zauważymy, że w autobusie obok kierowcy znajduje się osoba w żółtej kamizelce z napisem „PATRON”, to znak, że pojazd prowadzi świeżo upieczony pracownik.