Zatrzymać ich w szkolnych ławkach, o to niełatwo, gdy tradycja jest inna
Klasy z dziećmi o różnych językach i kulturze? Szkoły muszą się z tym liczyć. - Wydaliśmy specjalny poradnik - mówi Anna Wietrzyk ze śląskiego kuratorium oświaty. - Ale za mało, trzeba zrobić dodruk.
Jak poradzić sobie z uczniami, którzy mówią w 120 językach? Często inaczej się zachowują, wyglądają, w co innego wierzą. Mogą uczyć się razem w jednej szkole? Tak właśnie jest w hrabstwie Cambridgeshire w Wielkiej Brytanii; pedagodzy z tamtego regionu przyjechali do woj. śląskiego, żeby podzielić się wiedzą w ramach programu “Uczenie się przez całe życie”. Rezultatem jest wydany właśnie przez śląskie kuratorium przewodnik dla nauczycieli, którzy już pracują, albo spodziewają się, że będą pracować z uczniami o różnych kulturach. Popyt przerósł oczekiwania autorów, konieczne będzie wznowienie poradnika.
- To jasny zbiór wskazówek i przemyśleń, oparty na przykładach. Okazało się, że szkoły są bardzo zinteresowane, musimy zwiększyć nakład - wyjaśnia Anna Wietrzyk, rzecznik śląskiego kuratorium. Poradnik między innymi tłumaczy, na czym polega dyskryminacja pośrednia i bezpośrednia, co to jest wrażliwość kulturowa, jak nawiązać kontakty z rodzinami przybyszów, co w tym najbardziej przeszkadza, jakie są prawa obu stron.
Przewodnik radzi, jak się zachować w kryzysie. Gdy inni rodzice mają pretensje o wsparcie finansowe dla uczniów z mniejszości, dzieci z innych kultur wzajemnie biją się i wyzywają. Pokazuje sytuację, w której angielski chłopiec wyśmiewa kolor skóry syna uchodźców, a ten w zamian nazywa go gejem. Albo gdy romskie dziecko słyszy od kolegów, że kradnie. Kiedy w szkole obowiązuje nakaz mundurków, a nie wszystkie dzieci ze względów na religię czy tradycję mogą je nosić. Poradnik zwraca uwagę też na kwestię pierwszego wrażenia, które często decyduje o podejściu do ucznia. Łatwo popaść w schematy na podstawie wyglądu.
W szkołach woj. śląskiego uczy się obecnie około 300 uczniów z mniejszości. “To dość mało, ale zmiany polityczne mogą spowodować zwiększenie tej liczby ” - uprzedza publikacja.
W niektórych szkołach w okolicach Cambridge ponad 20 proc. uczniów pochodzi z mniejszości etnicznych. Mówią 120 językami, również tak mało znanymi jak tagalski czy malajalam. Osiągnięcia eukacyjne tych szkół są jednak podobne do średnich w kraju. Najlepsze stopnie mają Hindusi i Chińczycy, słabsi są uczniowie z Bangladeszu, Afryki, Pakistanu, Karaibów oraz Romowie.
Romów w angielskich szkołach stale przybywa, ale nie jest im łatwo dostosować się do reguł. Brytyjczycy podczas wizyty w woj. śląskim chętnie skorzystali z naszych doświadczeń. Szkoła podstawowa nr 43 w Zabrzu ma najwięcej romskich uczniów w Polsce, obecnie około 60. Stanowią ponad 14 procent wszystkich podopiecznych. Romowie zajmowali opuszczone mieszkania w centrum miasta, zaczęli posyłać dzieci do zabrzańskiej szkoły na początku lat 90. XX wieku.
- Pojawił się problem. Nikt nie wiedział, jak małych Romów zatrzymać w ławkach, zachęcić do nauki. Różnili się od naszych uczniów. Szukaliśmy rozwiązania metodą prób i błędów, dzisiaj już mamy czym się pochwalić - mówi Marek Ziętal, wieloletni dyrektor SP nr 43.
Romów w szkolnych murach wyróżniało żywiołowe zachowanie, luźne podejście do nauki i dyscypliny, obyczajowe zakazy. Nie znali też dobrze języka polskiego, nie mieli w domach książek, rodzice nie pomagali im w nauce. Trudno było uniknąć konfliktów. Ale gdyby pojawiło się u nas więcej dzieci uchodźców, można by śmiało wykorzystać niektóre pomysły zabrzańskiej podstawówki.
Nic jednak nie przyszło łatwo. W 1994 roku powstała osobna klasa romska. Dzieci miały się w niej lepiej, swobodniej czuć. Zebrano siedmiolatków, ale też starszych chłopców, którzy chcieli zdawać egzaminy na prawo jazdy, musieli więc umieć czytać i pisać.
- Wkrótce nie było kogo uczyć, gdy zrobiło się ciepło, nikt nie przychodził na lekcje. Porażka - przyznaje dyrektor Ziętal. Kolejnym planem było umieszczenie dzieci romskich w zwykłych klasach, musiały sprostać przeciętnym wymaganiom. Ale do klasy pierwszej zgłaszali się nawet nastolatkowie, ta różnica bardzo przeszkadzała. Z czasem jednak wiek się wyrównywał. Wprowadzono zajęcia wyrównawcze, jest zespół muzyczny, pomocny okazał się również pomysł zatrudnienia asystentów romskich. To oni stali się łącznikiem między szkołą a rodzicami.
- Romowie boją się urzędów, nie przychodzą do szkół na spotkania - mówi Izolda Kwiek, poetka, tłumaczka sądowa, również romska asystentka. - Rodzice nie chcą zaszkodzić dziecku, bo na wywiadówkach trzeba coś czytać, podpisywać, a oni nie potrafią. Ja ich wspieram, przekazuję, czego oczekuje szkoła. Sprawdzam, dlaczego dziecko nie przychodzi do szkoły, pilnuję tego. Znam kłopoty romskich rodzin, patrzę, jakie dziecko ma warunki. Romowie już wiedzą, że dzieci muszą się uczyć.
Izolda Kwiek pomaga też rodzinie Romów, która przyjechała z Rumunii. Matka jest całkiem bezradna, ale dzieci są inne; chcą wyrwać się z biedy, coś umieć.
Dyrektor Marek Ziętal ma też własną opinię co do lepszej edukacji romskich uczniów: - Mają wiele artystycznych talentów, trzeba je rozwijać, doceniać, to dodaje im pewności siebie również w innych przedmiotach.
Przykładem jest Santiago Gil, jeden z finalistów programu “Mam talent”. 11-letni wtedy chłopak tak zatańczył, że olśnieni jurorzy nazwali go nowym Michaelem Jacksonem. Santiago skruszył serca wielu uprzedzonych do Romów osób. Skończył zabrzańską podstawówkę i zamierza uczyć się dalej.
- Santiago jest teraz naszym uczniem - mówi Janina Grzegrzółka, dyrektor Gimnazjum nr 16 w Zabrzu. - Nowe pokolenie Romów kończy gimnazja, zdobywa zawody. Dziewczyny też się uczą. Jedna z naszych uczennic poszła na przykład do zawodówki gastronomicznej, inny uczeń do górniczej. Jest o wiele lepiej.
Zmiany szły powoli, ale są. Delegacja z Cambridge oceniła, że szkoły w Zabrzu z romskimi uczniami są już nowocześnie wielokulturowe.
Społeczność romska w Zabrzu
Romowie zaczęli osiedlać się w Zabrzu, w rejonie SP nr 43 w latach 80. XX wieku, ale na początku nie posyłali swoich dzieci do szkół. Pierwsza klasa romska powstała w 1994 roku dla dzieci w wieku od lat 7 do 15, które nie umiały czytać ani pisać. Nie chodziły na zajęcia, powstały więc wspólne klasy, ale Romowie nie dostawali promocji. Wyraźna poprawa nastąpiła od 2002 roku, dzieci romskie dostawały większą pomoc w nauce i sprawach bytowych. Obecnie relacje między Romami a szkołą układają się dobrze.