Zanim spoci się Celsjusz
Komentarz redaktora Tomasza Malety
Niezły przekładaniec zafundowała nam pogoda w ostatnim tygodniu. W ubiegły wtorek potop mniejszy (w porównaniu z tym majowym) i tak zalał Białystok. Niby nic nowego, ale jeszcze do niedawna takie kataklizmy zdarzały się raz na rok. Teraz wychodzi na to, że natura będzie nas nimi obdarowywała co miesiąc (przynajmniej w okresie wiosenno-wakacyjnym).
Na razie zlitowała się podczas weekendu. Co prawda Dni Miasta upłynęły na przemian w deszczu i słońcu, to i tak, patrząc na niedzielno-wieczorne chmury rodem z hollywoodzkich filmów o inwazji kosmitów, możemy mówić o wielkim szczęściu.
Ajuż w czwartek Celsjusz ma się spocić i to tak, że na niektórych mapach prognozujących temperaturę na południu regionu zabrakło skali (zapewne swoje dorzucą tego dnia radni, którzy po raz trzeci z rzędu nie przyznają prezydentowi absolutorium). Jak wytrzymać ten przekładaniec pogodowy? Po prostu: spieszmy kochać się lato, tak szybko przemija.