Zawsze znajdę czas dla ucznia
- Ten plebiscyt to była przygoda życia - mówi Damian Meller z bydgoskiego ekonomika, czyli nauczyciel na medal.
Wygrał Pan etap powiatowy w Bydgoszczy i finał wojewódzki plebiscytu w kategorii „Nauczyciel szkoły ponadgimnazjalnej”. Zaskoczyło Pana zwycięstwo?
Zdecydowanie tak. Do plebiscytu zostało zgłoszonych wielu wspaniałych nauczycieli, a to właśnie mnie spotkał ten zaszczyt. Cieszę się, bo w zawodzie pracuję zaledwie od 6 lat. Po gali, która odbyła się w Toruniu, razem z dwiema nauczycielkami z Bydgoszczy, które też stanęły na podium, i dyrektorami naszych szkół, gościliśmy u prezydenta Rafała Bruskiego i wtedy żartowałem, że ten plebiscyt był jak kampania wyborcza. Pan prezydent miał swoją, a ja prowadziłem swoją na Facebooku. Zdjęcia i informacje, które umieszczałem na moim profilu, miały aż 5 tysięcy polubień! Byłem w szoku. Moja nagroda jest też nagrodą dla bydgoskiego ekonomika. Tak ją traktuję. Otrzymałem mnóstwo gratulacji od dyrekcji, kolegów z pracy, uczniów, a nawet emerytowanych nauczycieli ze szkół w Januszkowie i Lubostroniu, gdzie wcześniej uczyłem. I oczywiście, z Łabiszyna, gdzie mieszkam. To było bardzo miłe.
Joanna Wójt, dyrektorka Zespołu Szkół Ekonomiczno-Administracyjnych, mówiła mi, że ma Pan świetny kontakt z uczniami. Jak to się robi?
W tej pracy trzeba być konsekwentnym. Moi podopieczni wiedzą, że sprawdzian zawsze mogą przełożyć, ale wiedzą i tak muszą się wykazać. Ważne jest też, aby sprawiedliwie oceniać uczniów. Poza tym zawsze staram się znaleźć dla nich czas. W naszej szkole, razem z dwójką innych nauczycieli, opiekuję się samorządem uczniowskiem. Pełnienie tej funkcji pomaga w budowaniu dobrych relacji z młodzieżą.
Dlaczego wybrał Pan
właśnie pracę w zawodzie nauczyciela?
To nie było tak, że chciałem nim być od dziecka. Zacząłem o tym myśleć poważnie dopiero, gdy studiowałem historię i wiedzę o społeczeństwie na UKW w Bydgoszczy. Wtedy jeszcze studia dzienne łączyłem z pracą w cementowni w Bielawach pod Barcinem. Byłem tam operatorem wózka widłowego, pracowałem też jako ochroniarz w sklepach. Wciąż podkreślam uczniom, że wszystko można pogodzić. Trzeba tylko chcieć i dobrze się zorganizować. Jestem tego dowodem.
Pamięta Pan finisz głosowania w etapie wojewódzkim plebiscytu „Nauczyciel na medal”?
To były ogromne emocje. Tego dnia wieczorem razem z grupą przyjaciół przygotowywałem „Szlachetną paczkę” dla samotnej matki chorej na nowotwór, która wychowuje dwoje małych dzieci. Umówiłem się ze znajomymi, że będą śledzić wyniki na stronie internetowej „Expressu”. Choć od dłuższego czasu utrzymywałem się na prowadzeniu, to wcale nie byłem pewny wygranej. Gdy okazało się, że jestem pierwszy, radość była wielka.
Z kim wybierze się Pan
na 6-dniowy pobyt do Hotelu Jantar w Ustce?
To bardzo fajna nagroda. Mam nadzieję, że żona, która jest przedszkolanką, dostanie urlop w ferie zimowe i pojedziemy tam razem.