Zanim pupil przemówi do nas ludzkim głosem [rozmowa]
Rozważając wyjście na wigilię, warto zastanowić się nad pozostawieniem psa w domu - mówi Miriam Gołębiewska, trenerka i psycholog zwierząt.
Dominika, młoda mężatka i właścicielka półrocznego labradora, organizuje wigilię dla teściów w dwupokojowym mieszkaniu. Teściowie mieli przyjechać bez psa, dziesięcioletniego terriera, ale umówiony wcześniej opiekun ich ulubieńca poważnie się rozchorował. „To będzie koniec świata, nie wigilia!” - pisze Dominika, pytając, czy na tydzień przed świętami można jeszcze coś poradzić.
To bardziej problem międzyludzki niż psi. Uważam, że nie powinno się zaskakiwać młodych gospodarzy takimi nieoczekiwanymi wizytami. Generalnie kłopoty związane z obecnością kilku nieznających się psów na niewielkim terenie rozwiązywane są przez hodowców poprzez umieszczanie czworonogów w klatkach. Tak dzieje się chociażby w hotelach, do których przyjeżdżamy na zawody. I nawet przy siedmiu „klatkowanych” psach mamy ciszę i spokój. Do klatek należy przyzwyczajać psa od szczeniaka. Mam teraz taką sytuację w domu, gdzie w jednym dużym pokoju przebywają biegający za piłką energiczny dwulatek i ganiający za nim, podgryzający go po kostkach trzymiesięczny szczeniak. Szczeniak mieszka więc, bez żadnej szkody dla siebie, w klatce, a syn spokojnie się bawi.
Czy jednak na tydzień przed rodzinnym spotkaniem można nauczyć psy spokojnego siedzenia w klatkach?
Z tym może być problem, zwłaszcza że pies gość nie jest już najmłodszy i zapewne nigdy nie był przyzwyczajany do „klatkowania”. Z labradorem - choć nie jestem do tego do końca przekonana - mogłoby pójść nieco łatwiej, ale żeby był spokój, oba czworonogi powinny pozostawać w klatkach. Nie można narażać zwierzęcia na stresującą sytuację, gdy podbiega do niego wolny, obcy pies. Również przywiązanie terriera do kaloryfera nie rozwiązuje kłopotliwej sytuacji, bo przy ujadających ulubieńcach nie będzie można spokojnie porozmawiać przy stole, nie mówiąc już o wspólnym śpiewaniu kolęd.
No to rzeczywiście mamy pat...
Rozważając wyjście na wigilię, warto byłoby zastanowić się nad pozostawieniem psa w jego domu? Jeśli teściowie nie zamierzają nocować u młodych...
Nie zamierzają, obie rodziny, choć ich domy dzieli ponad 20 kilometrów, mieszkają w Trójmieście...
W takiej sytuacji warto im wytłumaczyć, że wcześniejsze wyprowadzenie ulubieńca na długi spacer, pozostawienie go ze smakołykiem, gryzakiem w znajomym otoczeniu będzie dla niego mniejszym stresem, niż konfrontacja w niewielkim mieszkaniu z obcym psem.
Jak długo pies może samotnie przebywać w domu?
Moje psy zostają same nawet 12 godzin, ale mogą w tym czasie przebywać na podwórku. Stary pies, który nie ma kłopotów z układem moczowym, wytrzyma jednak te dziesięć godzin w domu. Oczywiście, jeśli wcześniej już zostawał sam. Jest jeszcze inne wyjście, wymagające zaangażowania właścicieli obu psiaków. Został tydzień do Wigilii i warto byłoby poświęcić ten czas nie tylko na przygotowanie do kolacji, ale także na zaprzyjaźnienie ze sobą psów. Zwłaszcza że jeden z nich jest jeszcze bardzo młody.
Jak to zrobić?
Wystarczą góra dwa-trzy spotkania na neutralnym terenie, na przykład na plaży. Puszczamy psy wolno, pozwalamy im się wspólnie bawić. Czasem, w sprzyjających warunkach, już po pierwszym spotkaniu dorosły pies zaprzyjaźnia się z „młodziakiem”. A ten nie powinien mieć już problemów z wpuszczeniem „kumpla” do domu.
Pani Dominika ma jeszcze jeden kłopot. Otóż pies teściów jest ponoć wyjątkowo rozpuszczony. Karmi się go przy stole, wchodzi wówczas na kolana swojej pani... Młodzi obawiają się, że podobnie będzie dokarmiany ich szczeniak. Czy można temu zaradzić?
Jakoś nie mam kłopotu z uwierzeniem, że ulubieniec teściów jest rozpuszczonym psem. Tak naprawdę 99 procent zwierzaków trzymanych w naszych domach, jeżeli nie są to psy pracujące, nie jest odpowiednio wychowanych. Tak szczerze mówiąc, nie ma rady, jak powstrzymać naszych gości przed dokarmianiem psa - swojego czy obcego - przy stole. Szczególnie przed świętami często muszę odpowiadać na takie pytania. I wówczas stwierdzam przewrotnie: albo możecie państwo obciąć gościom paluszki, albo nie zapraszać ich, albo na ten jeden, ważny wieczór zwyczajnie odpuścić. A tak już poważnie mówiąc - przeważnie sprawdza się metoda na „uczulenie”. Tłumaczymy gościom, że nasz zwierzak jest uczulony na to, co postawiliśmy na stole, i że spożycie czegokolwiek może skończyć się nagłą wizytą u weterynarza i że pies może jeść tylko suchą karmę. To z reguły daje spodziewane efekty.
Rozmawiała Dorota Abramowicz