Zawsze w pierwszym roku rządzący zyskują [rozmowa]
Rozmowa z dr. Wojciechem Peszyńskim, politologiem z UMK w Toruniu, o powrocie do hasła budowy IV RP przez Prawo i Sprawiedliwość.
Prezes Jarosław Kaczyński powrócił do sztandarowego hasła budowy IV Rzeczpospolitej. Czy uda mu się tym razem?
Ma teraz ku temu zdecydowanie lepsze narzędzia niż w latach 2005-2007. Prezydenta sprzyjającego PiS. Dyspozycyjny rząd. W obu izbach parlamentu większość, ale bez większości konstytucyjnej, która byłaby niezbędna do urzeczywistnienia idei IV RP.
Jaka ma być ta IV RP z marzeń prezesa PiS?
W warstwie symbolicznej ma być odcięciem się od III RP, którą PiS traktuje jako okres przejściowy między PRL a nową wizją Polski. W retoryce PiS trzecia RP jest post-PRL. W warstwie społecznej Polska ma wreszcie zadbać o ludzi, którzy przez ostatnie 27 lat nie skorzystali na przemianach.
Są na jak najlepszej drodze dzięki programom 500 plus i zapowiedzi Mieszkania plus. Ten drugi pochwalił piszący o mieszkalnictwie Filip Springer, który wyzwał poprzedni rząd od idiotów, ponieważ nie pomyślał o mieszkaniach na wynajem.
Idee są jak najbardziej szczytne, zwłaszcza programu 500 plus. A Mieszkanie plus dotyczy pokoleń młodych Polaków, których nie stać na kupno własnego lokum. Własne M jest szczytem marzeń. Pytanie: czy wytrzyma to budżet? W Grecji rządziła kiedyś centro-lewicowa partia PASOK. Niepohamowanym rozdawnictwem doprowadziła do zapaści Grecji. Kiedyś zdobywała ponad 40 proc. głosów, a w ostatnich wyborach 6,3 proc. Nie wiem, dlaczego poprzednia koalicja nie chwaliła się programem „Mieszkanie na swoim”? Dlaczego PO z PSL nie mówiły o tym w kampanii?
Ta nowa Polska z marzeń ma być przede wszystkim suwerenna wobec innych państw. Właśnie widzimy, jak jest to realizowane.
PiS jest konsekwentne w warstwie doktrynalnej. Te idee można było wyczytać u nich już kilkanaście lat temu, a nawet jeszcze w Porozumieniu Centrum. To powrót do koncepcji Europy państw federalnych z większą rolą państw członkowskich niż unijnych instytucji. W Europie narodów poszczególne kraje bezpośrednio ze sobą współpracują. Także Trybunał Konstytucyjny poprzednio przedstawiany był jako podmiot blokujący suwerenność - wolę narodu. Wtedy sędziowie TK przedstawiani byli jako ci, co wkładają kij w rządowe szprychy i nie pozwalają na realizację programu.
„Każda rewolucja jest czymś, co dotyczy ludzi, co jest dla ludzi” - mówi prezes PiS. Z sondaży wynika, że rewolucyjne PiS podoba się sporej grupie Polaków.
Zawsze w pierwszym roku rządząca partia zyskuje. Tak było z SLD w 2002 roku, PO w 2008 - podchodziło im nawet pod 50 procent. Drugim czynnikiem jest fakt, że PiS dobrze czyta społeczne nastroje. To dotyczy na przykład sprawy uchodźców. Polityka jest grą na emocjach, a PiS potrafi emocje odpowiednio wzniecać. Program 500 plus pokazał, że to pierwszy rząd, który coś komuś dał. Ponadto mamy dobre wskaźniki gospodarki, malejące bezrobocie. W głosowaniu dominuje model mikroekonomiczny - ludzie głosują własnym portfelem. No i Jarosław Kaczyński nie ma silnego konkurenta - lidera opozycji. Grzegorz Schetyna na razie się nie sprawdza w tej roli. Ciągle robi porządki w PO. Mówi o wcześniejszych wyborach chyba tylko po to, żeby postraszyć swoich działaczy. Platforma wie, że na przyspieszonych wyborach straciłaby kilkadziesiąt mandatów. Tak dyscyplinuje swoje szeregi. Na podobnym etapie Jarosław Kaczyński był po wyborach parlamentarnych w 2011 roku.
Czy prezes Kaczyński nie nadużywa słowa „rewolucja”?
Wszystko zależy, do kogo zwraca się z tym komunikatem. Rdzenny elektorat PiS jest podatny na taką retorykę, ona do nich przemawia. Oni się wręcz domagają rewolucji społeczno-ekonomicznej.