26 interwencji straży pożarnej, 60 zgłoszeń szkód górniczych i 39 doniesień do Wyższego Urzędu Górniczego odnotowano do wczoraj w związku z piątkowym wstrząsem w kopalni KWK Bobrek-Piekary. Trwa liczenie szkód górniczych.
Takiego wstrząsu jeszcze nie było. Poczuli go wszyscy w prawie całym województwie. Informacje o trzęsieniu napływały w sobotę m.in. z Katowic, Rudy Śląskiej, Zabrza czy nawet Czeladzi. Według relacji świadków, trzęsły się ściany, spadały obrazy, a nawet tłukły kieliszki. To jednak mieszkańcy Bytomia ucierpieli najbardziej.
W sobotę bytomska straż pożarna musiała interweniować aż 26 razy. Ich działania polegały gównie na zabezpieczaniu budynków, najczęściej zrzucano uszkodzone kominy i dachówki.
- Straty będą wycenione przez Węglokoks Kraj - KWK Bobrek-Pieka-ry. Straż pożarna wstępnie oszacowała je na ponad 32 tysiące - wyjaśnia asp. Paweł Kańtoch, dyżurny operacyjny z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bytomiu.
ZOBACZ ZDJĘCIA
POTĘŻNY WSTRZĄS NA KOPALNI ZNISZCZYŁ DOMY
Jak podaje spółka Węglokoks Kraj - KWK Bobrek-Piekary, mieszkańcy donosili o zniszczeniach aż 60 razy, z czego 40 zgłoszeń dotyczyło zawalonych kominów. Ciągle napływają nowe. Mieszkańcy są w trakcie składania wniosków.
Wyższy Urząd Górniczy znów odnotował tylko 39 zgłoszeń, które napływały głównie z bytomskiej dzielnicy Miechowice.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień