Zbigniew Brzeziński mówił: Przemyśl to moje miasto rodzinne
Sowieci nie mogli znieść, że wielki wpływ na geopolitykę wywiera Polak Zbigniew Brzeziński. Gdy w PRL-u przyjechał odwiedzić Przemyśl, miał całe SB na głowie
Koszary Polsko-Ukraińskiego Batalionu w Przemyślu, czyli „dziecka” związanego z Przemyślem Janusza Onyszkiewicza, pierwszego po upadku komuny ministra obrony narodowej. Prywatnie przyjaciela Zbigniewa Brzezińskiego.
Czerwiec 1999 r. Prof. Brzeziński w towarzystwie min. Onyszkiewicza zwiedza koszary. Na placu apelowym żołnierze chwalą się swoim wyposażeniem. Jest dosyć chłodno, a profesor spostrzega żołnierzy ubranych w krótkie spodenki i letnie koszulki.
- Im nie jest za zimno? - dopytuje.
- Zgodnie z regulaminem nie powinno - tłumaczy ppłk Bogdan Tworkowski, ówczesny dowódca Pol-Ukr-Batu, czym rozbawia profesora.
Chwilę później reporter Nowin proponuje prof. Brzezińskiemu pozowaną fotografię z egzemplarzem Nowin.
- Zaraz, zaraz, chwileczkę. Czy pozując z tą gazetą, nie skompromituję się? - pyta swojego przyjaciela Janusza Onyszkiewicza.
- Nowiny? Nie ma obaw. To porządna gazeta - odpowiada minister.
Jeden z najznaczniejszych Polaków na świecie
Zbigniew Brzeziński zmarł kilka dni temu w szpitalu w stanie Virginia w USA. Miał 89 lat. Był jednym z najwybitniejszych geopolityków na świecie. Doradzał prezydentom USA Johnowi F. Kennedy’emu i Lyndonowi Johnsonowi. W latach 1977 - 1981 był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Jimmy’ego Cartera. To była jego najpoważniejsza funkcja. W 2008 r. doradzał w sprawach międzynarodowych ówczesnemu kandydatowi na prezydenta USA Barackowi Obamie, później dwukrotnemu prezydentowi USA.
W komunikatach o jego śmierci zazwyczaj brakuje informacji, że rodzina Brzezińskich przez kilkadziesiąt lat była związana z Przemyślem. Od 1990 r. profesor jest honorowym obywatelem tego miasta.
Przez kilka miesięcy mieszkał u babci w Przemyślu
Urodził się w 1928 r. w Warszawie, w rodzinie o szlacheckim rodowodzie. Dziadek profesora, Kazimierz Brzeziński, pochodził z Żółkwi niedaleko Lwowa. Skończył studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim i został sędzią. W 1898 r. jako samodzielny sędzia został skierowany do pracy w sądzie w Radymnie. Ojciec Zbigniewa Brzezińskiego, Tadeusz, urodził się w 1902 r. 4 lata później Kazimierz został przeniesiony do sądu w Przemyślu. Brzezińscy przeprowadzili się do Przemyśla, zamieszkali w kamienicy przy ul. Ochronki 5, obecnie ul. Sienkiewicza 5.
Kazimierz Brzeziński był sumiennym pracownikiem, szybko awansował. Znajdywał jednak czas, aby udzielać się społecznie, a także sportowo.
- Często grywam w tenis, nawet kilka razy w tygodniu, to pomaga mi zachować kondycję. Mam kort w swojej posiadłości w McLean w USA. Podczas pobytu w Przemyślu uświadomiłem sobie, że mój dziadek był jednym z pierwszych założycieli kortów tenisowych w tym mieście
- tak po latach wspominał dokonania dziadka profesor Zbigniew Brzeziński.
Jego ojciec, Tadeusz, w latach młodości poszedł w ślady ojca. Był prawnikiem, zajął się dyplomacją. Pracował m.in. w polskich placówkach w niemieckich Essen i Lipsku, francuskim Lille. Po narodzinach w 1928 r. mały Zbigniew tułał się po placówkach zagranicznych wraz z rodzicami.
W 1935 r. rodzina powróciła do Polski. Rodzice zdecydowali, że przez jakiś czas oddadzą syna pod opiekę babci Zofii Brzezińskiej z Przemyśla. Dziadek Kazimierz wtedy już nie żył, zmarł w 1924 r., a więc jeszcze przed narodzinami Zbigniewa. W Przemyślu Zbigniew spędził kilka miesięcy. Chodził do Szkoły Powszechnej im. Czackiego, która znajdowała się zaledwie kilkadziesiąt metrów od jego domu. Obecnie jest to Szkoła Podstawowa nr 1. Zbigniew przyjął również I Komunię Świętą w przemyskiej katedrze.
Po kilku miesiącach rodzice zabrali go do Warszawy. Tu mieszkał z matką, bo ojciec objął placówkę konsularną w Charkowie. W 1938 r. wyjechali do Kanady, gdzie Tadeusz Brzeziński został pracownikiem placówki dyplomatycznej w Montrealu.
Jeszcze przed czterdziestką zrobił wielką karierę polityczną
Zbigniew Brzeziński w Kanadzie skończył prestiżowy Uniwersytet McGill, studiował ekonomię i politologię. Jako wybitnego studenta, uczelnia skierowała go na studia na Uniwersytecie Harvarda w USA, uzyskał tutaj stopień doktora filozofii.
Był wykładowcą Harvard University, Columbia Univeristy oraz Johns Hopkins University.
Jeszcze przed czterdziestką wywierał realny wpływ na politykę Stanów Zjednoczonych. Był ceniony za wybitną wiedzę o obozie sowieckim. Był członkiem Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie. Już na początku swojej pracy naukowej wieścił szybki koniec i upadek bloku sowieckiego.
- W wieku zaledwie trzydziestu kilku lat był już wszędzie cytowany i coraz bardziej widoczny w kręgach opiniotwórczych zajmujących się kwestiami politycznymi. Już wtedy nie było wątpliwości, że odegra on ważną rolę w amerykańskiej polityce zagranicznej
- mówiła o nim Madeleine Albright, studentka Brzezińskiego, a później sekretarz stanu w administracji prezydenta USA Billa Clintona.
Najlepszy okres kariery Brzezińskiego, który przypada na lata 1977 - 1981, zbiegł się z jednym z najtrudniejszych po II wojnie okresem dla Polski. Rosjanie nie mogli znieść, że znaczący wpływ na politykę USA, także międzynarodową, ma Polak. A Brzeziński zachęcał prezydenta Cartera do popierania polskiej „Solidarności”. Podczas wizyty Cartera w Polsce namówił go do spotkania z prymasem Stefanem Wyszyńskim. Informował papieża Jana Pawła II o koncentracji wojsk sowieckich przy granicy z Polską w 1981 r.
Ludzie, którzy w USA znali prof. Brzezińskiego, mówili o nim po prostu „Zbig”. On sam zawsze o sobie mówił, że jest Amerykaninem polskiego pochodzenia.
Wizyta w Przemyślu pod czujnym okiem SB
Pierwszy raz po II wojnie światowej Zbigniew Brzeziński odwiedził Przemyśl w 1987 r. Komuna chyliła się już ku upadkowi, jej koniec był tylko kwestią czasu. Pomimo tego wizyta tak bardzo ważnego amerykańskiego polityka nie była zbyt mile widziana przez władze. Sporo SB-ków postawiono na nogi. Smutni panowie, w licznym gronie, towarzyszyli mu na każdym kroku.
Profesor chciał odwiedzić mieszkanie, w którym mieszkali jego dziadkowie, a on spędził kilka miesięcy. Niestety, ówcześni lokatorzy nie chcieli wpuścić osoby z „imperialistycznej Ameryki”. Pewnie bali się, że mogą sobie narobić kłopotów. Profesor nie miał do nich pretensji, z zewnątrz obejrzał kamienicę.
Gdy odwiedzał grób babci i dziadka na cmentarzu w Przemyślu, SB-cja zamknęła praktycznie całą nekropolię.
Kilka lat później komuna upadła. Także samorząd zyskał nowe władze. Wtedy już Zbigniew Brzeziński był witany z największymi honorami. W 1990 r. Rada Miejska w Przemyślu nadała mu tytuł Honorowego Obywatela Przemyśla.
Nareszcie mógł odwiedzić dawne mieszkanie swoich dziadków. Był w nim ze swoim synem Marckiem. Z balkonu kamienicy spoglądali na San. Wspominał wtedy, jak w dziecięcym wieku kąpał się w tej rzece.
Ameryka w Europie ma dwóch ważnych sojuszników
Podczas wizyty w 1999 r. dziennikarze pytali profesora, jak postrzega Polskę, jej dokonania po transformacji, czy jesteśmy dobrym sojusznikiem w NATO.
- Polska jest postrzegana jako ten kraj, w którym w ostatnich latach z sukcesem zrealizowano wiele spraw - odpowiedział profesor. - U Polaków cenione są dwie rzeczy. Przede wszystkim przeprowadzenie udanej transformacji ustrojowej i sprawne funkcjonowanie systemu demokratycznego. Drugą kwestią, dzięki której Polacy uzyskują dodatnie punkty na scenie międzynarodowej, jest gospodarka. Dokonania ostatniego dziesięciolecia sprawiły, że Polska jest krajem o dobrej koniunkturze ekonomicznej.
Twierdził, że w gronie państw NATO Ameryka ma dwóch pierwszoklasowych sojuszników. Pierwszy to Wielka Brytania, a drugi - Polska. Podkreślał, że ważne jest, aby nasz kraj stał się częścią coraz bardziej rozwijającej się i integrującej Europy. Twierdził, że stosunki Polski z Ukrainą powinny koncentrować się na przyszłości, a nie przeszłości.