Zaraz po wojnie Koszalin był stolicą kawalerzystów
Stacjonowali u nas słynni ułani, którzy poprowadzili ostatnią szarżę podczas wojny.
Nielicznych Polaków, którzy 7 lipca 1945 roku byli już w Koszalinie, po południu tego właśnie dnia musiał zaskoczyć dźwięk, którego z pewnością się nie spodziewali - odgłos końskich kopyt. Oto do miasta wjeżdżali kawalerzyści legendarnej I Warszawskiej Dywizji Kawalerii.
Ułani ci wcześniej funkcjonowali jako I Brygada Kawalerii w składzie I Armii Wojska Polskiego. Do legendy przeszli w chwili, gdy 1 marca 1945 roku poprowadzili szarżę, ostatnią podczas wojny. Stało się to pod Borujskiem na Wale Pomorskim (roznieśli na szablach zaskoczonych i przerażonych Niemców).
Ułani prezentowali się fantastycznie
Po zakończeniu wojny brygadę przekształcono w 1. Warszawską Dywizję Kawalerii i skierowano na Pomorze. Ułani najpierw trafili do Gorzowa, a kilka tygodni później przyszedł rozkaz o ich zakwaterowaniu w Koszalinie. Wymarsz dywizji z Gorzowa zorganizowano w sześciu kolumnach, po trzech trasach. Widok był fantastyczny, bo w czasie przemarszu cały sztab dywizji, wraz z ułanami 3. Pułku oraz dowódcą generałem brygady Mikołajem Prus - Więckowskim, jechali na koniach. Barwną postacią był też sam generał.
W kampanii wrześniowej pełnił funkcję zastępcy dowódcy Mazowieckiej Brygady Kawalerii. Był odznaczony Orderem Virtuti Militari 5. klasy za udział w wojnie 1920 roku. Do Wojska Polskiego wstąpił w 1944 roku i został dowódcą 7. Dywizji Piechoty w składzie 2 armii generała Karola Świerczewskiego.
Dla Polaków - kwatery drugiej kategorii
W Koszalinie kawaleria rozlokowana została w koszarach artyleryjskich przy dzisiejszej ulicy Wojska Polskiego 66. O takim zakwaterowaniu zdecydowały bardzo dobre warunki sprzyjające utrzymaniu koni (między innymi były tam stajnie, ujeżdżalnia i magazyny). Inny powód wyboru takiego właśnie miejsca był taki, że obszerniejsze koszary (przy obecnej ulicy 4 Marca) zajęte zostały przez żołnierzy radzieckich.
Ci zaś kompletnie nie przejmowali się swoimi „sojusznikami” i część polskich wojaków musiała zadowolić się dość prymitywnymi kwaterami (4. Pułk Artyleryjski pierwszą swoją noc w Koszalinie spędził na wozach i pod namiotami w parku na Rokosowie, nieopodal dzisiejszej pętli autobusowej). Polscy kawalerzyści w krótkim czasie mieli przejąć od radzieckich oddziałów służbę graniczną nad Bałtykiem. Tak się jednak nie stało i dywizja włączyła się do akcji żniwnej i sianokosów.
Kawalerzyści zsiedli więc z koni i wmaszerowali do okolicznych, poniemieckich majątków (jeden pułk stacjonował w Sławnie, drugi w Trzebiatowie, trzeci w Iglicach, koło Reska).
Kawalerzyści wjechali na „Bałtyk”
Wielkim wydarzeniem w Koszalinie stały się obchody Święta Żołnierza - wtedy przypadające jeszcze na 15 sierpnia. Tego dnia odbyła się w mieście wielka defilada kawalerii. Niedługo potem - 8 i 9 września - ułani uczestniczyli w pierwszych powojennych dożynkach wojewódzkich zorganizowanych pod nazwą Święta Dożynek i Sportu na dzisiejszym stadionie KKS „Bałtyk” oraz w Teatrze Polskim (aktualnie siedziba Miejskiego Ośrodka Kultury).
Z początkiem grudnia 1945 roku dowództwo, sztab i samodzielne pododdziały dywizyjne przegrupowane zostały z Koszalina do Gryfic. Część żołnierzy zdemobilizowano. Wielu z nich osiedliło się w pod Koszalinem, a jeden z nich - Władysław Kulczyński - został nawet sołtysem. 27 stycznia 1947 roku władze wojskowe podjęły decyzję o rozformowaniu 1. Warszawskiej Dywizji Kawalerii.