Zbigniew Nowak (ten od rąk, które leczą) zaprasza na rozmowę, której nie będzie
Katarzyna Janiszewska, nasza była dziennikarka, przyjrzała się rynkowi „cudotwórców” w Polsce. Powstała z tego książka „Ja nie leczę, ja uzdrawiam. Prawdziwa twarz polskich bioenergoterapeutów”.
Jego powierzchowność może być myląca. Mówiąc szczerze, nie wygląda na demiurga. Przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Już bardziej przypomina proboszcza rządzącego na plebanii przy małym, drewnianym kościółku. Albo urzędnika - pana z referatu zieleni miejskiej. To ten rodzaj wdzięku i czaru: jowialna twarz, błyszcząca i rumiana, zaokrąglony brzuch pod białą koszulą z wykrochmalonym kołnierzykiem.
W jednej chwili potrafi stać się kimś zgoła innym. Gdy wchodzi na salę, rozbrzmiewają brawa. Jest mistrzem skupiania na sobie uwagi, sztukmistrzem, przykuwaczem ludzkich spojrzeń, rządzi tysiącami serc, umiejętnie żongluje nastrojami, w mig rozpoznaje oczekiwania i jak kameleon potrafi się do nich dostosować. Opromienia ciepłym uśmiechem i serdecznym spojrzeniem, posyła je to tu, to tam. Gdy zaczyna mówić, wszyscy milkną. Może mówić o czymkolwiek.
Przeczytaj więcej o jednym z "uzdrowicieli".
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień