Zbieramy nakrętki. Malutkie, kolorowe, na wagę złota
Nakrętki znajdują się w każdym domu. Trwa moda na zbieranie ich w imię ekologii i pomagania innym. Sprawdzamy, czy ma to rzeczywiście sens. Jaką drogę musi przejść nakrętka, by pieniądze trafiły do potrzebujących?
Dzisiaj nakrętki zbierają prawie wszyscy. W domach, szkołach, uczelniach, urzędach, firmach, sklepach, hipermarketach lub bibliotekach. Zbierane są do kartonów, pudełek czy reklamówek. Wszystko po to, by było ich jak najwięcej.
Później, np. organizacje charytatywne, hospicja, fundacje, stowarzyszenia czy schroniska dla zwierząt, sprzedają je do skupu. Cena za kilogram waha się w Polsce od 20 do 80 groszy, w zależności od części kraju. Nasze województwo wypada na tym tle dosyć słabo, chociaż moda na zbieranie kolorowych korków jest widoczna na każdym kroku - specjalne pudełka na nakrętki widać w osiedlowych sklepach i w wielu innych punktach usługowych. Okazuje się jednak, że zaledwie kilka przedsiębiorstw w naszym regionie zajmuje się skupem i recyklingiem nakrętek. Tuż za Lublinem, w Ciecierzynie znajduje się właśnie taka firma.
- Skupujemy po 600 - 800 złotych za tonę. To wychodzi do 80 groszy za jeden kilogram nakrętek. Widzimy, że coraz bardziej popularne stało się zbieranie nakrętek, bo dużo więcej osób zgłasza się z nimi do skupu - informuje Artur Tkaczyk z firmy Pet-Pol z Ciecierzyna.
I dodaje: - Rocznie dostajemy do skupu około 60 - 70 ton nakrętek od butelek. Następnie idą do sortowni, gdzie są oczyszczane, aż w końcu trafiają do przeróbki wtórnej, czyli na tzw. przemiał. Po-wstaje z nich granulat - materiał zwany polipropylenem, który wykorzystywany jest np. do produkcji mebli ogrodowych, siatek plastikowych czy pojemników żywnościowych - wyjaśnia Tkaczyk. Z granulatu plastikowego mogą powstać także rury PCV czy obudowy komputerów.
Recykling nakrętek jest tańszy od przetworzenia butelek ze względu na to, że nakrętki zrobione są zupełnie z innego tworzywa niż butelka. Ponadto magazynowanie butelek jest też mniej opłacalne. Zajmują one więcej miejsca, a ważą tyle samo.
Firmy skupują każdy rodzaj zakrętek. Mogą to być korki od soków, napojów, środków przemysłowych czy chemicznych, jak np. po płynach do płukania. Co ciekawe, aby uzbierał się kilogram, potrzeba od 300 do 500 zakrętek. Aby zgromadzić jedną tonę surowca, trzeba wypełnić zakrętkami około 65 worków po 120 litrów każdy. Dlatego w przypadku wielu zbiórek organizatorzy czasem proszą o większą ilość, a nie np. małą siateczkę.
Realne wsparcie dla potrzebujących
Do zbierania nakrętek dla lubelskiego hospicjum im. Małego Księcia namawia od lat m.in. znana aktorka Magdalena Różdżka.
- Nakrętki zbieram. Dzięki nim hospicjum Małego Księcia spełnia marzenia chorych dzieci. Ty też możesz pomóc - zaprasza do akcji aktorka.
W ciągu dziewięciu miesięcy tego roku hospicjum zebrało 86 ton nakrętek od butelek. Siedmioma transportami trafiły one do firmy recyklingowej w Zarzeczu w województwie podkarpackim. W ten sposób, udało się zebrać ponad 120 tysięcy złotych.
- „Zakręcona akcja” prowadzona jest od sześciu lat. Biorą w niej udział m.in. różne instytucje i firmy, placówki oświatowe, osoby prywatne, które niemal codziennie telefonują lub mailują do hospicjum, prosząc o odbiór zakrętek lub przywożą je do Domu Małego Księcia przy ul. Lędzian 49 (boczna Nałęczowskiej) - mówi Artur Borkowski, kierownik ds. marketingu i PR i dodaje: - Za uzyskane pieniądze fundujemy podopiecznym hospicjum i ich najbliższym m.in. wakacyjne wyjazdy w najatrakcyjniejsze miejsca Polski.
Z kolei Fundacja na rzecz Ochrony Praw Zwierząt „Ex lege” od początku swojej działalności, czyli od roku, zbiera zakrętki.
- Taka akcja wymaga dużo poświęcenia ze strony naszych wolontariuszy, którzy zostawiają w różnych miejscach worki z informacją, a następnie dwa razy w miesiącu odbierają je i przechowują w jednym miejscu, skąd trafiają później do skupu - wyjaśnia Marta Włosek, prezeska fundacji.
Już w 40 miejscach w Lublinie można przekazać zakrętki na rzecz zwierząt. Są to m.in. gabinety weterynaryjne, kawiarnie, szkoły, siłownie, apteki.
- Do tej pory udało nam się w ten sposób zdobyć około 700 złotych. Dla naszych podopiecznych jest to ogromna pomoc. Dzięki tej akcji możemy np. opłacić około 15 szczepionek czy kupić 40 kilogramów specjalistycznej karmy - mówi Marta Włosek.
Ekologiczny wymiar akcji charytatywnych
W masie siła. Wszystkie instytucje, które zbierają nakrętki na cele charytatywne, podkreślają, że gdyby nie masowe zainteresowanie, to nie przyniosłoby to żadnych finansowych korzyści, bo pojedyncze zbiórki nie są efektywne. Siła rażenia jest większa, jak więcej osób będzie zbierać korki na jeden cel. Poza tym sortowanie nakrętek w domu ma też wymiar ekologiczny.
Podkreślmy, że zbieranie nakrętek to wciąż jedna z najpopularniejszych akcji charytatywno-ekologicznych, polegająca na łączeniu przyjemnego z pożytecznym.
- Uważam, że lepiej zbierać nakrętki i przekazać je do recyklingu, aniżeli wyrzucać. Skoro jeszcze mogą się przydać i pomóc innym osobom - mówi Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka w Lublinie.
Zbieranie korków to także nauka segregacji. Akcja przypomina, że butelki plastikowe należy wyrzucać, ale co istotne, bez nakrętek. Nieprzestrzeganie tej zasady to koszmar, najpierw dla domowników, a później dla firmy recyklingowej, bo nie da się takiej butelki zgnieść, a odkręcenie każdej poszczególnej nakrętki nikomu się po prostu nie opłaca.
Czego nie zbierać?
W zbieraniu nakrętek ważne jest to, aby były one odpowiednie. Nie wszystkie typy zamknięć butelek do tego się nadają. Do worków z zakrętkami nie wrzucamy innych plastikowych elementów. Np. przed oddaniem zakrętki z opakowania z kawy, należy wyjąć tekturkę. Trzeba też uważać przy zamknięciach od spryskiwaczy, np. do szyb.
Zdaniem Krzysztofa Gorczycy, taka segregacja to bardzo dobry trend w społeczeństwie. - Uczymy się, jak ekologicznie postępować z odpadami, by trafiły one do recyklingu, a nie rozkładały się przez setki lat w lasach. Jednocześnie, nie namawiam do kupowania napojów w butelkach plastikowych tylko ze względu na korki. Mam nadzieję, że nikt nie traktuje tego jako zachęty - mówi Krzysztof Gorczyca.
Specjaliści dodają, że takie akcje mają też wymiar edukacyjny i bardzo społeczny. - Kreuje to pozytywne zachowania i wzorce w rodzinie. Wiadomo, że dzieci uczą się najwięcej przejmując zachowania rodziców, a nie słuchając ich rad - mówi dr Anna Andrzejewska-Cioch, pedagog z KUL.
- W ten sposób dzieci nabierają też w sobie empatii społecznej. Uwrażliwiamy je na potrzeby innych osób, przez co zwracają uwagę na osoby słabsze - mówi pedagog.