Zapomniany przez mamę
Chłopczyk od prawie tygodnia leży w szpitalu. Rodzice zostawili go jak przedmiot.
3-latek trafił do szpitala dziecięcego przy ul. Chodkiewicza w Bydgoszczy w ubiegły weekend. Położono go na oddziale kardiologii.
- Wtedy byli z nim jego rodzice - opowiada jedna z mam, której dziecko leży na tym samym oddziale. - Od tamtej chwili do teraz mama chłopca pojawiła się zaledwie raz. Była z babcią i spędziła przy chłopcu 5, może 10 minut. Miała powód: przyszła po zaświadczenie ze szpitala, że dziecko leży na oddziale.
Kobieta mówi dalej: - Chłopiec ma przy sobie tylko kilka ubrań. Wszystkie brudne, śmierdzące już od chwili przyjęcia do szpitala. Ma tylko jeden ręcznik. Żadnych środków do higieny, chusteczek, żadnej zabawki.
Na oddziale przebywają dzieci w różnym wieku, ale przy tych najmłodszych rodzice są całą dobę. Tak jest w 99 proc. przypadków. Przy 3-latku nie ma nikogo. - Chłopiec nie jest myty codziennie, często sam spaceruje po oddziale. Nie potrafi jeszcze sam korzystać z toalety, nadal nosi pieluchy - dodaje mama innego małego pacjenta. - Z tego, co się orientuję, to podczas badań czy podawania leków przy dziecku powinni być rodzice lub opiekunowie.
Chłopczykiem zajmują się więc pielęgniarki i matki innych dzieci. - Przykre, tym bardziej że rodzice brzdąca mieszkają na tym samym osiedlu albo na sąsiednim - zaznacza bydgoszczanka.
Dr n. med. Iwona Bolewicz-Planutis, ordynator oddziału kardiologii w bydgoskim szpitalu dziecięcym, wie o opuszczonym chłopcu.
- Nie możemy zmusić jego rodziców do tego, aby opiekowali się synem - podkreśla. - Sami zatroszczyliśmy się o czyste ubrania na zmianę dla tego chłopca i wszystko to, co mu potrzebne.
Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, w skład którego wchodzi też szpital dziecięcy, przyznaje, że i u nich podobne przypadki się zdarzają. - Na szczęście równie rzadko - podkreśla Mielcarek. - Gdy mamy wątpliwości co do tego, czy rodzice sprawują należytą opiekę nad dzieckiem, zawiadamiamy opiekę społeczną.
Chłopiec z Bydgoszczy, gdy trafił do szpitala, był mocno chory, a do tego zamknięty w sobie. Teraz zaczyna rozmawiać. Ma nowych kolegów. O mamę jednak nie pyta.
Jak sytuacja, w jakiej się znalazł, wpływa na psychikę? - Jego poczucie bezpieczeństwa, które rodzice powinni mu zapewnić, mogło zostać zachwiane - uważa Magdalena Lenartowska, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej we Włocławku. - Każdy człowiek, nawet taki mały, albo przede wszystkim taki mały, potrzebuje bliskości i ciepła. Personel szpitala czy mamy innych pacjentów zatroszczą się o dziecko, ale brakuje mu najbliższej osoby, czyli mamy.
Mały czuje się lepiej. Prawdopodobnie wyjdzie przed świętami do domu. - Kto wie, czy to dobrze - zastanawiają się rodzice innych małych pacjentów. - Może lepiej byłoby, gdyby zając przyniósł mu na święta nowy dom. Taki normalny.
Do tej pory znany był problem seniorów, zostawianych przez dzieci w szpitalach. 70- czy 80-letni pacjenci, którym potrzebna była całodobowa opieka lub taka sprawowana przez większą część dnia, stanowili dla swoich córek i synów dodatkowy obowiązek. To dlatego, gdy dziadkowie trafiali do szpitala, krewni nie chcieli ich potem odebrać ze szpitala. Takie przypadki nie należą do rzadkości. Prawie w każdym szpitalu są znane. Problem nasila się zwłaszcza przed świętami, gdy np. młodzi chcą wyjechać na dłuższe wolne, a nie mają z kim zostawić babci czy dziadka. W Wielkanoc też takie sytuacje mogą się zdarzyć. |